Dostępny w Apple TV+ ośmioodcinkowy serial "WeCrashed" to komediodramat obyczajowy, opowiadający historię upadku start-up'u WeWork (NYSE:WE), który w ciągu dekady przeszedł drogę z pojedynczej przestrzeni coworkingowej w Nowym Jorku, do globalnej sieci wartej miliardy. Serial wciągnął nawet moją żonę, która nie znała tej historii wcześniej.
W rolach głównych występują Jared Leto (jako Adam Neumann) oraz Anne Hathaway (Rebekah Neumann). Zapewniam, że dawno nie oglądaliście tak irytującego zestawu głównych bohaterów, których po prostu nie da się lubić. Istotnie wysoce patologiczna relacja, oparta na uwielbieniu i kulcie jednostki, a także kompletnemu oderwaniu od rzeczywistości, stanowi rdzeń, wokół którego rozgrywają się pozostałe wątki. Patrzysz i nie wierzysz, że taka historia miała miejsce.
Przeczytaj koniecznie: Przeambicjonowana wizja zmiany świata, czyli spektakularny wzrost i upadek WeWork
On od początku określa się mianem 'seryjnego przedsiębiorcy', co jest wymyślnym sposobem na potwierdzenie jego determinacji do wymyślania i wdrażania kolejnych pomysłów. W ciągu ośmiu odcinków Neumann przechodzi drogę od gościa, który nie miał grosza przy duszy i nic do jedzenia w lodówce (scena z sąsiadem), do unoszącego się nad ziemią ultracesarza, żyjącego w bańce samouwielbienia i wydającego nie swoje miliony na lewo i prawo z prywatnym samolotem włącznie. Był też spektakularnym sprzedawcą, któremu inwestorzy jedli z ręki i dosłownie wierzyli na słowo (Masayoshi Son z SoftBank). Ona jest jego odpowiednikiem pod względem ewangelicznego zapału, który wnosi do przedsięwzięcia, powtarzając jak mantrę ideę, że "WeWork nie jest biznesem, to uczucie", "budujemy lepszy świat", "ratujemy planetę" itp. Rebekah to taka żona Neumanna, muza, mentorka, niespełniona aktorka, ciało doradcze/szara eminencja i "dusza tej firmy" w jednym. W serialu jest także przedstawiona jako korzystająca ze swojej pozycji, zakompleksiona żona prezesa zapatrzona w niego (i siebie, a jakże!) jak w obrazek, z parciem na szkło, by także zostać guru biznesu, przy tym niezbyt mądra, często wygłaszająca niejasne dla otoczenia monologi, traktowana przez innych nierzadko z politowaniem. Dwoje idealnie do siebie dopasowanych narcyzów, uzupełniających się wzajemnie i potrafiących przezwyciężyć życiowe perypetie, gdy ich związek uginał się pod presją bankructwa. Solidarnie traktujący konta bankowe zbudowanej firmy jak bankomat do zaspokajania swoich ekscentrycznych zachcianek (samolot, WeGrow) bez względu na to, co jest w bilansie. Impreza trwa tak długo, dopóki ktoś do niej dopłaca.
Serial rozpoczyna się w momencie, kiedy WeWork jest u progu wejścia na giełdę, co w istocie było początkiem wegetacji tej firmy, a na Wall Street trwa burza po publikacji 'przełomowego' - według jego twórców - prospektu emisyjnego (pisanie tego dokumentu to osobny wątek, umiejscowiony w dalszej części serialu). Historia zaczyna się w czasie, gdy Neumann został odwołany przez zarząd z funkcji prezesa. Potem "WeCrashed" cofa się o kilkanaście lat wstecz, by pokazać początki Neumanna jako przedsiębiorcy, zawiązania relacji i małżeństwa z Rebekah, poznania wspólnika Miguela McKelvey, początków WeWork, pierwszych inwestorów, grubych imprez i pompowania korporacyjnego balona. Motywem przewodnim tego okresu i kolejnych odcinków jest Neumann jak mantrę powtarzający "Built to grow" - wzrostu i budowania skali za wszelką cenę, nawet jeśli biznes się nie spina. Sztuczka Neumanna polegała na tym, że dzięki swojej niesamowitej osobowości i darze sprzedawcy, zawsze był o krok naprzód przed zarządem, znajdując nowych inwestorów z głębokimi kieszeniami, których mógł ubrać w historię o zbawieniu świata za kolejne miliony dolarów.
Leto jest dobry w swojej roli, wybitnie irytujący jako ekscentryczna postać z podkreślanym akcentem izraelskiego imigranta, kontynuując tym samym pasmo udanych kreacji (ostatnio "Dom Gucci", "Małe rzeczy"). Jednak palmę pierwszeństwa w mojej ocenie dzierży Hathaway - jest wybitnie dobra w roli Rebekah, fascynująca i skrajnie kuriozalna zarazem. Filozoficzne "głupizny", które mówi i wdraża w życie wymykają się poza wszelką skalę. Jest nie tylko duszą tej firmy, ale także królową tego serialu.
Przeczytaj: WeWork tylnymi drzwiami wszedł na giełdowy parkiet
Jak to zwykle bywa przy scenariuszach opartych na faktach, trudno tu stwierdzić, co się faktycznie wydarzyło, ponad to co znane jest publicznie, a co nie. Niemniej jednak jako fabułę, serial ogląda się dobrze - nie jest ani za długi, ani za krótki, trochę przegadany, nieco teatralny. W przystępnej formie - dla widzów spoza Stanów Zjednoczonych czy osób zainteresowanych tematem, przedstawia tę spektakularną historię, choć odnoszę wrażenie, że zabrakło nieco pomysłu na ostatni odcinek i domknięcie. Niemniej jednak przez osiem godzin widz ma okazję usłyszeć nieskończoną dawkę korporacyjno-obyczajowego bełkotu, którym Adam i Rebekah karmili wszystkich dookoła i siebie nawzajem. Dla pracowników naszych lokalnych 'Mordorów' będzie to dobra lekcja z kształtowania motywacji.
"We....! Work"... "We....! Work".... "We....! Work".... "We....! Work".