Dla właścicieli najpopularniejszej kryptowaluty na świecie - bitcoina - z pewnością nastał dobry czas. Z drugiej strony hiperboliczny wzrost i nagłe wahania w dół mogą każdemu podnieść ciśnienie.

Bitcoin po ogromnych poświątecznych wzrostach wycofuje się z rekordowych poziomów. W poniedziałek kryptowaluta na krótko spadła poniżej 30 000 USD, czyli zaledwie dwa dni po pierwszym przekroczeniu tego poziomu. Cena bitcoina wzrosła w ostatnim czasie do nowego rekordowego poziomu, osiągając ATH na poziomie 34 000 USD. Po tym ruchu nastąpił również gwałtowny wzrost liczby mniejszych kryptowalut, takich jak ETH, która przekroczyła granicę 1000 USD po raz pierwszy od lutego 2018 roku. Fakt, który spędził sen z powiek inwestorom bitcoina, to spadek do poziomu 29 316 USD w poniedziałkowy poranek, czyli o 12% w ciągu ostatnich 24 godzin. Później jednak wykres wrócił do poziomu powyżej 30 000 USD, zatrzymując się na kwocie 31 420 USD, ale spadek nadal wynosił wtedy 6 %. Jason Deane, analityk z firmy doradczej zajmującej się kryptowalutami Quantum Economics jest przekonany, że najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem tego nagłego spadku jest krótkoterminowa realizacja zysków przez właścicieli waluty cyftowej, a z pewnością nie inwestorów długoterminowych. Analityk twierdzi, biorąc pod uwagę obecne nastroje i apetyt na walutę stworzoną przez Satoshi Nakamoto, wydaje się prawdopodobne, że jakakolwiek korekta będzie krótkotrwała.

Bitcoin, największa kryptowaluta na świecie pod względem wartości rynkowej, odnotowała historyczny wzrost w 2020 roku, zyskując ponad 300% wartości. Stworzona została ona w 2009 roku, a przez zwolenników traktowana jest jako zdecentralizowana waluta cyfrowa, która w pewnym uproszczeniu nie podlega emitentowi i żadnemu bankowi centralnemu. Po kilku latach tzw. krypto zimy dziś fani kryptowalut traktują bitcoina jako zabezpieczenie przed inflacją podobnie jak traktują złoto w obliczu bezprecedensowego bodźca finansowego, w którym rządy na całym świecie "drukują" pieniądze mające na celu walkę z pandemią koronawirusa. Wielu poważnych inwestorów instytucjonalnych wykazało zwiększone zainteresowanie bitcoinem, przeznaczając część swoich aktywów na inwestycje w cyfrową walutę. Na uwagę zasługuje PayPal (PYPL), który już w październiku 2020 roku ogłosił uruchomienie serwisu obsługującego kupno i sprzedaż bitcoina, ale również ethereum, bitcoina cash czy litecoina. Firma planuje również umożliwić klientom korzystanie z kryptowalut do robienia zakupów w sieci 26 milionów sprzedawców. Tylko z uwagi na tę zapowiedź akcje PayPal wzrosły o ponad 3%. Według danych CoinDesk, w międzyczasie cena bitcoina wzrosła o prawie 5%, osiągając wtedy poziom około 12 440 USD.

Wsparcie inwestorów instytucjonalnych uważane jest, obok braku możliwości zwiększenia podaży bitcoina, za największy czynnik sukcesu tej kryptowaluty. Przez wiele lat była ona traktowana jako wymysł "geeków" nowych technologii. Zainwestowanie realnej gotówki w kryptowaluty dało rynkowi znak, że poważne firmy równie poważnie zaczęły je traktować. Do największych korporacji, które postanowiły zainwestować w to aktywo należą m.in. Grayscale - firma zarządzająca kilkoma funduszami, za pośrednictwem których akredytowani inwestorzy mogą kupić ekspozycję na różne cyfrowe aktywa, CoinShares - firma oferująca dwa globalne produkty inwestycyjne oparte o Bitcoina (Bitcoin Tracker One i BTC Tracker Euro) oraz Ethereum (Ether Tracker One i ETH Tracker Euro), Microstrategy - korporacja zajmująca się tworzeniem mobilnego oprogramowania, czy Digital Galaxy Holding, czyli kryptowalutowy bank. Jednak jak każda kryptowaluta tak szybko jak zyskiwała może stracić na wartości z dnia na dzień. Warto więc pamiętać o zastosowaniu "stop loss".