Inwestorzy i rynek zastanawiają się nad 'pobocznym' biznesem Ubera
Głównym problemem Ubera jest fakt, że jego podstawowy biznes związany z przejazdami nie zarabia pieniędzy (w pierwszym raportowanym kwartale jako spółka publiczna, firma wykazała 1 mld USD straty). Uber Eats działający od 2016 roku, mimo że wygląda w liczbach obiecująco, nie jest tak silnym biznesem jakby tego chciano. W 2018 roku segment Eats wypracował 1,49 mld USD przychodów (wzrost o 149%) r/r, a w I kwartale 2019 roku 536 mln USD, co stanowi wzrost o 89% r/r. Jeśli odliczyć od tego wyniku prowizje dla kierowców, okazuje się, że dla spółki zostaje mniej niż połowa - 239 mln USD. Ilość zamówień rośnie szybko, jednak niewiele z puli pieniędzy zostaje w firmie.
Innym istotnym czynnikiem hamującym rozwój Eats jest silna konkurencja w branży dostaw żywności. Bezpośrednią konfrontację na rynku amerykańskim Uber przegrywa. Według analityków, w październiku ubiegłego roku liderem rodzimego rynku liderem jest Grubhub
Wprawdzie Uber Eats ma tu pozorną przewagę i mocne karty w ręce w postaci ekskluzywnych umów z McDonald's
Jaki może być zatem wpływ segmentu Eats na wartość akcji spółki na giełdzie? Liczby pokazują, że raczej niewielki - Uber jest wyceniany rynkowo na 75 mld USD, podczas gdy Grubhub zaledwie na 6,5 mld USD, a DoorDash - lider tempa wzrostu - został wyceniony na 12 mld USD podczas ostatniej rundy niepublicznego finansowania. Czy dodatkowa działalność, jaką jest Eats czy futurystyczne ambicje jak helikoptery oraz autonomiczne pojazdy będą mogły w przyszłości wspomóc podstawowy nierentowny biznes? Inwestorzy lubią o tym rozmawiać, natomiast w gruncie rzeczy droga do osiągnięcia celu jest bardzo daleka.