Boże Narodzenie to czas, w którym wydatki konsumpcyjne tradycyjnie ruszają w górę. Mimo zaniepokojenia analityków zdaje się, że wysoka zmienność, jaka obecnie panuje na rynkach, nie wpłynie negatywnie na sprzedaż w okresie bożonarodzeniowym w USA. A wszystko to dzięki niskiej stopie bezrobocia i rosnącym wynagrodzeniom.
Wyniki badania przeprowadzonego przez amerykańską Krajową Federację Sprzedawców Detalicznych (NRF) wskazują na 4,1-procentowy wzrost wydatków w porównaniu z zeszłym rokiem. Oznacza to, że w te święta Amerykanie przeznaczą na prezenty średnio 1007 dolarów.
"Wskaźnik ufności konsumenckiej znajduje się obecnie w okolicach rekordowego poziomu, bezrobocie jest najniższe od dziesięcioleci, a wynagrodzenia netto idą w górę" - powiedział prezes i szef NRF Matthew Shay. - "Wszystko to odzwierciedlają plany zakupowe konsumentów."
Ważnym czynnikiem są również cięcia konsumpcyjnych i korporacyjnych podatków. W wyniku przeprowadzonej w 2017 roku reformy systemu podatkowego Stanów Zjednoczonych wyraźnie zwiększył się dochód netto Amerykanów. W związku z tym w górę poszły także wydatki uznaniowe. To pozwala stwierdzić, że dynamika wzrostu wydatków rozkłada się równomiernie na wiele gałęzi przemysłu i nie jest anomalią. Wbrew twierdzeniom, że amerykańska gospodarka wchodzi w fazę recesji, wzrost tego typu jest bardzo pożądany.
Jak podaje "New York Times", 37% Amerykanów przekonuje, że ich sytuacja finansowa jest znacznie lepsza niż w zeszłym roku. Innego zdania było zaledwie 17% badanych.
"Ten rok będzie zdecydowanie udany dla sprzedawców detalicznych, ale także dla konsumentów, którzy mogą skorzystać na obecnej kondycji handlu detalicznego" - powiedział Steven Barr z PricewaterhouseCooper.
Nie wszystko jednak idzie po myśli inwestorów. W zeszłym tygodniu w dół poszły ceny akcji spółek z grupy FAANG, częściowo z powodu spadku popytu na produkty Apple (NASDAQ: AAPL). Rynek akcji znajduje się natomiast na terytorium korekty. Ucierpią na tym przede wszystkim ci inwestorzy, który w swoim portfelu posiadają w większości akcje spółek technologicznych.
Co więcej, nie ustępują napięcia odnośnie wojny handlowej miedzy USA a Chinami. Bezpośrednie konsekwencje ceł boleśnie odczuli sprzedawcy detaliczni, którzy importują części do swoich produktów z zagranicy. Nie wiadomo, czy wojna handlowa wpłynie na sytuację producentów w Chinach, jednak należy się spodziewać podwyżek cen w 2019 stanowiących wyrównanie za rosnące koszty.
Rezerwa Federalna sugeruje, że w przyszłym roku dokona kolejnych podwyżek stóp procentowych, przez co sprzedawcy posiadający niespłacone pożyczki także będą zmuszeni do podniesienia cen.
Stąd też, choć handel detaliczny radzi sobie dobrze, bazując na własnych fundamentach, wciąż jest podatny na zmienność obecnego środowiska makroekonomicznego w USA.
"Myślę, że jeśli chodzi o 2019 rok, wielu sprzedawców obawia się mniej o rzeczy, które mogą kontrolować niż o rzeczy, których kontrolować nie mogą" - przekonuje Barr.