Shane Cusick założył swoją małą firmę Pello w 2014 roku, mając na celu tworzenie lekkich rowerów dla dzieci. Jego doświadczenie w ciągu ostatniego roku to studium przypadku, w jaki sposób wojna handlowa może zakłócić raczkujące przedsiębiorstwo.
Pello z Richmond w stanie Wirginia, spotkał się z sukcesem, sprzedając od 400 do 500 jasnych pomarańczowych jednośladów rocznie. Firma projektuje swoje rowery w Stanach Zjednoczonych, ale importuje je z Chin, ponieważ krajowe fabryki nie są przystosowane do masowej produkcji małych ram rowerowych."Uwielbiam produkty amerykańskie," - powiedział Cusick - "aleie ma innego wyjścia. Trzeba to zrobić tam. "
Wojna handlowa prezydenta Trumpa z Chinami zaczęła zmieniać wyliczenia właściciela. Pello zostało zmuszone zapłacić dodatkowe 10 procent za swoją ostatnią partię importu w wyniku nałożonych ceł - był to skutek uboczny decyzji Trumpa o nałożeniu podatku na chińskie towary o wartości 200 miliardów dolarów. Cusick i jego partner biznesowy do tej pory niechętnie podnosili ceny za swoje rowery, które kosztują od 200 do 600 USD, z powodu obaw, że klienci wybiorą tańsze produkty. Ostatni wzrost kosztów importu, w połączeniu z perspektywą niekończącej się wojny handlowej, może nie pozostawić Pello wyboru. Fabryka produkująca rowery w Chinach ma niskie marże, więc nie ma dużego pola manewru.
Trump twierdzi, że jego cła zabolą chińskie firmy bardziej niż amerykańskie i podkreśla, że są konieczne, aby zmusić Pekin do zmiany "nieuczciwych" praktyk handlowych lub skłonić firmy do przesunięcia produkcji z Chin. Z uwagi na to, że prezydent rozważa nałożenie ceł o wartości 300 miliardów na chińskie towary, firmy takie jak Pello podkreślają możliwe konsekwencje działań Trumpa. Szczególnie małe, młode firmy, które są zależne od Chin i nie są w stanie szybko przenieść produkcji na inne, dużo droższe rynki. Importerzy mogą mieć dostęp do mniejszej ilości gotówki niż więksi, bardziej konkurencyjni gracze, więc krótkoterminowe wstrząsy mogą być paraliżujące. Mają mniej siły przetargowej ze swoimi dostawcami, a biorąc pod uwagę ich niewielką obsadę, może być im trudniej wykonać pracę wymagającą zmian łańcuchów dostaw na grosze.
"Problem z małymi firmami polega na tym, że pracownicy noszą wiele kapeluszy" - powiedział William C. Dunkelberg, główny ekonomista w Narodowej Federacji Niezależnego Biznesu. Wojna handlowa już kosztuje całą gospodarkę. Badania Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku szacują, że początkowe rundy dodatkowych ceł nałorzonych przez Trumpa - te, które weszły w życie w ubiegłym roku - kosztowały przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe 414 USD. Te koszty są związane z dodatkowym obciążeniem podatkowym i utratą wydajności. Gdy firmy przestawiają się na droższych producentów, takich jak Tajwan, płacą więcej za te same produkty. Zmiana łańcucha dostaw jest dokładnie tym, czego prezydent chce - Trump zasugerował na Twitterze, że importerzy powinni przechylać się do krajów innych niż Chiny, jeśli chcą uniknąć ceł.
"Można całkowicie uniknąć płacenia wyższego cła, kupując produkty z kraju nieobjętego barierami lub kupując je w USA (najlepszy pomysł).", napisał prezydent na Twitterze 13 maja. Doświadczenie Pello wyjaśnia, dlaczego przejście do innych krajów przez dużych graczy może być łatwiejsze niż w przypadku małej firmy. Cusick rozważa przeniesienie produkcji z Chin, ale taki ruch wymagałby czasu i pieniędzy. Jeśli jego producent przeniesie pracę do swojej fabryki na Tajwanie, musi ponieść wyższe koszty pracy. Ponadto ma ustalone relacje ze swoim chińskim producentem, który odwiedza go podczas serii produkcyjnych. Wietnam jest kolejną opcją, ale Cusick ocenia, że znalezienie nowego dostawcy będzie procesem trwającym od sześciu do ośmiu miesięcy. Musiałby wysłać specyfikacje rowerów, pozyskać próbki i odwiedzić siedzibę firmy, aby upewnić się, że normy są wystarczające. "Wdrożenie tego zajmuje dużo czasu" - powiedział Cusick.
Chiny dominują w amerykańskim biznesie rowerowym: 96 procent importowanych rowerów z małymi kołami pochodzi z tego kraju. Chiny wytwarzają również dużą część akcesoriów rowerowych, w tym 80 procent importowanych hamulców i około 70 procent sprzętu do sygnalizacji rowerowej. Tajwan, Wietnam i Chiny produkują praktycznie wszystkie importowane koła. Branża rowerowa nie jest wyjątkowa w tym, że niemal całkowicie polega na Chinach. Chiny dominują w całych kategoriach produktów importowych, w tym bateriach zegarkowych, elementach odzieży damskiej i elementach obuwia. Praktycznie wszystkie importowane albumy fotograficzne pochodzą z Chin, również większość zabawek jest tam produkowana. Wiele z tych przedmiotów nie zostało jeszcze dotkniętych cłami, ale to tylko kwestia czasu, jeśli Trump dotrzyma obietnicy opodatkowania prawie wszystkich chińskich towarów. Ostateczna lista jest znacznie bardziej zorientowana na konsumenta niż produkty, które do tej pory zostały objęte wyzszymi cłami. Analitycy Goldman Sachs uważają, że lipiec będzie miesiącem kolejnych podwyżek w tej rundzie.
"Nie jesteśmy gotowi zawrzeć umowy", powiedział Trump w czasie wizyty w Japonii. "I przyjmujemy dziesiątki miliardów dolarów ceł, a liczba ta może bardzo, bardzo bardzo, bardzo szybko wzrosnąć." Jeśli firmy sprzedające towary konsumpcyjne stoją w obliczu wyższych ceł i nie mogą wycofać się z Chin, aby uniknąć kosztów, klienci zapłacą rachunek. Walmart (NYSE: WMT) ostrzegł ostatnio, że kupujący będą widzieć wyższe ceny mebli, odzieży i akcesoriów z powodu ceł na chiński import. Target (NYSE: TGT), Macy's (VIE: MACY) i Wayfair (NYSE: W) również informowały, że ceny mogą wzrosnąć.
Na podstawie analizy Laury Rosner, partnera w MacroPolicy Perspectives w kilku kategoriach produktów konsumenckich już dotkniętych wyższymi cłami - takich jak meble domowe - ceny znacznie wzrosły już w ubiegłym roku. Szybko nastąpił gwałtowny spadek sprzedaży. Jeśli dużym firmom uda się przerobić sieci dostawców i uniknąć ceł, ponieważ ich mniejsi konkurenci nie mogą tego zrobić, może to zmienić rynek. Są jednak również pewne pozytywy tej sytuacji: małe firmy nie są tak mocno zaangażowane w importowaną grę jak duże międzynarodowe koncerny. Z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju firmy zatrudniające mniej niż 50 pracowników dostarczają około 18 procent całego importu ze Stanów Zjednoczonych. Mniej niż jeden na pięciu właścicieli stwierdził, że cła zaszkodziłyby małym firmom, jak wynika z ankiety Bank of America z tego roku. Jednak dla Pello problemy są już realne. To pewne niedogodność związana z małymi rozmiarami przedsiębiorstwa. Firma miała dostać ładunek w połowie listopada, ale jej kontener był wielokrotnie opóźniany, ponieważ większe firmy rzucały się do importu swoich produktów przed styczniem, kiedy początkowo planowano wzrost ceł. "Jesteśmy kamykiem w oceanie" - powiedział Cusick.