Brałem w swojej karierze udział w wielu cyklach rynkowych. Od pęknięcia bańki internetowej, przez kryzys finansowy, a nawet błyskawiczny krach z 2010 r., ale ten rok był według mnie i wielu innych graczy najbardziej zaskakującym. Nie ma wątpliwości co do tego, że jeśli braliście w tym roku udział w rynku, to będziecie mieli co opowiadać wnukom. Podręczniki do historii pewnie pominą parę kwestii, jako że 2016 r. znajdował się w głównej mierze w trendzie wzrostowym i kończy się na wyżynach notowań, aczkolwiek inwestorzy znają całą prawdę i wiedzą, że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy miało miejsce wiele zawirowań i zwrotów akcji, które zaszokowały nawet najbardziej doświadczonych graczy.
Po 2015 r., gdzie przeważały notowania w trendzie horyzontalnym, wielu inwestorów podekscytowanych było tym, co przyniesie rok 2016. Niezaspokojony popyt na rynkach miał zostać uwolniony na początku tego roku. Mieliśmy wejść z impetem w nowy rok dzięki informacjom ze strony analityków odnośnie zagranicznych środków, które miały napłynąć na amerykańskie rynki z powodu niskich stóp procentowych oraz odnośnie braku zysków gdziekolwiek indziej na świecie. Zamiast tego w niecałe 3 tygodnie notowania indeksu S&P 500 spadły o 5%. Nadzieje, jakie wiązano z 2016 r., zostały rozwiane w ciągu pierwszego miesiąca nowego roku.
Jednym z istotniejszych momentów 2016 r. było nader ważne referendum w sprawie Brexitu. Wynik, który przesądził o odejściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wywołał znaczne wahania na rynkach kontraktów terminowych, co ostatecznie spowodowało załączenie się mechanizmów zabezpieczających. Wielu chwaliło się, iż upłynniło swoje inwestycje w celu uniknięcia takiej katastrofy, jednak w ciągu trzech dni, jak gdyby nigdy nic, rynki wróciły do normy.
Oczywiście należy również wspomnieć o wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, po których wiele osób wciąż jest w szoku. Media stworzyły wizję, w której wygrana Hillary Clinton posłałaby rynki ku rekordowym wartościom, jednak jeśli zwycięzcą okazałaby się Donald Trump, rynki miały się załamać. Za każdym razem, kiedy Trump zdawał się obejmować prowadzenie lub Hillary popełniła gafę, notowania na rynkach nieco spadały. Wiele osób przygotowanych było na wygraną Clinton, aczkolwiek Donald Trump zaszokował świat, wygrywając dzięki głosom elektorskim, prawdopodobieństwo czego niewielu brało pod uwagę. Choć pierwszej nocy rynki na tym ucierpiały, to już kolejnego dnia rozpoczęły swoją wspinaczkę ku rekordowym wartościom, każdego dnia odnotowując coraz to wyższe wyniki.
Zatem teraz wygląda na to, że rynki wysoko zakończą ten rok, pozostawiając graczy niepewnymi wobec tego, co przyniesie rok 2017. Zła wiadomość jest taka, że absolutnie nie da się tego przewidzieć, natomiast dobra jest taka, że nowy rok zaczyna się już za kilka dni. Życzę wam zatem szczęśliwego i spokojnego nowego roku.