Walt Disney (NYSE: DIS) niedawno wydał informację prasową, że jego usługa transmisji strumieniowej telewizji ESPN+ osiągnęła aż 1 mln płatnych subskrynentów w ciągu zaledwie pięciu miesięcy po jej uruchomieniu. Wydaje się, że na pierwszy rzut oka to fenomenalny sukces dla spółki, ale w rzeczywistości nie jest to taki skok w nadświetlną jak się wydaje.
Z pozoru start nowej usługi wygląda doskonale, 'miażdżąc' przy tym silną konkurencję. Dla porównania CBS (NYSE:CBS) potrzebował ponad 28 miesięcy, aby osiągnąć 1,5 mln abonentów dla swojej usługi CBS All Access, a HBO NOW zajęło 10 miesięcy, aby uzbierać 800 tys subskrybentów. Disney nie podał żadnych szczegółowych informacji o tym, jak udało mu się tak szybko rozwinąć bazę klientów ESPN+.
Jest kilka haczyków w owym komunikacie. Przede wszystkim ESPN + nie jest cyfrową wersją kablowego ESPN. Zamiast tego jest to w istocie inny kanał emitujący miks z 'resztek' programowych, które nie są wystarczająco atrakcyjne dla sieci kablowej, więc i subskrynenci nie otrzymują rozrywki pierwszej jakości. W tym 'pakiecie' jest dużo wydarzeń sportowych, jak gale UFC (ale nie te 'główne'), piłkę nożną czy boks. Milion użytkowników, o których komunikuje Disney nie stanowi grupy zupełnie nowych klientów, duża część to baza, która wcześniej opłaciła usługę ESPN Insider. Wynika to z faktu silnej pozycji jaką już posiada ESPN, który był w stanie zachęcić za kilka dolarów miesięcznie nowych i starych klientów poprzez aplikację na smartfona do świeżej usługi, niż to była w stanie zrobić konkurencja. Aplikacja ESPN została pobrana ogólnie 70 mln razy i ma średnio 2 mln aktywnych użytkowników dziennie. Czyli to w dużej mierze duża część z miliona to 'przeksięgowanie' już znanych spółce klientów na inną usługę.
Sukces ESPN + jest zachęcający, ale przychody z usługi streamingu sportowego mają głównie na celu zrekompensowanie spadku liczby kablowych abonentów i zmniejszenie zainteresowania reklamami w sieciach kablowych. Według The Hollywood Reporter, ESPN straciło około 13 mln abonentów kablowych od 2011 roku. Telewizja wprawdzie odnotowała wzrost przychodów w ciągu pierwszych miesięcy roku, jednak przychody z działalności operacyjnej spadły, ponieważ wydatki na programy programowe zrównoważyły wzrost przychodów.
Według analityków branży, ESPN+ ma długą drogę do pokonania, a pierwszy milion wygenerowany nieco sztucznie, nie stanowi barometru popularności usługi. Aby pokazać, że ESPN+ jest ważnym ogniwem właściwego ESPN, Disney musi pozyskać znaczną ilość nowych klientów z zewnątrz. Rynek ma wątpliwości, na ile oferta z drugiego garnituru, która jest najwyżej dodatkiem, a nie prawdziwym zamiennikiem ESPN, będzie konkurencyjna na ciasnym rynku streamingu video.
Niemniej jednak Disney będzie mógł wykorzystać podobną strategię, gdy uruchomi usługę streamingu własnych treści już w przyszłym roku.