Kiedyś popularnym w ekonomii trendem była specjalizacja, outsourcing oraz skupianie się na głównej działalności firmy. W obliczu dynamicznych zmian związanych z COVID-19, niedoborem półprzewodników oraz wojną na Ukrainie, duże firmy chcą uniezależniać się od partnerów działających często na drugim końcu świata. Tak zamierza zrobić Volvo.
Nowy dyrektor generalny i prezes Volvo Cars już w przeszłości przewidział, że niedobór akumulatorów stanie się palącym problemem dla jego sektora, ale dzięki tej wiedzy firma już wcześniej poczyniła pewne inwestycje wraz z Northvolt, by mieć dostęp do własnych baterii. Już w marcu 2021 roku Volvo Cars zapowiedziało, że do roku 2030 planuje stać się "firmą zajmującą się w pełni elektrycznymi samochodami", co będzie wymagało od niej stałych i bezpiecznych dostaw akumulatorów do swoich pojazdów. Produkcja ogniw oznacza również dostęp do własnych półproduktów oraz chemii koniecznej przy produkowaniu tego typu elementów, niezbędnej przecież w przypadku EV. Umożliwia to spółce pełną kontrolę nad cyklem produkcyjnym, czego nie mogą powiedzieć wszyscy producenci aut elektrycznych.
W lutym Volvo Cars i producent akumulatorów Northvolt ogłosili, że zbudują fabrykę akumulatorów w Göteborgu w Szwecji, a budowa ma się rozpocząć w 2023 roku. Potencjał produkcyjny to akumulatory o mocy 50 gigawatogodzin rocznie. Tak ogromny zapas mocy wystarczy dla aż około 500 000 samochodów rocznie. Plany firmy dotyczące budowy gigafabryki były już wcześniej ogłaszane, chociaż konkretna lokalizacja nie została wówczas potwierdzona. Wraz ze wzrostem liczby pojazdów elektrycznych na naszych drogach zasilanie akumulatorowe staje się coraz ważniejszym i konkurencyjnym elementem w sektorze motoryzacyjnym. W wywiadzie medialnym dyrektor generalny Volkswagena Herbert Diess podkreślił, jak ważna będzie produkcja akumulatorów w nadchodzących latach, zauważając, że istnieją duże wyzwania w tym zakresie. Ocenia on, że baterie będą stanowiły przeszkodę do wzrostu w najbliższych 5 do 10 lat z uwagi na wydłużający się czas realizacji ich produkcji. To sprawia, że musi zostać utworzony solidny łańcuch dostaw, którego teraz w istocie nie ma. Niedawno Elon Musk zwrócił uwagę na znaczenie litu, kluczowego składnika akumulatorów stosowanego w pojazdach elektrycznych. 8 kwietnia alarmował już, że jego wycena doszła do zastraszających poziomów. Według Muska Tesla (TSLA) powinna rozważyć własne wydobycie tego pierwiastka, którego na globie nie brakuje.
Plany elektryfikacji Volvo stawiają ją w bezpośredniej konkurencji z całym szeregiem marek o długiej historii motoryzacyjnej. Tylko w tym tygodniu dyrektor generalny Forda (F), Jim Farley, powiedział, że jego firma planuje "rzucić wyzwanie Tesli i wszystkim innym, aby stać się czołowym producentem pojazdów elektrycznych na świecie". Volvo pochwalił się również wynikami za I kwartał tego roku - przychody spółki wzrosły o 8%, osiągając 74,3 mld koron szwedzkich (około 7,56 mld USD), a zysk przed odliczeniem odsetek i podatków wyniósł 6 miliardów koron, w porównaniu do 8,4 miliarda w pierwszym kwartale 2021 roku. Firma sprzedała 148 295 samochodów w pierwszym kwartale, co stanowi spadek o 20% w porównaniu z analogicznym okresem z zeszłego roku. Przedstawiciele firmy twierdzą, że jest to częściowo spowodowane niedoborem półprzewodników.