Inwestorzy giełdowi w Stanach Zjednoczonych w poniedziałek handlowali niemrawo. Akcje spadały, rosły rentowności obligacji skarbowych.
Po piątkowej wyprzedaży wywołanej konferencją prasową prezesa Fed Jerome Powella w poniedziałek nie było wielu chętnych, aby podkupić przecenione akcje. Przy niskim otwarciu i próbach wyjścia ponad poziom piątkowego zamknięcia, w końcowej fazie inicjatywę przejęli sprzedający. Indeks Dow Jones
Jeśli wsłuchać się w liczne komentarze w mediach za oceanem, na rynku odczuwalny jest wyraźny 'kac' po piątkowym przemówieniu Jerome Powella w Jackson Hole. O ile podczas swoich wystąpień pan Powell często mówi 'na około', zmuszając do czytania między wierszami, tak tym razem przekaz był jasny jak nigdy - amerykański bank centralny musi nadal podnosić stopy procentowe i utrzymywać je na wysokim poziomie, dopóki nie uzyska pewności, że inflacja spada i jest pod kontrolą. Oznacza to tylko tyle, że dynamika kształtowania polityki pieniężnej raczej w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie.
Obecnie kontrakty terminowe na fundusze federalne wykazują 75% szans, że we wrześniu Fed podniesie stopy procentowe o 0,75 punktu procentowego po raz trzeci z rzędu.
Inwestorzy giełdowi optymistycznie założyli, że dwie podwyżki po 0,75 punktu procentowego z rzędu przy wsparciu dobrych danych z rynku pracy oraz wyników kwartalnych spółek, skłonią Fed do spowolnienia dynamiki podwyżek, co przy zmniejszonym wolumenie na giełdowym parkiecie, pozwoliło odbić indeksom z dołków z połowy czerwca i odrobić część strat z pierwszego półrocza. Jednak w sierpniu wyraźnie zabrakło paliwa, a indeksy notują minusową stopę zwrotu. Zarządzający funduszami otwarcie mówią, że zmniejszają ekspozycję na akcjach w obawach przez kolejną falą spadków.
Akcje chińskiej firmy e-commerce Pinduoduo Inc.
Akcje Bed Bath and Beyond