Odnoszące znaczne sukcesy browary rzemieślnicze z punktu widzenia finansów w coraz mniejszym stopniu przypominają małe rodzinne zakłady, za to coraz bliżej jest im do dojrzałych przedsiębiorstw. Wraz z rosnącymi produkcją i sprzedażą warzonego przez nie piwa, wzrastają także nakłady inwestycyjne w nowe moce produkcyjne, co skutkuje poszukiwaniem finansowania tychże inwestycji. W tym celu coraz częściej zwracają się one w kierunku rynków kapitałowych.
Idealnym przykładem takiego browaru jest Boston Beer Company
Drugą notowaną na nowojorskiej giełdzie spółką zajmującą się produkcją piwa rzemieślniczego jest Craft Brew Alliance
Także w sąsiedniej Kanadzie małe browary decydują się na emisję swoich akcji na giełdzie. W 2003 r. na giełdzie w Toronto zadebiutował Big Rock Brewery z Calgary (TSX: BR), którego roczna produkcja wynosi 181 000 hl (155 000 baryłek). Firma powstała w 1985 r. z inicjatywy plantatora jęczmienia Eda McNeally, który odkrył, że produkowany w stanie Alberta jęczmień idealnie nadaję się na słód do piwa. Pierwszym browarnikiem w jego browarze był Niemiec Bernd Pieper, który wcześniej pracował dla Heinekena. Kolejnym notowanym na kanadyjskiej giełdzie browarem rzemieślniczym jest Brick Brewing Company (TSX: BRB) - największy browar w stanie Ontario będący w kanadyjskich rękach. Wielkość produkcji w 2016 r. wyniosła 188 000 hl. Trzecim i najmłodszym z kanadyjskich browarów notowanych na giełdzie jest Russel Brewing Company (TSX:V: RB) powstały w 1995 r. w stanie Kolumbia Brytyjska. Rok po zmianie właściciela, która miała miejsce w 2004 r., spółka zadebiutowała na TSX Venture Exchange - platformie giełdowej skierowanej dla młodych przedsiębiorstw. W 2007 r. spółka dokonała fuzji z Fort Garry Brewing Company - najstarszym mikrobrowarem ze stanu Manitoba, którego początki sięgają 1930 r. Zarządzający firmą mają spore ambicje, które objawiają się m.in. ekspansją na rynek chiński, gdzie posiadają browar i dwa puby.
Na emisję swoich akcji decydują się nie tylko największe browary rzemieślnicze, ale również małe podmioty. Takim przykładem jest Appalachian Mountain Brewery (OTC: OTCPK: HOPS), którego przychody w 2015 r. wyniosły 1,73 miliona dolarów czyli procent przychodów osiąganych przez amerykańskich kraftowych gigantów. Nazwany najlepszym piwnym start-upem roku 2014 browar zatrudnia zaledwie 20 osób i ma kapitalizację rynkową na poziomie 14,2 milionów dolarów. Jest on także instytucją niezwykle mocno zaangażowaną w działalność lokalną, co wyraża się w jego motto "Społeczność, rozwój zrównoważony, filantropia" oraz codziennej działalności. Browar położony jest w Boone w samym sercu Apallachów, a 100% wykorzystywanej w nim energii elektrycznej pochodzi z elektrowni solarnej. Współpracuje on także przy projekcie mającym na celu ochronę zasobów wodnych w tymże paśmie górskim, przeznacza część dochodu z każdej sprzedanej pinty przeznacza na cele dobroczynne oraz dobrowolnie wprowadził standardy sprawozdawczości rozwoju zrównoważonego.
W Polsce w ostatnich miesiącach także mieliśmy przypadek emisji publicznej akcji browaru rzemieślniczego w obrocie pozagiełdowym. Założyciele browaru kontraktowego (browar warzący piwo korzystając z urządzeń innego browaru) Inne Beczki chcąc pozyskać pieniądze na budowę "małego browaru" mogącego produkować 80-100 hl piwa miesięcznie zaoferowali kupno 10 000 akcji odpowiadających 9,09% wszystkich akcji browaru. Cena jednej akcji wynosiła 40 zł a w wybudowanym za te pieniądze zakładzie browarnicy chcą dalej udoskonalać swój warsztat piwowarski oraz zwiększyć produkcję. W perspektywie 3-5 lat Inne Beczki chcą zbudować "duży browar" wart ok. 5-7 mln zł, dzięki któremu możliwe będzie znaczne zredukowanie kosztów produkcji i zwiększenie skali przedsięwzięcia. Aby sfinansować większą inwestycję założyciele browaru chcą wejść na giełdę. Cały projekt sprzedaży akcji-cegiełek spotkał się ze sporym zainteresowaniem i bez większego problemu organizatorom udało się pozyskać niezbędne środki. Udziałowcy nie powinni oczekiwać dywidendy, ale w zależności od wielkości posiadanego pakietu akcji mogą liczyć na różne korzyści - od zestawu kolekcjonera, poprzez kartę zniżkową w lokalach Innych Beczek po ... specjalnie zaprojektowaną czapkę.
Tak naprawdę Inne Beczki skorzystały z mechanizmu finansowania społecznościowego (ang. crowdfunding). Ponieważ założenie własnego browaru stało się marzeniem sporej liczby miłośników piwa, coraz częściej na platformach crowdfundingowych pojawiają się tego typu projekty. W związku z tym powstała platforma CrowdBrewed dedykowana wyłącznie projektom browarniczym, nie raz dość ekstrawaganckim jak np. propozycja Flying Lion Brewing, który chce ucierać ziarna wykorzystując energię powstałą z pedałowania. W trakcie ostatnich kilku lat kilka znacznych browarów znalazło ogromne finansowanie poprzez platformy crowdfundingowe m.in. Camden Town Brewery z Londynu, który był na tyle skuteczny w przekonywaniu inwestorów, że zamiast planowanych 1,5 milionów funtów zebrał 3 miliony, a kolejne 10 milionów funtów przekazał mu inwestor zewnętrzny. Jak twierdzą założyciele browaru Camden Town, znacznym atutem poszukiwania finansowania w taki sposób jest pokazanie się szerokiej grupie, dzięki czemu produkty browaru zyskują darmową reklamę. Poza tym użytkownicy tychże platform zadają znacznie ciekawsze pytania dotyczące produktu niż tradycyjni inwestorzy finansowi zainteresowani wyłącznie stroną finansową projektu. Co więcej, osoby, które zdecydowały się zainwestować w tenże browar, stają się także wobec niego bardziej lojalni, ponieważ zależy im na jego sukcesie.
Nieco odmienny sposób na sfinansowanie budowy nowego browaru z wykorzystaniem wsparcia fanów dobrego piwa wybrał szkocki browar rzemieślniczy Innis & Gunn, który zdecydował się wyemitować mini obligacje. Te małe rodzinne przedsiębiorstwo powstałe w 2003 r. wypuściło w ubiegłym roku (2015) obligacje warte 3 miliony funtów, które mają posłużyć na budowę zakładu, w którym zatrudnienie znajdzie 35 osób. Papiery nazwane przez emitenta "BeerBondTM" mają termin zapadalności wynoszący cztery lata oraz oferują nabywcom oprocentowanie równe 7,25% rocznie. Alternatywnie, nabywcy obligacji mogą zdecydować się na wyższe, bo 9% oprocentowanie, ale płatne w formie "Beer Bucks" (Piwodolary) czyli voucherów do wykorzystania w sklepie internetowym należącym do browaru. Dodatkowo posiadaczom tychże papierów przysługuje 12,5% zniżki we wspomnianym sklepie internetowym. Obligacje są niezabezpieczone, co oznacza, że inwestorzy nie mogą mieć żadnych roszczeń w razie upadku spółki. Mini obligacje różnią się od tradycyjnych obligacji tym, że nie są one przedmiotem handlu tzn. nie można ich odsprzedać innemu inwestorowi. Ich rosnąca popularność wynika przede wszystkim z wyższego oprocentowania, co wynika z faktu, iż po tę metodę finansowania sięgają przede wszystkim młode przedsiębiorstwa cechujące się sporym ryzykiem.
Rozwój browarów rzemieślniczych w dużej mierze jest efektem oddolnego ruchu, konsumentów i pasjonatów piwa. To właśnie konsumenci odpowiadają za stale rosnący popyt i jak pokazują liczne przykłady, także miłośnicy kraftów współfinansują rozwój swoich ulubionych browarów obejmując w nich udziały lub kupując obligacje. Kto wie, czy może właśnie taka "gospodarcza demokracja" nie będzie przykładem dla innych branż?