Poniedziałkowa sesja przy Wall Street upłynęła w sennej atmosferze. Akcje spółek amerykańskich traciły na wartości, niemal z każdej branży. Rajd Św. Mikołaja to w tym roku termin nieosiągalny.
Indeksy otworzyły poniedziałkowe notowania blisko poziomów z piątkowego zamknięcia, jednak im dalej tym handel odbywał się w gorszych nastrojach. Ostatecznie Dow Jones Industrial Average (NYSE:DIA) spadł 0,5%, do 32757,54 pkt., S&P500 (NYSE:SPY) oddał 0,9%, do 3817,66 pkt., podczas gdy Nasdaq (NASDAQ:QQQ) zniżkował o 1,5%, do 10546,03 pkt.
Główne amerykańskie indeksy są na najlepszej drodze do odnotowania w grudniu ujemnych wyników, co silnie kontrasuje ze schematem tzw. rajdu Świętego Mikołaja. Według Dow Jones Market Data, S&P 500 wzrastał w 73% wszystkich grudniowych okresów liczonych od 1928 roku i zyskał średnio 1,4%, Dow Jones wzrósł w grudniu w 71% okresów, licząc od 1896 roku, ze średnim zwrotem w wysokości 1,4%, natomiast Nasdaq zyskiwał w 61% okresów od 1971 roku, ze średnią stopą zwrotu o 1,7%. Tymczasem w grudniu 2022 roku, indeksy są póki co głęboko pod wodą. S&P500 od początku grudnia notuje 6,4% strat i zważywszy na fakt, że do świąt pozostały cztery sesje, a później na Wall Street do końca roku raczej już nikogo nie będzie, szanse na poprawę statystyki są bardzo niewielkie.
Sentyment na giełdowym parkiecie w Nowym Jorku jest wysoce negatywny, w związku z presją makroekonomiczną i widmem recesji. Bankierzy centralni, na czele z prezesem Fed Jerome Powellem, podkreślają, że pomimo ostatnich korekcyjnych spadków inflacji, stopy procentowe będą musiały być utrzymywane na wyższych poziomach przez dłuższy czas. Ostatnie dane o sprzedaży detalicznej - kluczowej dla amerykańskiej gospodarki gałęzi - wskazały największe spadki od miesięcy, wzbudzając obawy, że konsumenci zaczynają odczuwać skutki wszechobecnej drożyzny, wysokiej inflacji, podwyższonych kosztów kredytów mieszkaniowych czy obaw o miejsca pracy. Tegoroczne święta będą najdroższe od wielu lat.
Akcje Disney (NYSE:DIS) straciły wczoraj 4,8%, w reakcji na słabsze od oczekiwań wyniki weekendu otwarcia "Avatar: The Way of Water", długo oczekiwanej kontynuacji przeboju "Avatar" z 2009 roku, która rozpoczęła wyświetlanie w piątek w kinach. W weekend otwarcia, film wygenerował 134 miliony USD ze sprzedaży biletów w Stanach Zjednoczonych, co stanowi wynik niższy od prognoz samego Disney'a w przedziale 135 do 150 milionów USD. Analitycy branżowi prognozowali znacznie wyższe przychody na poziomie około 175 milionów USD. Według Bloomberga, globalne dane wskazujące na przychody rzędu 430 milionów USD, z uwzględnieniem rynku chińskiego, także są postrzegane jako rozczarowanie, zważywszy na niespotykany dotąd rozmach i skalę dystrybucji obejmującą około 52 tysięcy kopii. Chociaż większość producentów filmów marzy o takich przychodach, w siedzibie Disney'a, który bardzo potrzebuje spektakularnego sukcesu, aby zmienić kurs po ostatniej fali biznesowych niepowodzeń, zakończoną wymianą dyrektora generalnego Boba Chapeka na jego poprzednika Roberta Igera, wyniki otwarcia nie wzbudziły euforii. U inwestorów jak widać też nie.