Na początku bieżącego tygodnia wiodący producent kart graficznych Nvidia
Szef i współzałożyciel Nvidii Jen-Hsun Huang przekonywał, że przyczyna taniejących akcji leży w sporych zapasach magazynowych, za które z kolei odpowiada obecna sytuacja na rynku walutowym. Dodał też, że mimo iż firma spodziewała się zniżek z powodu zmniejszonego zapotrzebowania na karty graficzne, "kryptowalutowy kac trwał dłużej niż przewidywano".
Gdy pod koniec 2017 roku popyt na cyfrowe monety osiągnął szczególnie wysoki poziom, a opłacalność kopania spadła, ceny oprogramowania (a także Bitcoina) zaczęły iść w dół. Podczas kopania pojedyncze komputery lub grupy komputerów rywalizują między sobą w rozwiązywaniu skomplikowanych działań matematycznych. Nagrodą za pierwszeństwo w obliczeniach jest ustalona z góry ilość Bitcoinów bądź Ethereum. Według analityków kopanie Ethereum z wykorzystaniem procesorów graficznych w kartach Nvidii przestało się już opłacać. Co więcej, takie procesory można odkupić na rynku wtórnym, co dodatkowo przyczynia się do powiększania zapasów w magazynach Nvidii.
Jeśli chodzi o wyniki finansowe za czwarty kwartał, Jen-Hsung Huang nie jest nastawiony zbyt optymistycznie. Przedsiębiorca stwierdził, że choć Nvidia już wcześniej zdawała sobie sprawę, iż kryptowaluty odegrają w tym roku ważną rolę, najprawdopodobniej nie będzie miała w tym zakresie żadnego udziału w nadchodzących okresach. Oczekuje się, że przychód firmy poważnie zmaleje pod koniec roku. Zgodnie z prognozami ma on osiągnąć wartość zaledwie 2,7 mld dolarów, podczas gdy analitycy spodziewają się 3,4 mld dolarów.
Akcje rywali Nvidii, na przykład Advanced Micro Devices