Ekscytację branżą samochodów elektrycznych w 2020 roku, można śmiało porównać do gorączki złota. Sektor napędzony głównie przez ultrawzrosty akcji Tesli, uruchomił silną spekulację na akcjach innych podmiotów związanych z branżą elektryków. W tym QuantumScape
Ekscytację branżą samochodów elektrycznych w 2020 roku, można śmiało porównać do gorączki złota. Sektor napędzony głównie przez ultrawzrosty akcji Tesli, uruchomił silną spekulację na akcjach innych podmiotów związanych z branżą elektryków. W tym QuantumScape
Tuż przed świętami na rynek wpadły plotki o opracowywaniu autonomicznego pojazdu elektrycznego przez Apple, który ma być gotowy do 2024 roku. Według raportu firma może również planować wykorzystanie "własnej, przełomowej technologii akumulatorowej". Pomimo pewnych obaw o możliwość konkurencji z gigantem, ruszyła lawina spekulacji, że Apple może chcieć przejąć firmę z opracowaną technologią. Wszystko jest malowane palcem po wodzie, ale akcje tylko rosły.
Do niedawna mało komu znany producent akumulatorów QuantumScape, który wszedł na giełdę tylnymi drzwiami poprzez spółkę celową typu SPAC Kensington Capital Acquisition Corp., znalazł się na świeczniku giełdowych spekulantów i rozbił bank. Kto był sprytny, wcześnie poznał się na akcjach producenta i potrafił wytrzymać ogromną zmienność, doświadczył hiperrajdu Świętego Mikołaja tuż przed świętami, kiedy notowania spółki osiągnęły w szczytowym momencie 132 USD, tj. około 400% w niespełna miesiąc, licząc od momentu połączenia ze SPAC, wyceniając ją na astronomiczną kapitalizację 59 miliardów USD. Sporo, zważywszy na fakt, że firma to start up, jej produkt jest od lat w fazie badań i do komercyjnej produkcji jeszcze daleka droga. Nadszedł czas, aby lepiej poznać supergwiazdę rynku EV.
Do niedawna mało komu znany producent akumulatorów QuantumScape, który wszedł na giełdę tylnymi drzwiami poprzez spółkę celową typu SPAC Kensington Capital Acquisition Corp., znalazł się na świeczniku giełdowych spekulantów i rozbił bank. Kto był sprytny, wcześnie poznał się na akcjach producenta i potrafił wytrzymać ogromną zmienność, doświadczył hiperrajdu Świętego Mikołaja tuż przed świętami, kiedy notowania spółki osiągnęły w szczytowym momencie 132 USD, tj. około 400% w niespełna miesiąc, licząc od momentu połączenia ze SPAC, wyceniając ją na astronomiczną kapitalizację 59 miliardów USD. Sporo, zważywszy na fakt, że firma to start up, jej produkt jest od lat w fazie badań i do komercyjnej produkcji jeszcze daleka droga. Nadszedł czas, aby lepiej poznać supergwiazdę rynku EV.
Gdzie jest haczyk?
W futurystycznym przemyśle EV słowem klucz jest 'zasięg'. Bardzo ograniczone zasięgi elektrycznych pojazdów w połączeniu z rozwijaną infrastrukturą stacji ładowania, a także sam proces ładowania akumulatorów, który trwa znacznie dłużej, niż tradycyjne tankowanie, stanowi główny hamulec w zakupach elektryków. Świat poszukuje nowej technologii dla akumulatorów, która pozwoli ładować je szybciej i jechać dalej. To właśnie sprawia, że pojazdy elektryczne są droższe niż ich odpowiedniki na benzynę. I tu do gry wchodzi QuantumScape, rozpalając wyobraźnię rynku, oświadczając w prezentacji, że opracowuje baterię o 80% wydajniejszą, niż konkurencyjne akumulatory litowo-jonowe, którą będzie można naładować w kwadrans. Spekulacja ruszyła na zakupy.
Chociaż w zespole QuantumScape pracują mądre głowy z Doliny Krzemowej czy absolwenci wydziału inżynierii mechanicznej na Stanfordzie, a Volkswagen z powodzeniem przetestował pierwsze wersje akumulatorów, firma ma nadal dużo do zrobienia, aby dalej rozwijać kluczowe czynniki technologii i przekształcić prototyp w pełnowymiarowy produkt. Oznacza to tylko tyle, że przed firmą stoi szereg wyzwań i nie będzie miała gotowego produktu ani generowała przychodów jeszcze przez długi czas, prawdopodobnie do 2024 roku. Do komercyjnej produkcji jeszcze bardzo daleko, tymczasem rynek wykupił potencjał firmy na niemal dekadę naprzód. Niewątpliwie w QuantumScape drzemie duży potencjał, jednak w tak długim okresie wszystko się może zdarzyć. Dopóki QuantumScape nie udowodni, że jest w stanie sprostać tym wyzwaniom, inwestorzy powinni wstrzemięźliwie inicjować pozycje na spółce.
W futurystycznym przemyśle EV słowem klucz jest 'zasięg'. Bardzo ograniczone zasięgi elektrycznych pojazdów w połączeniu z rozwijaną infrastrukturą stacji ładowania, a także sam proces ładowania akumulatorów, który trwa znacznie dłużej, niż tradycyjne tankowanie, stanowi główny hamulec w zakupach elektryków. Świat poszukuje nowej technologii dla akumulatorów, która pozwoli ładować je szybciej i jechać dalej. To właśnie sprawia, że pojazdy elektryczne są droższe niż ich odpowiedniki na benzynę. I tu do gry wchodzi QuantumScape, rozpalając wyobraźnię rynku, oświadczając w prezentacji, że opracowuje baterię o 80% wydajniejszą, niż konkurencyjne akumulatory litowo-jonowe, którą będzie można naładować w kwadrans. Spekulacja ruszyła na zakupy.
QuantumScape (podobno) nie rzuca słów na wiatr i ma 'plecy' w postaci m.in. Volkswagena - największego producenta samochodów na świecie i prawdopodobnie jednego z najbardziej zaangażowanych w ekspozycję na pojazdy elektryczne (do 2029 roku Volkswagen planuje sprzedać ponad 22 miliony pojazdów w około 70 modelach EV). Chociaż QuantumScape spodziewa się, że Volkswagen będzie pierwszą firmą, która skomercjalizuje jego produkty, planuje sprzedawać swoje akumulatory wielu innym producentom samochodów. I tu pojawił się drugi czynnik, który wypchnął akcje w stratosferę.
QuantumScape (podobno) nie rzuca słów na wiatr i ma 'plecy' w postaci m.in. Volkswagena - największego producenta samochodów na świecie i prawdopodobnie jednego z najbardziej zaangażowanych w ekspozycję na pojazdy elektryczne (do 2029 roku Volkswagen planuje sprzedać ponad 22 miliony pojazdów w około 70 modelach EV). Chociaż QuantumScape spodziewa się, że Volkswagen będzie pierwszą firmą, która skomercjalizuje jego produkty, planuje sprzedawać swoje akumulatory wielu innym producentom samochodów. I tu pojawił się drugi czynnik, który wypchnął akcje w stratosferę.
Tuż przed świętami na rynek wpadły plotki o opracowywaniu autonomicznego pojazdu elektrycznego przez Apple, który ma być gotowy do 2024 roku. Według raportu firma może również planować wykorzystanie "własnej, przełomowej technologii akumulatorowej". Pomimo pewnych obaw o możliwość konkurencji z gigantem, ruszyła lawina spekulacji, że Apple może chcieć przejąć firmę z opracowaną technologią. Wszystko jest malowane palcem po wodzie, ale akcje tylko rosły.
Tuż przed świętami na rynek wpadły plotki o opracowywaniu autonomicznego pojazdu elektrycznego przez Apple, który ma być gotowy do 2024 roku. Według raportu firma może również planować wykorzystanie "własnej, przełomowej technologii akumulatorowej". Pomimo pewnych obaw o możliwość konkurencji z gigantem, ruszyła lawina spekulacji, że Apple może chcieć przejąć firmę z opracowaną technologią. Wszystko jest malowane palcem po wodzie, ale akcje tylko rosły.
Gdzie jest haczyk?
Gdzie jest haczyk?
Chociaż w zespole QuantumScape pracują mądre głowy z Doliny Krzemowej czy absolwenci wydziału inżynierii mechanicznej na Stanfordzie, a Volkswagen z powodzeniem przetestował pierwsze wersje akumulatorów, firma ma nadal dużo do zrobienia, aby dalej rozwijać kluczowe czynniki technologii i przekształcić prototyp w pełnowymiarowy produkt. Oznacza to tylko tyle, że przed firmą stoi szereg wyzwań i nie będzie miała gotowego produktu ani generowała przychodów jeszcze przez długi czas, prawdopodobnie do 2024 roku. Do komercyjnej produkcji jeszcze bardzo daleko, tymczasem rynek wykupił potencjał firmy na niemal dekadę naprzód. Niewątpliwie w QuantumScape drzemie duży potencjał, jednak w tak długim okresie wszystko się może zdarzyć. Dopóki QuantumScape nie udowodni, że jest w stanie sprostać tym wyzwaniom, inwestorzy powinni wstrzemięźliwie inicjować pozycje na spółce.
Chociaż w zespole QuantumScape pracują mądre głowy z Doliny Krzemowej czy absolwenci wydziału inżynierii mechanicznej na Stanfordzie, a Volkswagen z powodzeniem przetestował pierwsze wersje akumulatorów, firma ma nadal dużo do zrobienia, aby dalej rozwijać kluczowe czynniki technologii i przekształcić prototyp w pełnowymiarowy produkt. Oznacza to tylko tyle, że przed firmą stoi szereg wyzwań i nie będzie miała gotowego produktu ani generowała przychodów jeszcze przez długi czas, prawdopodobnie do 2024 roku. Do komercyjnej produkcji jeszcze bardzo daleko, tymczasem rynek wykupił potencjał firmy na niemal dekadę naprzód. Niewątpliwie w QuantumScape drzemie duży potencjał, jednak w tak długim okresie wszystko się może zdarzyć. Dopóki QuantumScape nie udowodni, że jest w stanie sprostać tym wyzwaniom, inwestorzy powinni wstrzemięźliwie inicjować pozycje na spółce.