Donald Trump wrócił ostatnio ze swojej pierwszej wizyty w Azji, podczas której odwiedził takie kraje jak Chiny, Korea Południowa, Japonia, Filipiny i Wietnam. Każde państwo przywitało parę prezydencką z należytymi honorami. "Czekał na nas czerwony dywan, jakiego jeszcze chyba nikt nie widział. To prawdziwy wyraz szacunku skierowany może i trochę w moją stronę, ale przede wszystkim dla naszego kraju. Jestem z tego bardzo dumny." - powiedział prezydent USA.
Podczas pobytu w Chinach Trump zarzucał swoich poprzednikom działanie na niekorzyść Stanów Zjednoczonych poprzez zawieranie niekorzystnych umów z Państwem Środka, jednocześnie wychwalając je za to, że potrafiło czerpać z nich korzyści. Gdy jednak zawitał do Wietnamu, zmienił stosunek do tego państwa o 180 stopni, nie szczędząc mu słów krytyki. Kolejnym przystankiem podróży miała być Korea Północna. Prezydent Trump zaszokował niemal cały świat, wymieniając tweety z państwem Kim Dzong Una. Po odwołaniu spotkania, na którym on i przywódca reżimu mieli przedyskutować ograniczenie budowy broni jądrowej przez tego drugiego, prezydent USA obraził Kima na Twitterze, nazywając go "niskim i grubym". Korea zareagowała na te słowa, pisząc: "Trump dokonał najgorszej zbrodni, która nigdy nie zostanie mu wybaczona. Ośmielił się w sposób złośliwy obrazić godność najwyższego przywódcy. Powinien wiedzieć, że jest zwykłym przestępcą skazanym na śmierć przez lud Korei." Przedstawiciele reżimu nazwali Trumpa tchórzem z powodu wycofania się ze spotkania w zdemilitaryzowanej strefie (powodem odwołania miała być zła pogoda, co dla Korei było niedopuszczalnym wytłumaczeniem). Napięte stosunki między Trumpem a Kim Dzong Unem nie napawają szczególnym optymizmem krajów, takich jak Korea Południowa czy Japonia, ponieważ znajdują się w zasięgu rakiet reżimowego państwa.
Ze względu na rosnące niepokoje coraz intensywniej podejmowane są negocjacje gospodarcze wewnątrz członków Partnerstwa Transpacyficznego, z którego w ostatnim czasie wycofały się Stany Zjednoczone. 11 państw - Meksyk, Japonia i Kanada (czyli sprzymierzeńcy USA) oraz Australia, Singapur, Wietnam, Chile, Malezja, Peru, Brunei i Nowa Zelandia - ogłosiło zamiary dalszego uczestnictwa w międzynarodowym porozumieniu. Mimo rezygnacji Trumpa Partnerstwo Transpacyficzne stanowi 1/6 światowego handlu oraz gwarantuje bezcłową wymianę towarów między jej członkami. Niemniej jednak odejście Stanów Zjednoczonych oznacza spore wyzwanie dla spółek, które właśnie tam mają swoją siedzibę oraz ulokowane międzynarodowe inwestycje. Szef NFTC (National Foreign Trade Council), który reprezentuje interesy takich przedsiębiorstw jak Walmart (NYSE: WMT), Microsoft (NASDAQ: MSFT) czy Ford (NYSE: F), oświadczył, że: "Administracja (Trumpa) wkrótce dostrzeże, że rezygnacja z Partnerstwa Transpacyficznego to błąd, który odbije się na amerykańskich pracownikach." Prezydent Trump, kończąc podróż po Azji, zakończył również pewien etap gospodarki USA. Dzięki temu powstały jednak nowe możliwości gospodarcze, na których wykorzystanie ma szansę wiele rozwijających się krajów.