Wiele akcji spółek z branży detalicznej odnotowało silne przeceny, po tym jak dwie największe sieci Walmart i Target w spektakularny sposób wysoce nie spełniły oczekiwań w zakresie wyników kwartalnych. Branża detaliczna znalazła się pod silną presją, można wręcz mówić o panice.
Ubiegły tydzień pokazał, jak szybko może zmienić się oblicze całej branży. Sektor spółek z dziedziny sprzedaży detalicznej przez lata uchodził za względnie bezpieczny, pomimając naturalnie anomalie jak pandemia COVID-19, na której część sieci sklepowych tylko zyskała. Niemniej jednak obecne otoczenie makroekonomiczne dotyka nawet najsilniejszych sprzedawców, a reakcja rynku na najnowsze dane kwartalne potrafi być zaskakująca.
W ostatni wtorek na rynek spłynęły sprzeczne dane. Departament Handlu podał do wiadomości dane dotyczące sprzedazy detalicznej, która w kwietniu wzrosła o 0,9% w stosunku do marca i oznaczała czwarty miesiąc z rzędu wyższych wydatków wśród konsumentów. W tym samym czasie największa sieć sprzedaży detalicznej Walmart (NYSE:WMT) opublikował zaskakujące wyniki kwartalne, w których podano, iż zyski firmy spadły o 23% r/r w skutek gwałtownego spadku rentowności wywołanego wyższymi kosztami pracy, logistyki i opóźnień w łańcuchach dostaw.
Urzędnicza statystyka nie pokryła się z danymi od Walmarta, którego z racji olbrzymiej skali działalności w zakresie sieci sklepów i szerokiego asortymentu, można spokojnie traktować jako barometr sprzedaży detalicznej i kondycji branży. Podane dzień później wyniki Target (NYSE:TGT) - drugiej co do wielkości sieci sklepów w Stanach Zjednoczonych - wskazały podobne dane, a akcje spółki zanurkowały o 25%, wykazując największy jednodniowy spadek od 1987 roku. Sprzedaż detalisty z siedzibą w Minneapolis wprawdzie wzrosła w ostatnim kwartale, ponieważ konsumenci wydawali więcej na żywność, artykuły spożywcze i inne potrzebne produkty, ale koszty łańcucha dostaw i presja inflacyjna obniżyły zyski. Podczas gdy łączne przychody wzrosły o 4% r/r do 25,2 miliarda USD, a sprzedaż porównywalna wzrosła o 3,3% r/r, zysk operacyjny wyniósł 1,3 miliarda USD, co oznacza spadek z 2,4 miliarda USD w tym samym kwartale rok temu. Spółka przyznała, że koszty m.in. logistyki będą w tym roku o ok. 1 miliard USD wyższe niż oczekiwano. Ponadto firma zaznaczyła, że weźmie częściowo wzrost kosztów na siebie, aby nie przenosić ich na konsumentów, co tymczasowo znacznie obniży zyski. Już teraz Target odnotował zysk na akcję w wysokości 2,16 USD, tj. o 48% mniej niż rok wcześniej i poniżej prognoz Wall Street.
Nagle okazało się, że słabe wyniki duetu liderów to nie przypadek, a na całą branżę detaliczną padł blady strach. Wyprzedaż dotknęła niemal cały sektor, w tym kolejne firmy publikujące dane jak dyskont odzieżowy Ross Stores (NASDAQ:ROST), który spadł o 22% w piątek po odnotowaniu niższej sprzedaży kwartalnej, a także zapowiedziach, że sieć spodziewa się kolejnych spadków sprzedaży czy sieci domów towarowych Kohl's (NYSE:KSS), która podała wyniki za pierwszy kwartał odbiegające od prognoz, przy czym zysk na akcję spadł znacznie poniżej oczekiwań.
Rykoszetem 'oberwały' także akcje firm, które zaplanowały publikację wyników dopiero w kolejnym tygodniu. Akcje takich firm jak Best Buy (NYSE:BBY), Macy's (NYSE:M), Dollar General (NYSE:DG), Dollar Tree (NASDAQ:DLTR), Burlington (NYSE:BURL) czy Costco (NASDAQ:COST) wykazywały dwucyfrowe przeceny, tracąc w minionym tygodniu średnio 10-20%. Tak jakby inwestorzy naprzód wycenili w akcjach, że sytuacja się powtórzy.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że nie wszystkie sklepy zalała fala wyprzedaży na giełdzie. Na przykład sektor handlu detalicznego branży dudowlanej i dla majsterkowiczów wydaje się dość dobrze poruszać po obecnym rynku, czego dowodem może być zadowalający raport od Home Depot (NYSE:HD) opublikowany na początku tygodnia.
Inflacja była jednym ze słów-kluczy wymienionych w raportach zarówno od Target, jak i Walmart. Inflacja w USA jest obecnie najwyższa od prawie czterech dekad, co powoduje wzrost kosztów dla wielu firm. Detaliści są zmuszeni obniżyć swoje marże, próbując utrzymać klientów wydających pieniądze w swoich sklepach. To drastycznie wpłynie na dochody, jeśli sytuacja nie zmieni się w dłuższym okresie.
Chociaż podwyżki cen są nie do pozazdroszczenia, istnieje duża szansa, że będą po prostu nieuniknione. Obecnie sklepy balansują między znalezieniem odpowiedniej ceny, która sprawi, że konsumenci będą wydawać u nich pieniądze, a jednocześnie zapewnią firmom rozsądną marżę zysku.
Wiele wskazuje na to, że inflacja i wzrost kosztów logistyki i zakłóceń w łańcuchach dostaw, w najbliższej przyszłości nadal będą siać spustoszenie w całej branży.