Rosja otrzymuje kolejne sankcje, a świat biznesu się od niej odwraca. Natarcie Rosjan na Ukrainę coraz mniej opłaca się Putinowi, choć wydaje się, że nie zdaje sobie z tego sprawy.
PepsiCo (PEP), Coca-Cola (KO), McDonald's (MCD) i Starbucks (SBUX) poinformowały we wtorek, że zawieszają działalność w Rosji po inwazji tego kraju na Ukrainę, co ma być symbolicznym posunięciem czterech kultowych amerykańskich marek w stosunku do rosyjskiego agresora. Pepsi sprzedawała swoje produkty w Rosji od ponad sześciu dekad, nawet wtedy, gdy firma musiała... wymieniać swój koncentrat sodowy na wódkę Stolichnaya i okręty wojenne. McDonald's z kolei otworzył swoją pierwszą lokalizację za żelazną kurtyną w Moskwie, zaledwie kilka miesięcy przed upadkiem Związku Radzieckiego. W ostatnich dniach Pepsi, Coca-Cola, McDonald's i Starbucks skrytykowały kontynuację zbrodniczej akcji w Rosji, podczas gdy inne amerykańskie firmy ogłosiły zawieszenie i wstrzymanie sprzedaży oraz masowo wycofują się z rosyjskiego rynku. Profesor Uniwersytetu Yale Jeffrey Sonnenfeld sporządził i opublikował listę amerykańskich firm, które wycofały się z Rosji po inwazji prezydenta Władimira Putina - i tych, które tego nie zrobiły. Do wtorkowego popołudnia Coca-Cola była jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w arkuszu kalkulacyjnym. Amerykańskie firmy w tej sprawie mówią w zasadzie jednym głosem, wycofując się z niemałego przecież rynku.
Rosja jest jednym z niewielu regionów na świecie, w którym rywalizujący z Coca-Coli PepsiCo ma większy udział w rynku. W raportach finansowych udostępnianych dla instytucji finansowych można przeczytać, że działalność Coca-Coli na Ukrainie i w Rosji stanowiła około od 1% do 2% jej skonsolidowanych przychodów operacyjnych netto w 2021 roku. Z drugiej strony Pepsi generuje około 4% swoich rocznych przychodów w Rosji, jednak nie wstrzymuje wszystkich interesów w tym kraju. Firma zapowiedziała, że będzie nadal sprzedawać niektóre niezbędne produkty, takie jak produkty dla niemowląt, w tym mleko i innego rodzaju żywność. Spółka zawiesza również rosyjską sprzedaż swoich marek Pepsi-Cola, 7UP i Mirinda, wraz z inwestycjami kapitałowymi oraz wszelkimi działaniami reklamowymi i promocyjnymi. Dyrektor generalny Pepsi Ramon Laguarta w komunikacie dla pracowników stwierdza, że jako firma zajmująca się żywnością i napojami teraz bardziej niż kiedykolwiek musi pozostać wierna humanitarnemu aspektowi swojej działalności. The Wall Street Journal donosił wcześniej we wtorek, że Pepsi rozważa różne opcje dla swojego rosyjskiego biznesu.
Od rosyjskiej inwazji na Krym w 2014 roku wiele amerykańskich firm starało się zmniejszyć swoją ekspozycję zarówno na Rosję, jak i Ukrainę. Niektóre sieci restauracji, takie jak McDonald's, sprzedały niektóre lokalizacje należące do ich firm lokalnym franczyzobiorcom. McDonald's ogłosił we wtorek, że 850 rosyjskich restauracji zostanie tymczasowo zamkniętych. Do tego czasu sieć fast foodów milczała na temat wojny, skupiając na sobie większą krytykę niż garstka firm restauracyjnych, które potępiły inwazję, ale pozostawiły swoje lokale otwarte. Około 84% rosyjskich lokalizacji McDonald's jest własnością firmy, podczas gdy reszta jest obsługiwana przez franczyzobiorców. Posiadanie większej liczby restauracji oznacza dla firmy większe przychody, ale też większe ryzyko w czasach zawirowań lub spowolnienia gospodarczego. Starbucks poszedł o krok dalej niż McDonald's, mówiąc, że zawiesi całą rosyjską działalność biznesową, w tym wysyłkę swoich produktów. Prezes Starbucks, Kevin Johnson jednoznacznie potępił inwazję Putina na Ukrainę. Spośród tych dwóch firm restauracyjnych, McDonald's odznacza się większą obecnością w kraju i uzyskuje wyższy procent swoich globalnych przychodów ze sprzedaży w Rosji.