Ethereum to sieć drugiej największej kryptowaluty na świecie jeśli chodzi o wysokość kapitalizacji, w ostatnich miesiącach nadrabiająca nawet swój dystans w parze ETH/BTC. W lipcu sieć ethereum czeka bardzo znacząca aktualizacja, na którą czeka większość środowiska kryptowalutowego.
Na aktualizację, którą zapowiedziano jako Ethereum London, czeka nie tylko wielu inwestorów, ale przede wszystkim producentów oprogramowania i developerów. Aktualizacja wchodząca w skład londyńskiego hard forka, czyli pewnej zmiany struktur w łańcuchów kryptowaluty, podczas której jest on duplikowany bez zmiany pierwotnej struktury, ma zostać uruchomiona w lipcu bieżącego roku. Główną zmianą w EIP-1559 ma być zmiana mechanizmu obliczania opłat transakcyjnych Ethereum - będzie to jedna z największych transformacji, jaka kiedykolwiek spotkała sieć. Ether jest tak naprawdę jednostką rozliczeniową (kryptowalutą) w sieci Ethereum, zaś za wykonanie transakcji lub zrealizowanie smart-kontraktu w sieci pobierana jest prowizja transakcyjna w postaci Etheru liczonego za pomocą tzw. jednostek Gas, których liczba jest zależna od mocy obliczeniowej koniecznej do wykonania transakcji. Cena Gas liczona jest w Gwei, czyli nanoetherze (1 ETH = 1 mld Gwei/nanoeth). Gas jako jednostka do naliczania prowizji transakcyjnych został stworzony po to, aby oddzielić cenę mocy obliczeniowej wymaganej do wykonania operacji od ceny samego Etheru. Wielu użytkowników narzeka, że w dotychczasowej konstrukcji sieci ceny za gas są wysokie, jednak aktualizacja ma to zmienić.
EIP-1559 ma poskutkować usprawnieniem procesowania sieci, a więc tak naprawdę lepszym większymi możliwościami transakcyjnymi w sieci Ethereum. W ostatnich tygodniach dynamiczny wzrost cen kryptowaluty zbiegł się z równie dynamicznym wzrostem kosztów za gas. Wcześniej średni koszt zatwierdzania transakcji kosztował w granicy 16-20 USD, by w trakcie majowego szczytu wzrosnąć do 42 USD. Stało się to więc nieopłacalne dla małych transakcji. Londyńska aktualizacja następuje po mniejszej, tej berlińskiej, jednak twórcy zapowiadają, że celem EIP-1559 nie jest zmniejszenie przeciążenia sieci ETH, a raczej chodzi o wprowadzenie pojęcia "elastyczności blokowej". To oznacza, że teoretycznie maksymalna pojemność platformy ma zostać podwojona. Co więcej, górnikom zaproponowano obniżenie nagród za walidację w sieci o 50%. Można było się tego jednak spodziewać - drogi gas oznaczał nieproporcjonalnie większe zarobki. Wszyscy jednak mają tą świadomość - londyński hard fork to tak naprawdę przystanek na drodze do Ethereum 2.0 i przejścia z systemu proof of work (gdzie kryptowaluta powstaje w wyniku tzw. dowodu pracy, czyli rozwiązywania zadań matematycznych za pomocą koparek) na proof of stake, czyli tzw. dowód stawki (gdzie kryptowaluta powstaje w wyniki walidacji innych użytkowników o odpowiednim portfelu).
Według Jana Strandberga, współzałożyciela i dyrektora ds. rozwoju platformy DeFi Yield App, to tylko przejściowe rozwiązanie, które nie rozwiąże wszystkich problemów Ethereum. Wysokie opłaty i skalowalność sieci to problemy, które ciążą jej szczególnie w ostatnich miesiącach, ale prawdziwy przełom ma nastąpić wraz z powstaniem Ethereum 2.0, umożliwiając sieci zwiększenie możliwości transakcyjnych z 15 do wielokrotności tej liczby na sekundę. Inni obserwatorzy mówią z kolei, że warto rozglądać się za kolejnymi hard forkami, które wpłyną na skalowalność sieci, ale z pewnością nie będzie to jej "angielska" wersja. Wieść o lipcowej aktualizacji już od dawna budzi wielkie zainteresowanie na giełdach kryptowalut, gdzie kryptowaluta ETH powoli podnosi się po gigantycznej korekcie sprzed kilku tygodniu mierzącej 50%. Ether w ostatnim czasie regularnie zyskuje tworząc trend wzrostowy i świetnie zachowując się w parze ETH/BTC, w której ta pierwsza nadrabia do lidera rynku. Są nawet tacy, którzy wierzą, że druga największa kryptowaluta na świecie stanie się tą pierwszą, choćby z uwagi na jej technologiczne wykorzystanie - czego brakuje w przypadku BTC - i czynnik deflacyjny, który będzie miał coraz wieksze znaczenie.