Apple (NASDAQ: AAPL) ustąpił z pozycji trzeciego największego giganta handlu detalicznego w Stanach Zjednoczonych na rzecz Walmarta (NYSE: WMT), który jest na dobrej drodze do zgarnięcia 4% (20,91 mld dolarów) łącznego przychodu z internetowej sprzedaży detalicznej w 2018 roku. W przypadku Apple będzie to tylko 3,9%. Obie spółki poradziły sobie w tym roku lepiej niż w poprzednim: Walmart o 0,7%, a Apple o 0,1%. Analizując popyt na produkty obu sprzedawców, można dostrzec zasadniczą różnicę: Walmart zarabia więcej pieniędzy w okresie przedświątecznym dzięki spółkom zależnym Jet oraz Sam's Club, natomiast Apple ma problem ze spadającym zapotrzebowaniem na iPhone'y w Stanach Zjednoczonych.
Mimo olbrzymich przychodów osiągniętych w zeszłym tygodniu przedsiębiorstwa wciąż znajdują się w tyle za Amazonem (NASDAQ: AMZN). Oczekuje się, że w tym roku firma Jeffa Bezosa uzyska 48% (252,1 mld dolarów) łącznego przychodu ze sprzedaży w Internecie. "Amazon pozostaje królem e-commerce i przez najbliższy czas nie będzie zagrozić mu utrata korony" - twierdzi analityk rynkowy Andrew Lipsman. - "Ale konkurencja ze strony tradycyjnych sprzedawców się zaostrza i Amazon poczuł większą potrzebę reakcji, by zachować status lidera."
Walmart zawdzięcza swój sukces kilku czynnikom. Jednym z nich jest fakt, iż tzw. usługa "click-and-collect" stała się już normą wśród konsumentów. Jest to proces polegający na zamawianiu produktów online i odbieraniu ich w sklepie następnego dnia. Według niektórych sprzedawców, do których Walmart z pewnością się zalicza, klient odwiedzający sklep, choćby tylko w celu odebrania zamówienia, będzie skłonny do zrobienia dodatkowych zakupów.
W tym roku także Macy's (NYSE: M) oraz Targert (NYSE: TGT) podejmują próby zwabienia internetowych zakupowiczów. Analitycy spodziewają się, że zajmujące odpowiednio 6 i 11 miejsce na rynku e-handlu spółki osiągną zyski wynoszące 6,28 i 5,25 mld dolarów. Przychód za tegoroczny okres bożonarodzeniowy w przypadku Targeta oraz Walmarta może wiązać się z pewnymi problemami, na przykład z dodatkowymi kosztami w zakresie łańcucha dostaw i wysyłek. Jedynym możliwym sposobem na uniknięcie takich wydatków to wykorzystywanie własnych marek. Takie rozwiązanie w ciągu ostatnich kilku lat pozwoliło sprzedawcom na zachowanie niskiej marży zysku.
Zgodnie z wypowiedziami analityków podczas tegorocznego Black Friday ceny były prawie tak niskie jak ceny na stronach internetowych podczas Święta Dziękczynienia. W konsekwencji konsumenci przestali postrzegać Black Friday i Cyber Monday jako wydarzenia odbywające się w dwóch różnych miejscach - w sklepach tradycyjnych i w sklepach internetowych. Co więcej, konsumenci nie mówią już o dwóch osobnych dniach, ale o okresie, w którym dzięki kilku kliknięciom myszy można nabyć produkty po obniżonych cenach. W celu utrzymania zainteresowania "Cyber Poniedziałkiem" Amazon uruchomił wyprzedaż już w sobotę 24 listopada. Walmart jako sieć tradycyjnych sklepów odpowiedział na to przedłużeniem Black Friday do końca weekendu, a następnie wprowadzeniem nowszych ofert w poniedziałek.