Clearview AI, cieszące się złą sławą narzędzie do rozpoznawania twarzy, określane przez własnych inwestorów jako "dystopijne", jest podobno wykorzystywane do identyfikacji rosyjskich żołnierzy w Ukrainie. W wielu miejscach zakazano stosowania Clearview przez organy ścigania, które - jak twierdzi jego twórca - mogą "natychmiast zidentyfikować kogoś na podstawie zdjęcia", ze względu na obawy o ochronę prywatności, systemy wywiadowcze oparte na uprzedzeniach rasowych i inne wady tego narzędzia.
"Nie mamy żadnych danych, które sugerowałyby, że to narzędzie jest dokładne" - napisała Clare Garvie z Center on Privacy and Technology na Georgetown University w raporcie na temat wykorzystania technologii rozpoznawania twarzy przez rządy.
Mimo braku dowodów na poparcie korzystania z tych technologii, nadal się one rozprzestrzeniają. Jest to częściowo spowodowane wsparciem ze strony wpływowych urzędników. Na przykład twórca Clearview, Hoan Ton-That, zdołał nawiązać kontakt z rządem ukraińskim, przekazując list za pośrednictwem Lee Wolosky'ego, byłego prawnika administracji Bidena.
"Pamiętam, że widziałem filmy z pojmanymi rosyjskimi żołnierzami, a Rosja twierdziła, że to aktorzy" - cytuje Ton-Thata dziennik The New York Times. "Pomyślałem, że gdyby Ukraińcy mogli korzystać z Clearview, mogliby uzyskać więcej informacji, aby zweryfikować ich tożsamość".
W swoim liście do ukraińskich urzędników Ton-That napisał, że Clearview może być używany do identyfikacji szpiegów i zmarłych. Dodał, że baza danych Clearview zawierająca 20 miliardów twarzy obejmuje zdjęcia z "rosyjskich portali społecznościowych, takich jak VKontakte".
Do tej pory z Clearview skorzystało ponad 200 ukraińskich urzędników w pięciu agencjach rządowych w celu przeprowadzenia ponad 5 tys. wyszukiwań. Wyszukiwania te obejmowały identyfikację jeńców wojennych, zagranicznych podróżnych oraz zmarłych żołnierzy rosyjskich.
Rząd ukraiński rozpoczął kampanię informowania rodzin zmarłych żołnierzy rosyjskich o ich stracie, starając się "obalić mit o "operacji specjalnej", w której "nie ma poborowych" i "nikt nie umiera"" - powiedział wicepremier Ukrainy Mychajło Fiodorow w poście na Telegramie.
Krytycy tej technologii twierdzą, że wykorzystanie rozpoznawania twarzy w wojnie może dać firmom możliwość rozwoju bez nadzoru regulatora, a błędy popełnione w strefie wojny mogą mieć jeszcze bardziej tragiczne konsekwencje. Już teraz rozpoznawanie twarzy jest stosunkowo swobodnie wykorzystywane przez dziennikarzy i urzędników do rozpowszechniania tożsamości osób w internecie.
"Strefy wojenne są często wykorzystywane jako poligony doświadczalne nie tylko dla broni, ale także dla narzędzi inwigilacji, które są później wykorzystywane na ludności cywilnej lub w celu egzekwowania prawa albo kontroli tłumu" - powiedział Evan Greer, zastępca dyrektora w grupie zajmującej się prawami cyfrowymi Fight for the Future. "Firmy takie jak Clearview chętnie wykorzystują kryzys humanitarny w Ukrainie, aby znormalizować użycie swojego szkodliwego i inwazyjnego oprogramowania".
Greer dodał, że tego rodzaju technologia naruszająca prywatność jest już ulubionym sposobem rozprawiania się z protestami przeciwko autorytarnym reżimom, takim jak ten w Rosji.
"Rozszerzenie zastosowania rozpoznawania twarzy nie szkodzi autorytarystom takim jak Putin, lecz im pomaga" - powiedziała Greer.
"Jedną rzeczą jest stworzenie przez firmę systemu rozpoznawania twarzy, który ma pomagać ludziom w znalezieniu sobowtóra sławnej osoby lub kogoś podobnego do postaci na obrazie dla celów rozrywkowych" - kontynuuje Garvie w raporcie. "Czymś zupełnie innym jest wykorzystanie tych technik do identyfikacji osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa, które na podstawie dopasowania mogą zostać pozbawione wolności i ostatecznie postawione w stan oskarżenia".