Reputacja Ubera jest nieustannie rujnowana przez coraz to nowe skandale. Dokładniejsza analiza oskarżeń rzucanych przez osoby zatrudnione w firmie transportowej postawiła ją w jeszcze gorszym świetle. W tym miesiącu okazało się, że w związku z niewłaściwym zachowaniem pracowników złożono aż 215 skarg. Po przeprowadzeniu wewnętrznego śledztwa zwolnionych zostało 20 osób.
Uber to firma transportowa, na której czele stoi obecnie jej założyciel Travis Kalanick. Spółka rozpoczęła działalność w 2009 r. w San Francisco, gdzie znajduje się jej główna siedziba. W 2010 r. pojawiła się aplikacja mobilna Ubera. Początkowo usługi firmy dostępne były wyłącznie w San Francisco, jednak wkrótce podbiła ona najpierw Stany Zjednoczone, a później cały świat. Obecnie można skorzystać z opcji Uber X oraz Uber Pool - kierowcy mogą pracować dla firmy, wykorzystując własny samochód, a użytkownicy współdzielić przejazd i jego koszty z innymi osobami korzystającymi z aplikacji. Uber znany jest niemal wszystkim, którzy podróżują między dzielnicami i miastami. Spółka pracuje też nad autonomicznymi samochodami, które mają unowocześnić transport. Dążenia Ubera do lepszej przyszłości są jednak zagłuszane przez ciągłe skandale, poczynając od oskarżeń o molestowanie seksualne rzucanych przez byłą pracownicę, aż po kłótnię prezesa Kalanicka z jednym z kierowców zarejestrowaną na filmiku, który obiegł Internet.
Pracownicy Ubera twierdzą, że padali ofiarami molestowania seksualnego, nieprofesjonalnych zachowań oraz dyskryminacji. Oskarżenia wysuwały głównie osoby zatrudnione w siedzibie spółki w San Francisco. Obecnie Uber stara się poprawić atmosferę w firmie. 31 pracowników uczestniczy w szkoleniach dotyczących właściwego zachowania w pracy, zaś 7 otrzymało ostatnie ostrzeżenie.
Uber pracuje nad relacjami wewnątrz firmy, lecz konsekwencje wcześniejszych zaniedbań są szokujące. Debra Katz z kancelarii Katz Marshall & Banks stwierdziła: "To zadziwiające. Nie słyszałam jeszcze o sytuacji, w której oskarżenia o molestowanie seksualne oraz niewłaściwe zachowanie w pracy doprowadziłyby do zwolnienia 20 osób. To bezprecedensowe zdarzenie. Uber pokazuje w ten sposób, że traktuje sprawę poważnie".
Uber chce, by zarząd nauczył się zwracać uwagę na to, co dzieje się w firmie. W tym celu spółka zatrudniła Frances Frei, wykładowczynię Uniwersytetu Harvarda, na stanowisku wicedyrektora do spraw przywództwa i strategii. Frei zamierza całkowicie zreformować spółkę, pokazując pracownikom, że "głazy blokujące im drogę to tak naprawdę małe kamyczki, które trzeba odgarnąć". "Wielu pracowników odeszło przez złe relacje z kierownikami, którzy objęli stanowiska bez żadnego przygotowania, umiejętności ani możliwości rozwoju, co nie było właściwe" - zauważyła nowa wicedyrektor.
Uber zatrudnił również Bozomę Saint John, byłą szefową marketingu Apple (NASDAQ: AAPL). Ma ona odpowiadać za budowanie marki. Spółka liczy, że "Boz" pomoże naprawić relacje z klientami. Kalanick stwierdził: "Jej kreatywność i umiejętność zrozumienia klientów sprawią, że pokochają i docenią oni naszą markę w takim samym stopniu jak nasze usługi".
Zatrudnienie specjalistek na wysokich stanowiskach daje nadzieję na lepszą przyszłość Ubera. Czas pokaże, czy firmie uda się odbudować zniszczoną przez skandale reputację.
* Artykuł powstał przed 13 czerwca 2017 r., kiedy Travis Kalanick podał się do dymisji.