Paweł Tanajno to polski przedsiębiorca i kandydat na prezydenta RP w najbliższych wyborach. Porozmawialiśmy z nim o obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie.
Filip Madejski, Paszport do Wall Street: Jest Pan kandydatem na Prezydenta Polski, ale również przedsiębiorcą. Nie da się ukryć, że modele gospodarcze Polski i Stanów Zjednoczonych znacząco się różnią. USA są uznawane za przykład gospodarki liberalnej, kapitalistycznej. Jak Pan podchodzi do amerykańskiego systemu, jest optymalny czy widzi Pan w nim jakieś mankamenty, i czy wyobraża Pan sobie, żeby podobne zasady wprowadzić w Polsce?
Paweł Tanajno: Bardzo bym chciał wprowadzić anglosaski system gospodarczy w Polsce, uzasadnienie jest dość proste - on się najlepiej sprawdza. Jak najbardziej odpowiada mi amerykańska gospodarka.
Jako przedsiębiorca na pewno obserwuje Pan rynki i to, co się obecnie się na nich dzieje. Koronawirus na pewno przyniesie kryzys, rodzi się, więc, pytanie - w co inwestować w czasie tego kryzysu?
We wszystko, co ma trwałą wartość, czyli mówiąc w skrócie - nieruchomości, metale - coś, co oprze się coraz dynamiczniej rozwijającej się inflacji oraz coraz większym nakładom drukarek produkujących papierowe pieniądze.
Prezydent Donald Trump również przebył drogę z wielkiego biznesu do polityki. Pan również próbuje od zarządzania przedsiębiorstwem przejść do zarządzania państwem.
Rzeczywiście, mówią mi, że jestem polskim Trumpem, nasza droga jest dosyć podobna. Jednak różnią nas niektóre wartości. Dla mnie ważniejszą wartością dla funkcjonowania państwa jest liberalizm, a dla Trumpa konserwatyzm.
Nośnym tematem ostatnio jest kwestia unikania podatków przez wielkie korporacje. Słyszeliśmy, że Amazon czy Netflix w 2018 nie zapłaciły podatku. Coraz więcej mówi się także o rajach podatkowych i wydaje się, że opinia publiczna w końcu jest gotowa coś z tym zrobić i jest presja, by w końcu te podatki były płacone. Jaka jest Pana opinia na ten temat?
Dla międzynarodowych korporacji to właśnie Polska jest rajem podatkowym. Nasi politycy powielają model postsowiecki i są teraz pachołkami Stanów Zjednoczonych. Mi się nie podoba nie tyle model biznesowy takich serwisów jak Uber, Amazon czy Booking, bo ten model jest okej, natomiast nie podoba mi się pewna niesprawiedliwość, jak na przykład w przypadku taksówkarzy. Z jednej strony mamy tolerancję dla Ubera - polski rząd ze względu na swoje poddańcze zapędy położył po sobie uszy i nic z nim nie zrobił - a z drugiej strony taksówkarzy - w duchu sprawiedliwości rząd powinien zlikwidować wszelkie możliwe ograniczenia również dla nich. Walka z międzynarodowymi korporacjami, które mają dużą zdolność optymalizacji podatkowej, nie powinna polegać na ich zwalczaniu, bo moim zdaniem, jest to walka z wiatrakami. Szczególnie na poziomie Polski nie możemy z nimi za bardzo nic zrobić. Być może na poziomie Unii Europejskiej są inne możliwości. Uważam, że ową walkę powinno się prowadzić w ten sposób, że jeśli te serwisy działają w określonych branżach, to powinno się tym branżom robić maksymalne zwolnienia z najróżniejszych ograniczeń administracyjnych i podatkowych - właśnie po to, żeby mogły one skutecznie konkurować z międzynarodowymi korporacjami.