Akcje firmy Tesla (NASDAQ:TSLA) wzrosły we wtorek prawie o 8%, po wydarzeniach związanych z inauguracją działalności Gigafactory Berlin-Brandenburg, zlokalizowanej tuż przy granicy z Polską.
Wczoraj z taśmy produkcyjnej zjechały pierwsze egzemplarze samochodów Tesla złożone całkowicie w podberlińskej fabryce. Była zatem okazja na inaugurację z pompą, podczas której obecni byli niemiecki kanclerz Olaf Scholz i prezes firmy Elon Musk. Nie brak opinii, że w obecnej sytuacji związanej z wojną na Ukrainie, było to co najmniej niestosowne. Show must go on.
Poważnie rzecz ujmując, berlińska fabryka producenta elektryków uruchamia działalność ponad pół roku później niż zakładano, na co złożyły się liczne biurokratyczne problemy. Jednak całkowity proces powstania obiektu, jeśli brać pod uwagę standardy w branży motoryzacyjnej i tak należy uznać za rekordowy, ponieważ firma ogłosiła powstanie Gigafactory pod koniec 2019 roku, aby rozpocząć budowę kilka miesięcy później. Berlińska fabryka pod względem procesów produkcyjnych jest wzorowana na chińskim zakładzie w Szanghaju, który ma już 'przepracowane' liczne problemy produkcyjne i nie wdraża póki co nowych technologii tak jak ma to miejsce w fabryce w Austin w Teksasie.
Niemniej jednak powstanie niemieckiej fabryki ma pobudzić europejski biznes amerykańskiego producenta samochodów, który do tej pory opierał się głównie na imporcie z Chin. Na europejskim rynku na razie dominuje VW Group z 25% udziałem (według danych Schmidt Automotive Research za 2021 rok), co w przyszłości może się zmienić, ponieważ według planów Elona Muska, Gigafactory Berlin-Brandenburg ma docelowo osiągnąć skalę 0,5 miliona aut rocznie i zatrudniać 12 tysięcy pracowników. Innymi słowy uwolnienie produkcji pod Berlinem wkrótce najpewniej zmieni układ sił na europejskiej scenie, choćby z uwagi na fakt, że do tej pory elektryki były dodatkiem do konwencjonalnej działalności europejskich producentów, głównie z powodów rygorystycznych wymogów regulacyjnych. W czwartym kwartale w Europie co szóste auto, które wyjeżdżało z salonu dealera samochodów, było na prąd.
Jednak według komentatorów medialny wjazd producenta elektryków do Europy może zostać przyćmiony wojną na Ukrainie, a także brakami w kompotenentach i być może kadrach. Wojna na Ukrainie rozwiała nadzieje przemysłu motoryzacyjnego na mocne ożywienie produkcji pojazdów po ubiegłorocznym braku elektronicznych komponentów, stąd też pozyskiwanie części w rozsądnych cenach będzie prawdopodobnie największym wyzwaniem dla Tesli w procesie rozgrzewania taśmy produkcyjnej pod Berlinem.