Zanim gdziekolwiek się wybierzesz, ważne jest, aby wiedzieć, jaki jest cel Twojej podróży. Ale dla operatorów dronów jest jeszcze jedna, ważniejsza rzecz, którą muszą wiedzieć, zanim będą mogli wzbić się w przestworza, a mianowicie: "czy jest to legalne?".
Odpowiedź na to pytanie powinna być teraz prostsza dzięki OpenSky, aplikacji wydanej w zeszłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych przez Wing, firmę należącą do Alphabet (NASDAQ: GOOGL), która zajmuje się dostawami za pomocą dronów.
Z aplikacji nie tylko dowiemy się, czy w danym miejscu można latać dronem, ale także ułatwi ona ubieganie się o pozwolenie, gdy nie jest to w danym momencie możliwe.
Po pobraniu aplikacji użytkownik wybiera lokalizację lotu, a aplikacja udostępnia informacje, czy latanie w danym obszarze jest dozwolone zgodnie z przepisami Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA).
W aplikacji niebo wygląda jak mozaika bieli, czerwieni i żółci.
Kolor biały oznacza obszary, w których obowiązują nieliczne, jeśli w ogóle, ograniczenia lotów. Kolor czerwony oznacza strefy, w których nie można latać, które zwykle otaczają bazy wojskowe, lotniska i inną infrastrukturę krytyczną. OpenSky będzie również ostrzegać użytkowników w czasie rzeczywistym o nowych ograniczeniach, które mogą wynikać z sytuacji awaryjnych, takich jak pożary. Tymczasem żółte obszary na mapie wskazują miejsca, w których Wing może automatycznie przyznać w imieniu FAA akredytację Low Altitude Authorization and Notification Capability, co pozwoli pilotom dronów latać nad obszarami, które zwykle są niedostępne.
Wing uważa, że stworzenie aplikacji, która ułatwia operatorom bezpieczne i legalne latanie, idzie w parze z ich wizją powszechnej sieci dronów dostawczych.
"W Stanach Zjednoczonych zarejestrowanych jest już prawie dwa miliony dronów, więc zachowanie zgodności z przepisami pozwoli im bezpiecznie dzielić niebo" - napisała firma w poście na blogu. "Ponadto umożliwi to rozszerzenie zakresu stosowania i korzyści z używania dronów - w tym reagowanie w sytuacjach awaryjnych, inspekcje handlowe i dostawy - dla większej liczby osób".
Firma Wing powstała w ramach Google X, inkubatora nowych projektów, natomiast w lipcu 2019 r. stała się oficjalną niezależną firmą Alphabet. Od tego czasu Wing rozwinęła niewielką, aczkolwiek powszechną sieć dostaw za pomocą dronów, która obecnie obejmuje wybrane części Australii, Finlandii i Stanów Zjednoczonych. Według Alphabet sieć Wing zrealizowała bezproblemowo ponad 100 000 dostaw.
Wing jest tylko jedną z siedmiu firm oferujących produkty skierowane do konsumentów, które obecnie mogą wydawać akredytację LAANC w imieniu FAA. Ponieważ drony zyskują na popularności, a potrzeba scentralizowanego systemu ich śledzenia staje się coraz bardziej widoczna, bez wątpienia pojawi się na rynku więcej firm. Wing już teraz zmaga się z bezpośrednią konkurencją ze strony Airmap Inc i tytana branży, Airbus S.E (OTC: EADSY).
Jednak jako spółka zależna Alphabet, Wing ma dostęp do prawie bezdennych kieszeni i skarbnicy danych oraz dziesięcioleci doświadczenia w mapowaniu. Takie zalety zdecydowanie mogą pomóc Wing wyprzedzić konkurencję.
W międzyczasie Wing już w kwietniu zwrócił się do FAA o zezwolenie firmie na organizowanie lotów z centralnego węzła, co umożliwiłoby pokrycie większego obszaru przez sieć dostaw firmy.
Wniosek Wing przytacza również doskonałe wyniki w zakresie bezpieczeństwa firmy i prosi, aby FAA zmniejszyła częstotliwość kontroli z raz na trzy miesiące do raz na dwanaście miesięcy.