Wielkie kontrakty związane z tzw. sneakersami to nieodzowny element biznesu zbudowanego wokół najlepszej ligi koszykarskiej na świecie, czyli NBA. Sumy wykładane na zapewnienie wizerunku koszykarzy osiągają zawrotne sumy, co udowadnia najnowsza wschodząca gwiazda basketu - Zion Williamson.
20 czerwca bieżącego roku odbył się Draft NBA. Jak co roku, młodzi zawodnicy zostali wybrani przez drużyny NBA. Jako prestżowy tzw. number 1 pick, czyli po prostu pierwszy wybór, wybrany został Zion Williamson z Uniwersytetu w Duke. Jego atletyzm, atrakcyjny styl gry i dobre statystyki w uniwersyteckiej koszykówce sprawiły, że z miejsca stał się bardzo medialną postacią. W zasadzie już od dawna można było stwierdzić, że będzie najbardziej łakomym kąskiem tegorocznego draftu. Tak się stało i trafił do wygranych loterii draftowej, czyli do New Orleans Pelicans.
Medialność Ziona gwarantuje, oczywiście, wysoki kontrakt z jedną z branż obuwia. Nike, Adidas czy Under Armour na pewno zrobią wszystko, by to właśnie ich buty reklamowała przyszła gwiazda NBA. Pojawiają się głosy, że Zion to najbardziej medialny "pierwszoroczniak" od czasów samego LeBrona Jamesa. Pierwszy kontrakt LeBrona był wart 87 milionów dolarów. Pozyskało go Nike
Jednak w przypadku obecnego klimatu takie deale niekoniecznie muszą być opłacalne. Obecnie w Stanach Zjednoczonych dominują casualowe style obuwia, które są bardziej modne niż sportowe. Sneakersy nie sprzedają się już tak dobrze jak w czasach debiutu LeBrona. Nawet potencjał gwiazdorski Williamsona prawdopodobnie nie uzasadni wysokich cen butów. Matt Powell, analityk NPD Group, śledzącej rynek obuwia w USA, mówi, że "rynek butów koszykarskich przechodzi głęboki kryzys w ostatnich 4 latach", po czym dodaje, iż "buty te po prostu wyszły z mody".
Rzeczywiście, od 2015 roku biznes obuwniczy notuje znaczący straty. Pierwszy kwartał 2019 roku był pod tym względem o 20% gorszy niż ten sam okres w 2018 roku. Sprzedaż obuwia sportowego spadła o 10% w porównaniu do 7,4 miliarda USD w 2017 roku.
Ta mogłoby się zdawać delikatna zmiana w gustach miała kolosalny wpływ na przemysł sprzedaży. Sieciówki takie jak Foot Locker głośno mówiły o braku popytu na koszykarskie sneakersy. Z kolei takie marki jak Adidas korzystają ze zmieniających się trendów, stawiając bardziej na retro i klasyczny design.
Nawet, jeśli kontrakty z gwiazdami NBA nie są już tak zyskownym biznesem, wciąż mają też inny, kluczowy wymiar. Dalej są głównym sposobem na nawiązanie kontaktu z młodszą klientelą. Marki potrzebują sportowców grających na wysokim poziomie, by budować autentyczność i wiarygodność. Koszta, jednak, dalej pozostają duże, i to pozostaje problemem dla branży.
Sam Williamson ma już swoją historię z jednym z gigantów branży, czyli Nike. Podczas gry uniwersyteckiej w marcu jego buty dosłownie eksplodowały, co sprawiło, że akcje amerykańskiego giganta na chwilę spadły. Mimo, że sytuacja została w miarę szybko opanowana, niesmak pozostał.