Nad nowojorskimi parkietami rośnie presja na sprzedaż. Grudniowe spowolnienie handlu na giełdach, nie zachęca inwestorów do dokonywania zakupów akcji na święta. Wielu z nich stoi z boku i czeka na rozwój wydarzeń. Mocno spadkowa piątkowa sesja odwróciła kolor całego tygodnia na czerwony, a główny indeks giełdowy (NYSE:SPY) znalazł się na minimach jesiennej korekty.
Kiedy w trakcie poniedziałkowej sesji dokonała się nawrotka rynku już po zakończeniu handlu w Europie, podczas której wyciągnięto rynek z głębokiego minusa na zieloną stronę, wydawało się, że w interesie inwestorów z Wall Street jest jednak obrona ważnych wsparć w okolicach 2600 pkt., czyli minimów rozbudowanej jesiennej korekty. Niestety nastroje kupujących nie zostały kontynuowane, kolejne sesje rynek kończył bez zdecydowanego rozstrzygnięcia. Przełom nastąpił w piątek - niespokojne dane ze świata skłoniły inwestorów do sprzedaży akcji i w efekcie zakończono handel w bardzo złych nastrojach. Tym samym w skutek tej wyprzedaży, rynek znalazł się na poziomach oglądanych choćby podczas lutowego oraz marcowego tąpnięcia. Z technicznego punktu widzenia, jeśli inwestorzy nie podejmą stosownych czynności zakupowych, rynek może wejść w fazę bessy. Do tego czasu nic nie jest pewne, Amerykanie są kapryśni, ostatnio mają humory i często zmieniają zdanie, chociaż nie zapowiada się na to, aby w tym roku miał przyjechać Mikołaj. Szeroki rynek jest na 2,4 proc. stracie od początku roku.
Tym bardziej, że impulsy płynące ze świata nie pomagają inwestorom zachowywać optymizmu. Wojna handlowa niemal każdego dnia generuje newsy wpadające na rynek - choć tu da się zauważyć pewną odwilż. W Europie trwa polityczny chaos związany z Brexitem, którego kolejna odsłona, czyli głosowanie nad umową w angielskim parlamencie, ma wydarzyć się w nadchodzącym tygodniu. Według doniesień z niedzieli, brytyjscy politycy szukają poparcia dla wykonania projektu kolejnego referendum w tej sprawie. Coś co mogłoby wydawać się kompletnie nierealne, w obecnym stanie chaosu, wygląda na prawdopodobnie wykonalne, gdyż za takim rozwiązaniem mają lobbować niektórzy ministrowie z rządu Theresy May. Inwestorów ze Stanów Zjednoczonych niepokoją także sygnały płynące z gospodarek Unii Europejskiej (słabe odczyty PMI) czy Chin, które mogą sugerować nadchodzące spowolnienie w Państwie Środka (słabsze od oczekiwań dane dot. sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej za listopad). Ci sami Chińczycy zapowiedzieli, że od 1 stycznia 2019 roku, tymczasowo zniosą cła na amerykańskie samochody.
Jednocześnie dane makroekonomiczne nie zwiastują spowolnienia w amerykańskiej gospodarce. Piątkowe odczyty dotyczące produkcji przemysłowej (wzrost o 0,6 proc. m/m) oraz sprzedaży detalicznej (wzrost 0,2 proc. m/m) okazały się być wyższe od prognoz analityków.
Ze spółek - General Electric (NYSE:GE), będący w zapaści, zanotował we wtorek najniższy poziom od dołka bessy z marca 2009 roku. Solidne 10-proc. tąpnięcie zanotowali akcjonariusze Johnson & Johnson (NYSE:JNJ) po piątkowej informacji o zatajeniach zarządu spółki w sprawie zawartości azbestu w produktach dla dzieci. Akcje Apple (Nasdaq:AAPL) ponownie spadły poniżej 170 USD po słabych prognozach analityków dotyczących sprzedaży iPhone'ów czyli flagowego produktu od spółki. W środę odbył się duży i udany debiut chińskiej platformy muzycznej Tencent Music, która w pierwszych notowaniach zyskiwała ponad 8 proc. Jednak w kolejnych dniach kurs obniżał się, by na koniec tygodnia osiągnąć pułap 12,85 USD - poniżej ceny z IPO (13 USD).
W skali tygodnia ETF-y na S&P500 (NYSE:SPY) oraz Dow Jones (NYSE:DIA) solidarnie straciły po 1,18 proc. Lepiej radził sobie Nasdaq (Nasdaq:QQQ) z symboliczną zniżką 0,2 proc.