Stany Zjednoczone niespodziewanie kilka dni temu z ultraprędkością "przegoniły" inne kraje pod względem liczby zarażonych na koronawirusa. Mocarstwo światowe zmaga się z problemami zdrowotnymi, jednak te gospodarcze mogą być dużo bardziej odczuwalne niż w Chinach.
Liczba zatrudnionych w sektorze pozarolniczym spadła w marcu o 701 000, zgodnie z opublikowanymi w piątek danymi Departamentu Pracy USA, które dopiero zaczynają pokazywać straty ekonomiczne spowodowane przez koronawirusa. Był to pierwszy taki spadek od września 2019 roku, i zbliżył się on do szczytu notowanego w maju 2009 roku, gdzie ubyło 800 000 miejsc pracy. Około 2/3 spadku odnotowano w branży hotelarsko-gastronomicznej, zwłaszcza w barach i restauracjach zmuszonych do zamknięcia w czasie lockdownu. Bezrobocie wzrosło do 4,4%, ale liczby te są bardzo niewinne - Amerykanie badają ten wskaźnik co tydzień, a zmienia się on z dnia na dzień. To dane rządowe, ale inne badanie gospodarstw domowych, które analizowało poszczególne gospodarstwa domowe o ich sytuację, wykazało spadek miejsc pracy o prawie 3 miliony. Jeszcze inny wskaźnik, który bierze pod uwagę mało aktywnych obywateli na rynku pracy i osoby zatrudnione w niepełnym wymiarze godzin skoczył z 7% do 8,7%, co stanowi najwyższą wartość od marca 2017 roku. Wyższe stopy bezrobocia są spowodowane również spadkiem wskaźnika aktywności zawodowej do 62,7%.
Nieliczne bo nieliczne, ale niektóre dane dodają odrobinę otuchy pracownikom i inwestorom. Płace w Stanach nadal rosną, zwiększając się o 3,1% rok do roku, co jest wynikiem lepszym niż oczekiwano - ekonomiści spodziewali się spadku płac. "Dzisiejsze liczby są szokująco złe, ale również niedoszacowane z uwagi na postępującą pandemię" - powiedział Nick Bunker, dyrektor ds. badań ekonomicznych z Indeed, dodając: "jeśli takie są wskaźniki przed pełną siłą uderzenia kryzysu, trudno będzie określić słowami liczby w przyszłych miesiącach". Raport nie uchwycił pełnej szkody spowodowanej wirusem z powodu rządowej metodologii. Biuro Statystyki Pracy wykorzystało jako okres odniesienia tydzień kończący się 12 marca, czyli zanim nastąpiło znaczne uderzenie wirusem w gospodarkę. Lepszy obraz tego, jak poważne czekają Amerykanów problemy pochodzi z cotygodniowych wstępnych raportów dotyczących bezrobocia, które potwierdzają 10 milionów nowych wniosków o świadczenie z tytułu bezrobocia w ciągu ostatnich 2 tygodni. Ten krótki okres przyćmił wszystkie odczyty popularności tych wniosków w historii. "Mam wrażenie, że kiedy otrzymamy dane za kwiecień, zobaczymy, że gospodarka straciła od 10 do 15 milionów miejsc pracy", powiedział Mark Zandi, główny ekonomista Moody's Analytics.
Przed uderzeniem koronawirusa gospodarka amerykańska rozkwitała, a stopa bezrobocia wynosiła 3,5%, co czyni ją najniższą od ponad 50 lat. Upłynie jednak sporo miesięcy lub lat, by te czasy powróciły. Citigroup podaje w swoich wyliczeniach, że w kwietniu liczba utraconych miejsc pracy "wzrośnie do 10 milionów". Liczba pracowników, którzy są "tymczasowo" zwolnieni, wzrosła ponad dwukrotnie do 1,8 miliona osób. Branża turystyczna i te związane z czasem wolnym stracili 459 000 miejsc pracy, z czego 417 000 pochodziło tylko z sektora restauracyjnego i gastronomicznego. Biuro Statystyki Pracy zauważyło, że te spadki prawie zredukowały do zera zyski z ostatnich dwóch lat. Co ciekawe, jednym z niewielu sektorów który zyskał był ten rządowy, który zatrudnił 18 000 dodatkowych urzędników, głównie ekonomistów i statystyków do urzędów związanych z przeprowadzaniem analiz i statystyk krajowych. Obecna sytuacja więc skłania ku większej ostrożności przy inwestowaniu. Liczby, które zaskoczyły nawet ekonomistów niepokoją. I powinny niepokoić, ale historia zna i inne kryzysy oraz zapaści, po których prędzej czy później następuje odbicie.