Dzięki tegorocznemu trendowi wzrostowemu na amerykańskich rynkach stopa zwrotu z inwestycji w S&P 500 wynosi jak na razie 10%. To całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że jesteśmy dopiero w połowie lutego. Gdy przyjrzymy się bliżej wykresom spółek wchodzących w skład tego indeksu, zauważymy, że wiele z nich bardzo szybko odrobiło straty poniesione podczas wyprzedaży w grudniu zeszłego roku. Istnieje kilka metod, które umożliwiają traderom identyfikację przesyconych walorów w krótkiej perspektywie.
Aby sprawdzić, czy rynek (w naszym przypadku S&P 500) odrabia straty w zdrowy sposób, należy dokonać pomiaru liczby przedsiębiorstw, których notowania wcześniej znajdowały się poniżej średniej kroczącej 50-dniowej, a obecnie utrzymują się powyżej tego poziomu. Aż 90,4% wszystkich spółek z tego indeksu jest obecnie w takiej sytuacji. Pod koniec 2018 roku ten sam wskaźnik wynosił mniej niż 10%.
Inną metodą na określenie siły odbicia na rynku jest obliczenie liczby podmiotów z akcjami, których cena zbliża się do 52-tygodniowego maksimum. Należy przy tym pamiętać, że pod koniec 2018 roku rynki straciły ponad 20%. Po przeskanowaniu S&P 500 okazuje się, że prawie 21% firm oferuje akcje, których kurs porusza się w zakresie 5% do najwyższych od 52 tygodniu poziomów.
Ze względu na panujący obecnie trend wzrostowy nie powinien dziwić fakt, że niemal każdy techniczny wskaźnik sugeruje przesycenie i możliwość nadejścia spadków. Dzięki analizie S&P 500 jesteśmy w stanie zrozumieć i podać przyczyny prognozowanych zniżek.