Inwestorzy nie będą chcieli pamiętać ani ostatnich dni, ani także całego grudnia. Na giełdach w Nowym Jorku przed świętami panowały niemrawe nastroje. Indeksy lawinowo osuwają się w dół - tak złego grudnia nie przypominają sobie najstarsi górale. Św. Mikołaj w tym roku nie przyjechał.
Głównym punktem programu minionego tygodnia była decyzja amerykańskiej Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. Kto liczył na to, że urzędnicy banku centralnego Stanów Zjednoczonych z Jerome Powellem na czele, zmiękną pod wpływem silnych spadków na giełdzie w ostatnich tygodniach lub publicznych naciskach ze strony samego Donalda Trumpa, ten się głęboko rozczarował. Zgodnie z prognozami Rezerwa Federalna jednomyślnie podniosła koszt pieniądza do poziomów 2,25-2,50%, jednak rynek został nieco zaskoczony treścią konferencji prasowej, z której popłynął przekaz o kolejnych dwóch podwyżkach w 2019 roku. Po niedawnej konferencji Jerome Powell'a rynek spekulował o możliwej jednej podwyżce - tak to jest, kiedy do opinii publicznej trafia komunikat przepełniony sformułowaniami, z których nie wynika nic konkretnego. Obecna podwyżka jest czwartą w tym roku i dziewiątą z kolei, licząc od grudnia 2015 roku, gdy stopy procentowe były bliskie zeru. Fakt jest taki, że rynek zareagował zdecydowanie negatywnie na wydarzenia ze środowego wieczora - przekaz od Fed-u stał się katalizatorem dalszych spadków na giełdach, rozczarowani inwestorzy pozbywali się akcji, zmasowana wyprzedaż trwała do końca tygodnia.
Z danych makroekonomicznych bardzo dobre odczyty napłynęły we wtorek i w środę z branży nieruchomości - pozwolenia na budowę domów wyniosły 1,32 mln (prognoza 1,25 mln), natomiast rozpoczęte budowy to 1,25 mln (oczekiwano 1,22 mln). Lepiej również wypadły wskaźniki sprzedaży domów na rynku wtórnym 5,32 mln (wobec prognozy 5, 2mln). Zdecydowanie gorsze były dane piątkowe - rządowe Biuro Analiz Gospodarczych opublikowało finalny raport dot. wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych za trzeci kwartał, który zrewidowano do liczby 3,4% z wcześniej prognozowanych 3,5%. Dane te mają jednak znaczenie tylko formalne, inwestorzy patrzą głównie w przyszłość.
Nastrojów nie poprawiły doniesienia z amerykańskiej administracji, która nie potrafi dogadać się w kwestiach budżetu, co w efekcie może skutkować zamknięciem rządu federalnego. Natomiast doradca prezydenta ds. handlu zasugerował, że warunki porozumienia z Chinami z Buenos Aires trudno będzie spełnić w ciągu ustalonych trzech miesięcy.
Zadziwiająca jest zmiana nastrojów na parkietach. Jeszcze trzy miesiące temu S&P 500 notował nowe historyczne szczyty, a dziś jest 18 proc., niżej. W skali tygodnia ETF-y na główne indeksy były na głębokich minusach, notując najsłabszy tydzień od 10 lat. S&P 500