Co jeśli zapomnimy na chwilę o swoich opiniach na temat samej osoby Donalda Trumpa i spróbujemy odpowiedzieć na pytanie - czy po roku prezydentury gospodarka USA rozwija się w dobrym kierunku?
Tempo wzrostu gospodarczego wyniosło około 3% w ciągu ostatnich trzech kwartałów. Jeszcze rok temu taki wynik był uznawany za mało prawdopodobny. Dla przykładu ponad 20-procentowy wzrost indeksu Dow Jones (Dow Jones Industrial Average (INDEXDJX: .DJI) od dnia wyborów prezydenckich przyniósł korzyści głównie bogatym, ale również każdemu z 55 milionów Amerykanów objętych planem 401(k), 20 milionom z kontami IRA (posiadaczom indywidualnych kont emerytalnych) i rzeszy drobnych inwestorów indywidualnych. Rynek pracy poprawił się znacząco pod przewodnictwem Baracka Obamy oraz ocenianej pozytywnie Janet Yellen, którzy po kryzysie z 2007 roku znajdowali się pod ogromną presją. Jednak nawet w porównaniu do ich działań trwający w tym roku tempo spadku bezrobocia jest bardzo dobre. W ostatnich tygodniach liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych i stopa bezrobocia dla Afroamerykanów i Latynosów utrzymywała się na najniższym poziomie od czterech dziesięcioleci. Praktycznie z każdym tygodniem otrzymujemy informacje o większej liczbie miejsc pracy, wyższym wynagrodzeniu i nowych inwestycjach w USA, co również jest pozytywnie odbierane w świetle obniżki podatków od przedsiębiorstw.
Plan firmy Apple (NASDAQ: AAPL), aby przynieść 250 miliardów dolarów zysków z powrotem do Ameryki, stworzyć 20 000 miejsc pracy, otworzyć nowy biznesowy kampus i zapłacić 38 miliardów dolarów podatków na rzecz Departamentu Skarbu, jest dokładnie tym, czego można było oczekiwać. Fiat Chrysler (NYSE: FCAU) ogłosił, że przeniesie swoją fabrykę samochodów do Michigan, gdzie zatrudnienie znajdzie 2500 osób. Po dziesięcioleciach outsourcingu miejsc pracy z Ameryki, firmy produkują ponownie w swoim rodzimym kraju. W ostatnich dniach widzieliśmy podobne ogłoszenia o premiach pracowniczych lub nowych zatrudnionych w takich firmach jak Disney (NYSE: DIS), Home Depot (NYSE: HD), JPMorgan Chase (NYSE: JPM), FedEx (NYSE: FDX) i innych firmach.
Nowy sondaż Quinnipiaca pokazuje, że dwie trzecie amerykańskich wyborców ocenia obecnie stan gospodarki jako dobry lub świetny i jest to najlepszy wynik od 17 lat, czyli czasu powstania ankiety. Trzeba przyznać, że są to jednak krótkoterminowe trendy, oparte tylko na jednym roku kadencji Trumpa. Sytuacja na giełdzie i w gospodarce może zmieniać się niezależnie od decyzji podejmowanych przez prezydenta. Jak na razie trudno wypatrywać ciemnych chmur na horyzoncie gospodarczym, za wyjątkiem ostatniego tąpnięcia na głównych parkietach USA i Europy.
Niewielu prezydentów sprawowało swój urząd w podobnym okresie gospodarczym co Trump. Dla przykładu w ciągu pierwszych 18 miesięcy prezydentury Reagana tempo wzrostu gospodarczego gwałtownie spadło, a krytycy prezydenta triumfalnie uznali Reaganomikę (m.in. obniżenie podatków, wydatków budżetowych oraz ograniczenie ilości podaży pieniądza) za porażkę. Jednak pod koniec 1982 r., po stopniowym wprowadzaniu cięć, gospodarka eksplodowała, a Reagan mógł liczyć na reelekcje. Jego strategia wiązała się z prywatyzacjami państwowych przedsiębiorstw, stosowaniem ulg podatkowych od zysków kapitałowych i pobudzeniem inwestycji prywatnych.
Gdyby w 2017 roku gospodarka zanurkowała, nie ma wątpliwości, że media potraktowałyby politykę Trumpa jako haniebne porażki. Ale kiedy gospodarka jest rozgrzana, nie ma zbyt wielu punktów zaczepnych. Ostatecznie najważniejszym wskaźnikiem statystycznym dla Trumpa powinny być płace dla pracowników o średnich dochodach. Do tej pory wzrost płac nie był zbyt wysoki, ale zakładamy, że obniżka podatków przyniesie wzrost inwestycji i poprawę dla pracowników na rynku pracy. To już zaczyna się dziać w sieciach Walmart i innych firmach oraz w szybko rozwijających się miastach, takich jak Nashville i San Francisco.