Jeden z fintechowych, chińskich gigantów - Ant Group - w pamięci ma niedoszłe IPO. Jednak jako spółka z ogromnym potencjałem powinna - i tak też robi - myśleć o kolejnej próbie wejścia na giełdę.
Ant Group ma znaleźć "rozwiązanie płynnościowe" dla pracowników, aby móc monetyzować akcje po tym, jak jej pierwsza oferta publiczna została w ordynarny sposób wycofana przez organy regulacyjne. Takie przynajmniej są zapowiedzi płynące z najwyższego kierownictwa firmy. Eric Jing, prezes chińskiej firmy zajmującej się technologiami finansowymi, jednocześnie będącej dzieckiem jej założyciela Jacka Ma, który również jest odpowiedzialny za Alibabę (BABA), mimo wielkich trudności, których doświadczyła, zobowiązał się do wprowadzenia spółki na giełdę. Czemu akurat teraz taki temat wypłynął? Jeden z pracowników opublikował na wewnętrznej tablicy dyskusyjnej Ant Group pytanie o przyszłość firmy i sposób zatrzymania talentów. W odpowiedzi Jing powiedział, że gigant technologiczny szuka "krótkoterminowego rozwiązania w zakresie płynności". Przynajmniej taką wersję miała przekazać mediom osoba, która zobaczyła to pytanie. Ant Group odmówiła jednak komentarza mediom, a pierwszą redakcją, która napisała o tej informacji i "incydencie" jest The Wall Street Journal.
Jak to ma wyglądać w praktyce? Wielu pracowników Ant Group będzie posiadało udziały w firmie jako formę wynagrodzenia. Zwykle pracownicy mogą wypłacić lub spieniężyć te akcje, jeśli firma zostanie przejęta, wejdzie na giełdę lub zarząd zdecyduje się odkupić akcje. Firma próbuje w ten sposób bocznymi drzwiami dopuścić do namiastki obrotu gospodarczego akcjami firmy, by docelowo pozyskać większy kapitał. Ant Group, właściciel popularnej chińskiej aplikacji do płatności mobilnych Alipay planował w listopadzie zeszłego roku pierwszą ofertę publiczną w Szanghaju i Hongkongu za gigantyczne 34,5 miliardów USD, rekordowym IPO w historii. Jednak organy regulacyjne zmusiły firmę do wstrzymania notowań de facto na dwa dni przed jej rozpoczęciem. Wtedy przedstawiciele firmy tłumaczyli się, że powodem były "istotne kwestie, takie jak zmiany w otoczeniu regulacyjnym technologii finansowej". Nieoficjalnie jednak wiadomo, że Jack Ma naraził się swoimi swawolnymi wypowiedziami o chińskiej bankowości, za co miał zostać ukarany przez regulatorów z jego własnego kraju.
Firma pracuje obecnie nad "planem naprawczym", aby usatysfakcjonować organy regulacyjne. Mimo problemów i pewnego braku przewidywalności, skoro IPO została udaremniona na 2 dni przed jej nadejściem bez właściwie żadnego przypuszczenia Jing ponownie zobowiązał się do debiutu giełdowego. Ale i w tym przypadku mamy do czynienia z informacją, która jest wyciekiem. Nie jest tajemnicą, że firma od dłuższego czasu musi uważać na to, co robią i mówią jej przedstawiciele. Przykład ten pokazuje, że nawet cudowne dziecko chińskiej przedsiębiorczości nie może zbyt wiele i powinno uważać na swoje działania. Oprócz dość swobodnej działalności Jacka Ma i głoszenia swoich poglądów mówi się o tym, że chińscy regulatorzy byli coraz bardziej zaniepokojeni siłą krajowych firm technologicznych, zwłaszcza działających w sektorze finansowym, i chcieli wprowadzić regulacje, aby ściślej kontrolować branżę. Alipay w opinii niektórych bankierów może zagrozić pozycji tradycyjnych banków chińskich.