Akcje spółek amerykańskich solidnie rosły w czwartek, chociaż wolumen obrotu jest krytycznie niski. Amerykańska gospodarka skurczyła się w drugim kwartale w mniejszym stopniu niż sądzono.
Na końcowym dzwonku Dow Jones (NYSE:DIA) wzrósł o 1% do 33291 pkt, S&P500 (NYSE:SPY) zyskał 1,4% do 4199 pkt, podczas gdy technologiczny Nasdaq (NASDAQ:QQQ) dodał 1,7% do 12639 pkt. Na końcowy wynik wpłynęły notowania szczególnie z ostatniej godziny handlu. Rentowności obligacji skarbowych spadły do 3,02% z 3,1% w środę.
Inwestorom nastroje poprawiły m.in. dane makro o amerykańskim PKB w drugim kwartale, które wskazały na annualizowany odczyt -0,6% wobec konsensusu ekonomistów na poziomie -0,8%. Ponadto ilość wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w poprzednim tygodniu wyniosła 243 tys. wobec oczekiwań 254 tys.
W Jackson Hole w stanie Wyoming rozpoczęło się wczoraj sympozjum bankierów centralnych, najważniejsze doroczne wydarzenie tego typu. Oczywistym jest, że międzynarodowa impreza tej rangi wygenerowała szereg komentarzy analityków i obserwatorów rynku, którzy generalnie obstawiają na 'zdecydowanie jastrzębi Fed' tolerujący spływające umiarkowane dane gospodarcze, aby opanować rekordową inflację. W trakcie piątkowego wystąpienia prezesa Fed Jerome Powella rynek będzie wsłuchiwał się w ton przemawiającego i argumentów za forsowaniem dalszych podwyżek stóp procentowych, co w gruncie rzeczy może osłabić wzrost gospodarczy i entuzjazm giełdowych inwestorów. Oczekuje się, że na kolejnym psiedzeniu Rezerwy Federalnej w terminie 20-21 września, decydenci podniosą stopy procentowe o 0,75 punktu trzeci raz z rzędu.
Rynek ogólnie czeka na przekaz z Jackson Hole, jednak uczciwie trzeba przyznać, że handel na parkiecie jest 'cienki jak barszcz'. Według Dow Jones Market Data, na NYSE/Nasdaq i dwóch mniejszych giełdach, w czwartek właściciela zmieniło zaledwie 9,29 miliarda akcji, to znacznie poniżej średniego dziennego wolumenu 11,97 miliarda akcji. W środę prawie nikogo nie było na giełdzie, przy wolumenie 8,84 miliarda akcji była to sesja o najniższym obrocie od sylwestra 2021 roku.
Akcje chińskich spółek notowanych w Nowym Jorku znacznie zyskiwały po tym, jak Wall Street Journal poinformował o zbliżającym się porozumieniu pomiędzy amerykańskimi i chińskimi organami regulacyjnymi, co pozwoliłoby amerykańskim organom nadzoru księgowego podróżować do Hongkongu w celu weryfikacji audytów chińskich spółek notowanych w Nowym Jorku. Według doniesień pierwsze wyjazdy inspektorów księgowych do Azji Południowo-Wschodzniej mogą odbyć się już w przyszłym miesiącu. Jest to o tyle przełomowa informacja, ponieważ przez lata chińscy regulatorzy niechętnie zezwalali na audyty chińskich firm notowanych na amerykańskiej giełdzie, tłumacząc się bezpieczeństwem narodowym, co w gruncie rzeczy odcinało możliwość jakiejkolwiek weryfikacji zawartych danych w raportach kwartalnych. Z uwagi na kilka postępujących po sobie skandali związanych z chińkimi firmami notowanymi w Nowym Jorku (dla przypomnienia np. Luckin Coffe czy Didi Global), amerykański regulator wydał ustawę Holding Foreign Companies Accountable Act, która weszła w życie w zeszłym roku, mająca na celu zmuszenie chińskich firm do udostępniania możliwości przeprowadzenia kontroli przez amerykańskich inspektorów. Obecnie ponad 200 chińskich spółek notowanych w Stanach Zjednoczonych stoi przed groźbą wyrzucenia z amerykańskich giełd papierów wartościowych, jeśli do 2024 roku nie będą mogły być skontrolowane przez amerykańskich urzędników.