L Brands (NYSE: LB), spółka macierzysta znanej marki bielizny Victoria's Secret oraz drogerii Bath & Body Works, straciła na giełdzie prawie 40% swojej wartości w ciągu ostatnich 12 miesięcy z powodu kryzysu wizerunkowego i obaw inwestorów o spowolnienie sprzedaży bielizny. Czy inwestorzy powinni zainteresować się akcjami spółki? Sprawdzam.
Dla przypomnienia - kultowa marka bielizny popadła kilka miesięcy temu w kryzys wizerunkowy po serii mało dyplomatycznych wypowiedzi szefa marketingu Eda Razek (podał się ostatnio do dymisji ze stanowiska) na temat modelek transseksualnych i plus size, co wywołało lawinę komentarzy świecie mody i branżowych mediach. Niedawno publikowany raport kwartalny nie rozwiał wątpliwości i nie odwróci spadkowego trendu - przychody spółki spadły o 3% r/r do 2,9 mld USD, a zysk na akcję wyniósł 0,24 USD (spadek o 32% r/r, choć powyżej oczekiwań). W dodatku zarząd podkreślił, że w kolejnym kwartale wyniki będą na granicy rentowności. Słabo. Niedźwiedzie ruszyły do ataku.
Jak to możliwe, że jedna z najbardziej medialnych marek bielizny, uznawanej za kultową, z którą 'romansowały' znane nazwiska show biznesu, o której mówi się w telewizji przy okazji organizacji niepowtarzalnych pokazów mody, traci wpływy na rynku, a zarządzająca nią spółka jest warta piątą część tego, co było w 2016 roku? Victoria's Secret, która generuje obecnie 55% biznesu L Brands (Bath & Body Works to 37% przychodu w drugim kwartale) traci rynek z dwóch powodów - zmniejszającego się ruchu pieszego w centrach handlowych, gdzie najczęściej ma zlokalizowane sklepy, a także nacisku licznej konkurencji w tym American Eagle Outfitters (NYSE: AEO). Nie pomogło zatrudnienie nowego CEO Johna Mehasa pod koniec 2018 roku - żadna z wdrożonych strategii, w tym ponowne wprowadzenie strojów kąpielowych, aktualizacje pionu e-commerce czy wyraźne oddzielenie młodszej marki PINK, nie przyniosła oczekiwanych skutków. Spadki sprzedaży Victoria's Secret (porównywalna sprzedaż -6% r/r) częściowo tylko równoważy biznes drogeryjny (porównywalny wzrost 8% r/r).
Według dyrektora finansowego spółki Stuarta Burgdoerfera, który potwierdził odejście Razka, zapowiedział, że Victoria's Secret "poprawi się", a Bath & Body Works "będzie nadal zapewniać dobre wyniki". Jednak oświadczenia te są nieprecyzyjne, a firma nie przedstawiła żadnych wytycznych na kolejne kwartały. Inwestorów drażnią niejasne przekazy płynące od spółki i tracą zaufanie do bieżących działań zarządu. Marka bieliźniana wymaga pilnego zwrotu w polityce marketingu, aby zażegnać kryzys i poprawić wizerunek publiczny, jednak rynek nie otrzymuje żadnych konkretów. Inwestorzy wyprzedają akcje.
Analitycy podkreślają, aby 'nie dać się skusić' na atrakcyjnie wyglądające wskaźniki fundamentalne jak przyszła cena/zysk (Forward P/E: 6,5) czy przebieg wykresu przedstawiający wysoką przecenę aktywa. Spółka z oczywistych powodów jest tania - jej wiodąca marka jest w odwrocie (w tym roku nawet nie zorganizowano corocznego pokazu mody), marże i sprzedaż spadają, a wysiłki mające na celu odwrócenie sytuacji w dobrym kierunku nie sprawdziły się. Inwestorzy o dłuższym horyzoncie czasowym powinni obecnie trzymać się od spółki z daleka, 'podłączyć się' do wskaźnika zainteresowania marką przez opinię publiczną, który jest rekordowo niski i póki nie pojawią się obiecujące sygnały poprawy sytuacji, co nastąpi - zważywszy na postawę kierownictwa firmy - raczej nieprędko. Nie widać na horyzoncie szans na dodatnie stopy zwrotu.