Inwestorzy giełdowi w Stanach Zjednoczonych w poniedziałek handlowali niemrawo. Akcje spadały, rosły rentowności obligacji skarbowych.
Po piątkowej wyprzedaży wywołanej konferencją prasową prezesa Fed Jerome Powella w poniedziałek nie było wielu chętnych, aby podkupić przecenione akcje. Przy niskim otwarciu i próbach wyjścia ponad poziom piątkowego zamknięcia, w końcowej fazie inicjatywę przejęli sprzedający. Indeks Dow Jones (NYSE:DIA) stracił 0,57%, S&P500 (NYSE:SPY) 0,67%, podczas gdy Nasdaq (NASDAQ:QQQ) oddał 1%. Rosły natomiast rentowności obligacji skarbowych, ponieważ wyprzedaż papierów dłużnych nabrała tempa. Benchmark w postaci 10-letnich obligacji skarbu państwa wzrósł w poniedziałek do 3,10% z 3,03% w piątek.
Jeśli wsłuchać się w liczne komentarze w mediach za oceanem, na rynku odczuwalny jest wyraźny 'kac' po piątkowym przemówieniu Jerome Powella w Jackson Hole. O ile podczas swoich wystąpień pan Powell często mówi 'na około', zmuszając do czytania między wierszami, tak tym razem przekaz był jasny jak nigdy - amerykański bank centralny musi nadal podnosić stopy procentowe i utrzymywać je na wysokim poziomie, dopóki nie uzyska pewności, że inflacja spada i jest pod kontrolą. Oznacza to tylko tyle, że dynamika kształtowania polityki pieniężnej raczej w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie.
Obecnie kontrakty terminowe na fundusze federalne wykazują 75% szans, że we wrześniu Fed podniesie stopy procentowe o 0,75 punktu procentowego po raz trzeci z rzędu.
Inwestorzy giełdowi optymistycznie założyli, że dwie podwyżki po 0,75 punktu procentowego z rzędu przy wsparciu dobrych danych z rynku pracy oraz wyników kwartalnych spółek, skłonią Fed do spowolnienia dynamiki podwyżek, co przy zmniejszonym wolumenie na giełdowym parkiecie, pozwoliło odbić indeksom z dołków z połowy czerwca i odrobić część strat z pierwszego półrocza. Jednak w sierpniu wyraźnie zabrakło paliwa, a indeksy notują minusową stopę zwrotu. Zarządzający funduszami otwarcie mówią, że zmniejszają ekspozycję na akcjach w obawach przez kolejną falą spadków.
Akcje chińskiej firmy e-commerce Pinduoduo Inc. (NASDAQ:PDD) wzrosły w poniedziałek o 14,7% po tym, jak firma poinformowała, że jej przychody w drugim kwartale wzrosły o 36% rok do roku, napędzane wysoką sprzedażą podczas chińskiego festiwalu zakupów w połowie roku, znanym jako festiwal zakupów 618. W raportowanym kwartale, Pinduoduo wygenerował przychód w wysokości 4,69 miliarda USD, znacznie pokonując prognozy analityków (3,49 miliarda USD), osiągając zysk na akcję w wysokości 1,13 USD (wobec konsensusu analityków 0,39 USD). "W drugim kwartale byliśmy świadkami odporności chińskiej konsumpcji" - powiedział dyrektor generalny Chen Lei w rozmowie z analitykami w poniedziałek. Platforma Pinduoduo, która jest oparta na idei zakupów społecznościowych i działa trochę podobnie jak Groupon, jest szczególnie popularna wśród konsumentów z mniej zamożnych obszarów kraju. Miesięczna liczba aktywnych użytkowników Pinduoduo osiągnęła 882 miliony, co oznacza, że dociera do aż 88% z szacowanego miliarda użytkowników Internetu w Chinach.
Akcje Bed Bath and Beyond (NASDAQ:BBBY) wzrosły wczoraj o prawie 25% po doniesieniach medialnych, że firma jest bliska pozyskania finansowania w wysokości 400 milionów USD, co znacznie wsparłoby kurczący się biznes detalisty. Bed Bath i Beyond to tzw. 'meme stock', którego kurs dynamicznie rośnie i spada z byle powodu.