Pandemia od ponad dziewięciu miesięcy wciąż szkodzi wielu branżom, a zwłaszcza branży turystycznej. Linie lotnicze borykają się z poważnymi problemami, a wraz z nimi cierpią często podróżujący, na których styl życia składają się latanie, lotniska i odkrywanie świata. Azjatyckie linie lotnicze wymyśliły więc malownicze "loty donikąd", gdzie samoloty startują i lądują na tym samym lotnisku.
Według danych Association of Asia Pacific Airlines (pol. stowarzyszenia linii lotniczych Azji-Pacyfiku), odnotowano 97,5% spadek w podróżach międzynarodowych. W związku z surowymi ograniczeniami dotyczącymi przekraczania granic, które spowodowały, że wiele samolotów zostało uziemionych, linie lotnicze musiały pilnie szukać rozwiązania, które pozwoliłoby im przetrwać kryzys. Tajwańskie linie EVA Airways Corp. i japońskie ANA Holdings Inc
Tajwańskie linie wyprzedały również lot z Tajpeju, który w cztery minuty okrąży wyspą Czedżu w Korei Południowej. Bilet kosztował niecałe 900 PLN i zawierał voucher z rocznym terminem ważności na podróż w obie strony z Tajwanu do Korei, który można wykorzystać po zniesieniu ograniczeń związanych z koronawirusem.
Qantas Airways Ltd
Krytycy zwracają jednak uwagę na rażącą wadę lotów donikąd: ich bezpodstawne szkodzenie środowisku. Loty to podróże charakteryzujące się wysoką emisją dwutlenku węgla, a w związku z kryzysem klimatycznym, który już teraz dotyka ludzi na całym świecie, tego rodzaju frywolne wydatki i potencjalne marnotrawstwo zasobów są niewątpliwie szkodliwe dla planety.