Czwartkowa sesja na rynkach w USA zakończyła się wyraźnymi spadkami. Indeksy giełdowe znalazły się poniżej kreski w skali czerwca, drugiego kwartału, a nawet pierwszej połowy 2022 roku, co nasiliło obawy inwestorów przed pogorszeniem się kondycji amerykańskiej gospodarki. Dow Industrial Average w czwartek stracił ponad 250 punktów, a S&P 500 i Nasdaq Composite skurczyły się o odpowiednio 0,9 i 1,3%.
W czwartek skończyła się pierwsza połowa bieżącego roku i z pewnością nie można zaliczyć jej do udanych. Najważniejsze indeksy giełdowe USA odnotowały najgorszy start roku od dziesięcioleci. Od stycznia S&P 500 spadł już o 20,6%, co jest jego najgorszym wynikiem od 1970 roku. Dow Jones zmalał o 15,3%, zaliczając najsłabszy początek roku od 1962 roku. Nasdaq natomiast stracił 29,5%, osiągając najgorszy wyniki w historii.
Notowania amerykańskich spółek spadają od kilku miesięcy z powodu negatywnego wpływu, jaki na gospodarkę wywiera utrzymująca się na wysokim poziomie inflacja. Uczestnicy rynku obawiają się też, że to działania Rezerwy Federalnej na rzecz zapobiegania wzrostom cen przyczyniły się do powstania recesji. Szef Fedu Jerome Powell postanowił nieco załagodzić niepokoje związane ze spowolnieniem gospodarczym, sugerując, że walka z inflacją będzie miała wyższy priorytet niż zachowanie wzrostu gospodarczego.
"Czy istnieje ryzyko, że posunęliśmy się za daleko? Z pewnością jest jakieś ryzyko, ale nie zgodziłby, że stanowi ono największe zagrożenie dla gospodarki" - powiedział Powell podczas forum Europejskiego Banku Centralnego. - "Największy błąd, jaki można popełnić... to niezapewnienie stabilności cen."
Wall Street zareagowała na nowe dane ekonomiczne, które wykazały zmniejszenie się podstawowych wydatków osobistych wśród Amerykanów.
W czwartek S&P 500 Index (NYSE: SPY) poszedł w dół o 0,88% (o 33,45 pkt. do 3785,38 pkt.), Dow Jones Industrial Average (NYSE: DIA) - o 0,82% (o 253,88 pkt. do 30775,43 pkt.), a Nasdaq Composite Index (NASDAQ: QQQ) - o 1,33% (o 149,16 pkt. do 11028,74 pkt.).
Z najnowszego raportu Departamentu Handlu USA wynika, że w maju presje inflacyjne w USA utrzymały się na wysokim poziomie, w konsekwencji czego konsumenci zaczęli wydawać mniej pieniędzy w obliczu rosnących cen produktów. Rządowa instytucja wyjaśniła, że w maju wskaźnik osobistych wydatków konsumpcyjnych (PCE) zwiększył się o 0,6%, a w skali rocznej wzrósł o 6,4%.
Bazowy wskaźnik PCE, wyłączający zmienne ceny żywności i energii, poszedł w górę z roku na rok o 4,7%. Był także o 0,2 pkt. proc. niżej niż w kwietniu, choć wciąż utrzymywał się na czterdziestoletnim maksimum.
Dochody osobiste Amerykanów ogólnie w maju powiększyły się, jednak gdy odliczyć podatki i inne zobowiązania finansowe, okazuje się, że spadły o 0,1% w skali miesiąca i 3,3% w skali roku. Wydatki dostosowane do rosnących cen także zmniejszyły się w maju o 0,4%, ale wzrosły o 2,1% z roku na rok. Wydatki konsumenckie stanowią blisko 70% całej aktywności gospodarczej w Stanach Zjednoczonych,