Decyzja Airbusa (EPA: AIR) o zmniejszeniu produkcji swojego najlepiej sprzedającego się odrzutowca o jedną trzecią z uwagi na występowanie koronawirusa oznacza ogromną zmianę dla europejskiego producenta samolotów, który od czasu, gdy zaczął konkurować z Boeingiem
Pierwsza znacząca redukcja produkcji rodzinnej serii A320 do 40 odrzutowców miesięcznie oznacza najniższy poziom produkcji od 2012 roku i zostanie wdrożona w maju lub czerwcu, jak twierdzą związki zawodowe. Akcje Airbusa, które spadły w tym roku o ok. 50% z powodu kryzysu, kończyły ubiegły tydzień wzrostem o 2%, ponieważ kilku analityków stwierdziło, że firma podjęła szybkie działania, aby zmienić produkcję. Ale z wyjątkiem garstki linii lotniczych, które unikają dostaw, ponieważ gromadzą pieniądze na przetrwanie kryzysu, kilku przedstawicieli branży i ekonomistów zasugerowało, że mogą być dobre strony tej sytuacji. "Mamy zbyt wiele samolotów", powiedział wiceprezes Avitas Adam Pilarski, który od dawna ostrzegał przed bańką na rynku samolotów odrzutowych - choć nie było żadnych oznak krachu w podróżach lotniczych widocznego od czasu kwarantanny, która rozpoczęła się na całym świecie w zeszłym miesiącu. Linie lotnicze ostrzegają przed utratą 252 mld dolarów i 38% niższym ruchem lotniczym, czyli spadkiem wielokrotnie przewyższającym dotychczasowe korekty.
W związku z tym, że po ponad roku przeglądów bezpieczeństwa w następstwie dwóch wypadków Boeing 737 MAX nadal jest uziemiony, Airbus zasygnalizował w środę, że w razie potrzeby jest gotowy do ponownego działania, aktualnie jednak decyduje się ograniczyć produkcję. "To pierwszy krok", powiedział Rob Morris, główny konsultant w brytyjskiej firmie Ascend by Cirium, nie można jednak wykluczyć więcej redukcji, które mogą być potrzebne ze względu na dużą potencjalną nadwyżkę odrzutowców. Kontrastuje to z 2001 r., kiedy to Boeing gwałtownie zmniejszył produkcję po atakach z 11 września, podczas gdy Airbus - niechętnie nastawiony wówczas do ograniczania produkcji ze względu na sztywne europejskie prawo pracy - zauważył szansę w otwarciu się na początkujących tanich przewoźników i rozpoczął lawinową sprzedaż swojego modelu. Jeden z takich przewoźników, easyJet (LON: EZJ), jest obecnie jednym z głównych klientów Airbusa i odracza dostawy. Tym samym obecnie Airbus został zmuszony do działania przez skalę kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa. Producent samolotów "będzie musiał podzielić się (rynkowym) bólem z Boeingiem", powiedział analityk Agencji Sash Tusa.
W obronie nowego wskaźnika produkcji eksperci stwierdzili, że Airbus zdaje się liczyć na gwałtowny wzrost liczby odejść na emeryturę starszych odrzutowców, co odzwierciedla ruchy, jakie miały miejsce po 11 września i kryzysie finansowym z 2008 roku. Linie lotnicze mają motywację, aby w złych czasach wcześnie wycofywać się z pracy, aby uniknąć kosztownych, zaplanowanych wizyt remontowych. Jednak niskie ceny ropy naftowej, takie jak te obserwowane obecnie, skłaniają linie lotnicze do zmiany kierunku. Według Ascend by Cirium, nowy cel Airbusa zakłada, że każdy samolot dostarczony w tym roku zastąpi starszy samolot wycofany z eksploatacji. Sugeruje to pożyczanie części popytu z przyszłych lat, kiedy niektóre z tych samolotów miały być wycofane z eksploatacji. Inne narzędzia stosowane w poprzednich kryzysach to presja na firmy leasingowe, aby przyjmowały dostawy. Składają one duże spekulacyjne zamówienia po dobrych cenach i oczekuje się, że w czasie spowolnienia gospodarczego utrzymają swoją pozycję - ale i one zaczynają tracić na wartości z powodu oddawania samolotów odrzutowych przez linie lotnicze. Mimo to, jak twierdzą źródła rynkowe, Airbus będzie musiał wykorzystać swój stosunkowo mocny bilans, aby przyspieszyć dostawy, zapewniając finansowanie liniom lotniczym lub oferując pożyczki i rabaty.
W przeciwieństwie do poprzednich spadków koniunktury, obecnie branża boryka się z fundamentalnym spadkiem popytu na całym świecie, co oznacza, że nie ma miejsca na błędy, jeśli kalkulacje produkcji Airbusa pójdą źle. "W tej chwili wygląda na to, że toczy się wojna pomiędzy Airbusem a liniami lotniczymi o to, kto powinien przechowywać niektóre z tych samolotów" - powiedział weteran finansów lotniczych, prosząc o nieujawnianie nazwiska.