Kilka dni temu traderzy i inwestorzy mogli przecierać oczy ze zdumienia, patrząc na gwałtowny spadek i odbicie na wykresach bez wyraźnej przyczyny. Przyczyna jednak... ujrzała światło dzienne.
Tak zwany "flash crash" na europejskich rynkach w poniedziałek spowodował gwałtowny spadek kilku indeksów, wywołując zaniepokojenie wśród inwestorów w dniu, w którym obrót akcjami zwykle był uśpiony z powodu świąt państwowych na całym świecie. Handel na kilku rynkach został nawet tymczasowo wstrzymany tuż przed godziną 9 rano czasu londyńskiego w poniedziałek po tym, jak niektóre europejskie akcje nagle spadły. Akcje skandynawskie ucierpiały najmocniej, a przykładowo szwedzki indeks akcji Sztokholm OMX 30 spadał w pewnym momencie nawet o 8%, po czym odrobił większość tych strat, aby ostatecznie zamknąć sesję na poziomie o 1,9% niższym. Inne rynki również były dotknięte chwilowym szokiem. Okazało się, że całą winę za ten dziwny przypadek wziął na siebie amerykański gigant bankowy Citigroup. Jak oświadczył rzecznik spółki w poniedziałek jeden z jej traderów popełnił błąd podczas wprowadzania transakcji, ale został on wykryty w ciągu kilku minut i naprawiony. Rynki europejskie zamknęły poniedziałkową sesję mocno poniżej oczekiwań, ponieważ inwestorzy zareagowali na gwałtowny krach i musieli przetrawić słabe dane gospodarcze z Chin i Niemiec. Z kolei indeks Stoxx 600 notował nieznacznie niższe wyceny we wtorek po południu, ponieważ uczestnicy rynku monitorują niepokojące dla giełd informacje o obniżkach stóp procentowych.
Czym jest właściwie "flash crash"? To tak zwana błyskawiczna awaria, która odnosi się do niezwykle gwałtownego spadku ceny aktywów, po którym następuje szybkie ożywienie w ciągu tego samego dnia. Zwykle trwa ona kilka minut i jest często spowodowana błędem ludzkim, w tym również "błędem grubego palca" - gdy ktoś naciśnie niewłaściwy klawisz komputera, aby wprowadzić dane. Firmy i pośrednicy, którzy znani byli z ogromnej liczby transakcji, zwykle były winne podobnym zamieszaniom w poprzednich latach. Ale bywa, że to wynik nieuczciwych działań. W styczniu 2020 roku jeden z takich traderów został skazany na rok aresztu domowego za pomoc w spowodowaniu krótkiego krachu na giełdzie o wartości 1 biliona dolarów dekadę wcześniej. Sarao został oskarżony przez Departament Sprawiedliwości USA o oszustwa związane z przelewami bankowymi, manipulacje towarami, a także o tzw. spoofing, czyli sytuację, gdy przedsiębiorca składa tysiące ofert kupna z zamiarem ich natychmiastowego anulowania. Sztuczne wywołanie nagłej aktywności rynkowej stworzyło rozmach cenowy, z którego Sarao mógł czerpać zyski. Stany Zjednoczone uczyniły praktykę spoofingu przestępstwem w 2010 roku, starając się zaostrzyć przepisy po kryzysie finansowym z 2008 roku. Trzeba więc wiedzieć, że oprócz uczciwej wyceny kupna i sprzedaży aktywów finansowych jest cała masa sytuacji, w których nie wszyscy uczestnicy będą uczciwi, nieuczciwie dorabiając się na tym.