Według analityków wartość 136-letniej giełdy w Chicago mieści się w przedziale od 50 do 100 mln dolarów. Nowojorska Giełda Papierów Wartościowych za kupno CHX ma zapłacić 70 mln dolarów - kwota umowy wydaje się więc całkiem uczciwa.

Giełda w Chicago jest podmiotem niezwykle małym. CHX zatrudnia zaledwie 80 pracowników oraz posiada mniej niż jednoprocentowy udział w obrocie akcjami w Stanach Zjednoczonych. Wiadomo jednak było, że spółka szuka nabywców. W jednym ze swoich niedawnych oświadczeń stwierdzono wprost, że właściciele badają możliwości sprzedaży.

Co ciekawe NYSE nie jest pierwszym chętnym do zakupu CHX. Nie tak dawno, bo półtora miesiąca temu, administracja Stanów Zjednoczonych zablokowała sprzedaż chicagowskiej giełdy chińskim inwestorom - organem blokującym była Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Do zakupu przymierzała się wówczas North America Casin Holdings. Oba podmioty (tj. CHX i NYSE) nie odpowiedziały na prośbę o komentarz dotyczący tej sprawy. Nie trzeba się jednak długo zastanawiać, by domyślić się, że nowojorska giełda, jako najbardziej znana, największa i amerykańska giełda ma dużo większe szanse na sfinalizowanie transakcji kupna CHX. Ponadto kwota oferowane przez NYSE jest trzykrotnie wyższa, aniżeli ta, która była oferowana przez chińskich inwestorów (grupa inwestycyjna North American Casin Holdings "wykładała na stół" 27 mln dolarów).

Były dyrektor generalny Chicago Stock Exchange - David Herron podejrzewa, że do tak znacznego wzrostu ceny mogły przyczynić się przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, nie ma co ukrywać, oferta jest bardzo konkurencyjna i będzie ciężka do przebicia. Dokonanie tak znacznego przebicia poprzedniej oferty stawia NYSE w niezwykle dogodnym położeniu. Po drugie, w wyniku gwałtownego wzrostu wahań na rynkach finansowych przychody i obroty na giełdzie w Chicago mogły ulec zwiększeniu. Były dyrektor generalny CHX podkreśla, że zmienność na giełdach prowadzi do zwiększenia obrotu. Choć należąca do ICE Nowjorska Giełda Papierów Wartościowych ma duże szanse, aby jej oferta została zaakceptowana, to na obecną chwilę obie strony podkreślają fakt, że negocjacje są w toku, a transakcja wcale nie musi dojść do skutku. Pytanie, kto inny będzie w stanie wyłożyć takie pieniądze, a w dodatku będzie inwestorem amerykańskim - jak zdążyliśmy już zauważyć prezydent Trump ma niezwykłą awersję do chińskich inwestorów.