Rosja zagroziła zakręceniem gazociągu do Niemiec i ostrzegła przed potencjalnymi cenami ropy na poziomie 300 dolarów, jeśli Zachód wprowadzi zakaz eksportu jej surowców energetycznych.

Rosyjski wicepremier Aleksander Nowak w przemówieniu w państwowej telewizji stwierdził, że odrzucenie rosyjskiej ropy doprowadziłoby do katastrofalnych konsekwencji dla rynku światowego. Novak powołał się również na decyzję Niemiec z zeszłego miesiąca o wstrzymaniu certyfikacji bardzo kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, twierdząc również, że Rosja ma pełne prawo do nałożenia embarga na pompowanie gazu przez gazociąg Nord Stream 1. Póki co tego nie robi, ale "Europejscy partnerzy mają popychać ją do tej decyzji". W obliczu takich słów i zagrożenia wydaje się, że Niemcy, Holandia i Wielka Brytania powoli wycofują się ze swojego kontrowersyjnego pomysłu. USA z kolei zastanawiają się nad wprowadzeniem zakazu eksportu rosyjskiej ropy i gazu jako sposobu ukarania Moskwy. Analitycy energetyczni ostrzegają, że embargo na rosyjską ropę i gaz będzie miało ogromne reperkusje dla rynków energetycznych i światowej gospodarki. Rosja jest trzecim co do wielkości producentem ropy naftowej na świecie, po USA i Arabii Saudyjskiej, oraz największym światowym eksporterem ropy naftowej na rynki światowe. Jest także znaczącym producentem i eksporterem gazu ziemnego. Unia Europejska otrzymuje około 40% swojego gazu rosyjskimi rurociągami, z których kilka przebiega przez Ukrainę. Rosja twierdzi też, że w przypadku zakazu eksportu wie, gdzie przekierować swoje surowce.

Przez wojnę na Ukrainę i dyskusje o embargo rynki surowców zanotowały 14-letnie maksima, ponieważ uczestnicy rynku energetycznego obawiają się w pewnej perspektywie pełnych sankcji na rosyjski eksport energii. Międzynarodowy benchmark kontraktów terminowych na ropę Brent wzrósł o 2,1%, osiągając poziom 125,75 USD za baryłkę we wtorek rano w Londynie, podczas gdy kontrakty futures na amerykańskie West Texas Intermediate były o 2% wyższe i wyniosły 121,83 USD. Europejscy decydenci znajdują się pod ogromną presją, aby szybko zakończyć swoją zależność od rosyjskich paliw kopalnych, zwłaszcza że kraje importujące energię codziennie uzupełniają wojenną skrzynię prezydenta Władimira Putina dochodami z ropy i gazu, ale nie stanie się to z dnia na dzień. Szacuje się, że dochody z rosyjskiej ropy i gazu są odpowiedzialne za około 43% budżetu federalnego Kremla w latach 2011-2020, co pokazuje, że paliwa kopalne odgrywają kluczową rolę dla rosyjskiego rządu. Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w mediach, że administracja prezydenta Joe Bidena prowadzi "bardzo aktywne dyskusje" z rządami europejskimi na temat zakazu importu rosyjskiej ropy naftowej i gazu ziemnego. Zachodnie sankcje nałożone na Rosję w związku z inwazją były do tej pory na tyle precyzyjne, aby uniknąć bezpośredniego uderzenia w eksport energii tego kraju.

O takim scenariuszu dużo się mówi, ale jest on mało prawdopodobny. Niemiecki kanclerz Olaf Scholz odrzucił w poniedziałek możliwość wprowadzenia zakazu dla importu rosyjskiej ropy i gazu, mówiąc, że taki ruch może zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Europy, a import z Rosji ma kluczowe znaczenie dla codziennego życia obywateli. Przemawiając na konferencji prasowej w poniedziałek premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson wydawał się sprzymierzyć z Scholzem w wycofywaniu się z planów nałożenia embarga na ropę naftową na Rosję. Tymczasem holenderski premier Mark Rutte powiedział na tej samej konferencji prasowej, że ograniczenie importu rosyjskiej ropy i gazu musiałoby być "procesem przeprowadzanym krok po kroku".