Niszczycielska natura pandemii koronawirusa dała o sobie znać praktycznie na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych przyniosła rozległą recesję gospodarczą, której wszystkie skutki nie są jeszcze znane ekonomistom. Zalicza się do nich na pewno poważny spadek zatrudnienia. Jak wynika z cotygodniowego raportu Departamentu Pracy USA, w zeszłym tygodniu wnioski o zasiłek dla bezrobotnych złożyło ponad milion Amerykanów. Krótkoterminowym ratunkiem dla gospodarki mógłby okazać się nowy pakiet stymulacyjny, ale większość ekspertów i tak zgadza się, że nie sposób przeprowadzić skutecznej naprawy, dopóki rozprzestrzenianie się wirusa nie zostanie zahamowane za pomocą leku bądź szczepionki.

Pomoc dla bezrobotnych

Jedną z kwestii spornych, które powstrzymują Kongres USA przed przyjęciem nowego federalnego pakietu stymulacyjnego, jest przedłużenie przynajmniej do końca roku dodatkowych świadczeń dla bezrobotnych w wysokości 600 dolarów tygodniowo.

Politycy z Partii Demokratycznej optują za utrzymaniem dodatków, które mają uchronić Amerykanów przed dalszym zadłużaniem się. Republikanie natomiast proponują inny model pomocy, przekonując, że wspierane przez opozycję rozwiązanie zachęca ludzi do pozostania na bezrobociu.

Rozmowy w sprawie pakietu zostały przełożone na początek września, jednak brak natychmiastowych działań Kongresu pozostawia obywateli USA w finansowym zawieszeniu.

Amerykański prezydent Donald Trump podpisał w ostatnim czasie kilka rozporządzeń wykonawczych, które między innymi gwarantują bezrobotnym dodatkowe 300 dolarów z funduszy na wypadek sytuacji kryzysowej. Jak podaje Associated Press, dwadzieścia pięć stanów USA zamierza dodać te pieniądze do własnych planów pomocy dla bezrobotnych. Dwa stany odmówiły ich przyjęcia, a reszta jeszcze nie podjęła decyzji. Niektórzy gubernatorzy próbują grać na zwłokę, mając nadzieję, że Kongres przyjmie nowy pakiet stymulacyjny.

W międzyczasie rząd federalny oszacował, że zacznie wypłacać wspomniane wyżej 300 dolarów tygodniowo nie wcześniej niż za trzy tygodnie. Dla wielu Amerykanów wtedy może być już za późno.

Szczepionki

Johnson & Johnson (JNJ  ) poinformowało w czwartek, że badania kliniczne fazy III jego eksperymentalnej szczepionki na koronawirusa odbędą się w 180 lokacjach w Stanach Zjednoczonych i ośmiu innych krajach. Weźmie w nich do 60 000 zdrowych ochotników.

Warto zauważyć, że liczba uczestników będzie o połowę większa niż w przypadku szczepionek innych firm, takich jak Pfizer (PFE  )/BioNTech (BTNX  ) czy Moderna (MRNA  ). J&J nie ujawniło powodów zwerbowania tak dużej ilości osób, ale rzecznik spółki zasugerował, że testy będą przeprowadzone "tak solidnie, jak to tylko możliwe i odbędą się w miejscach o wysokim wskaźniku zachorowalności".

Lokacje zostaną wybrane na podstawie analizy danych epidemiologicznych. Szczepionka ma wejść do użytku na początku 2021 roku, gdy spełni wszystkie wymagania organów regulacyjnych.