Kilka miesięcy temu w jednym z naszych artykułów zastanawialiśmy się, czy przejęcie przez Verizon (NYSE: VZ) nie będzie początkiem końca jednego z najpopularniejszych serwisów internetowych. Niestety nasze przypuszczenia okazały się trafne - to koniec Yahoo! (NASDAQ: YHOO). Firmę opuszczają najważniejsi jej pracownicy - Marissa Mayer, która po odejściu z Google'a miała tą firmę ratować, teraz dostanie 55 milionów dolarów odprawy. Poza nią odejdzie również David Filo (współzałożyciel Yahoo) oraz Maynard Webb (przewodniczący rady nadzorczej). Poza tą trójką ze spółki ma odejść jeszcze trzech innych członków rady nadzorczej. To jednak nie wszystko - obecna nazwa ma zostać zmieniona na nazwę Altaba. Zmiana ta ma wejść w życie wraz z zakończeniem procesu przejęcia przez Verizon. Ma to nastąpić do końca marca bieżącego roku. Tutaj pojawia się jednak jedno "ale".
W wielu innych źródłach podawane są informacje, które można interpretować w dość jednoznaczny sposób jakoby marka Yahoo! miała całkowicie zniknąć z Internetu. Jak podaje the Guardian zmieniona ma zostać tylko część inwestycyjna, z kolei poszczególne marki takie jak Yahoo Finance, czy Yahoo Sports mają pozostać niezmienione. Co jeszcze musimy wiedzieć o tej transakcji?
W rękach obecnego zarządu Yahoo pozostanie 36% udziałów w japońskim portalu o dość nieskomplikowanej nazwie Yahoo Japan, 16% udziałów w Alibabie oraz portfolio patentowe. Obydwie z wymienionych spółek mają dalej funkcjonować jako dwie odrębne firmy. Interesująca pozostaje również sprawa niedawno ujawnionego wycieku danych. Jeden z członków zarządu miał powiedzieć, iż przed początkiem transakcji Verizon nie miał pojęcia o incydencie, który miał miejsce, uwaga, trzy lata temu. W jednym z największych ataków hakerskich w historii wyciekły dane z nawet miliarda kont (!). Hakerzy uzyskali wówczas dostęp do takich informacji jak adresy e-mail, daty urodzenia, nazwiska, a nawet hasła do portali internetowych. W rękach internetowych przestępców znalazły się więc konta do serwisów społecznościowych czy kont bankowych. Sprawa jest na tyle poważna, że rada nadzorcza zastanawia się czy owej finalizacji transakcji dokonywać. Paradoksalnie dla inwestorów nie była to specjalnie zła wiadomość. Kurs akcji, owszem, spadł - o niespełna 7.5%, jednakże strata ta została odrobiona w nieco ponad pół miesiąca. Mimo wszystko sam trend pozostaje wzrostowy już od dłuższego czasu. Myślę, że sama transakcja dojdzie do skutku - od zajścia incydentu minęło sporo czasu, Verizon był wówczas bardzo daleko od kupna Yahoo, wizerunkowo firma nie powinna więc ucierpieć. Możemy przypuszczać, iż w grę mogą wchodzić ewentualne negocjacje co do szczegółów finalizacji transakcji np. ostateczna cena czy data finalizacji.
Ostatnią ciekawostką wokół całej transakcji jest postać Marissy Mayer. Jej misja ratunkowa zakończyła się niepowodzeniem, a samo prowadzenie firmy, choćby zakup serwisu Tumblr za ponad miliard dolarów, można poddawać pewnym wątpliwościom. Jak wspomniałem, otrzyma ona gigantyczną odprawę, jednak właśnie za pomocą serwisu Tumblr poinformowała, iż chciałaby jeszcze odegrać jakąś rolę w nowym rozdziale internetowego giganta. Nie jest na razie jasne, jaka miałaby być to rola, podobnie nie jest jasne, jak będzie wyglądać nowy rozdział na kartach historii Yahoo. Zapewne przekonamy się już niebawem.