Akcje Snapa (NYSE: SNAP), twórcy popularnej aplikacji Snapchat, potaniały w czwartek o 4,9%, wracając tym samym do ceny z dnia debiutu giełdowego - 17 dolarów. Spadek o ponad 20% w ciągu ostatnich 12 sesji wskazuje, że inwestorzy tracą zaufanie do spółki. Najgorętszy debiut tego roku szybko stał się utrapieniem.
Początkowo cena akcji Snapa skoczyła błyskawicznie do 29,44 dolara, powodując wzrost zainteresowania mediami społecznościowymi oraz zwiększenie aktywności na rynkach IPO. Dobra passa nie trwała jednak długo - w późniejszym okresie kurs akcji spółki nie zbliżył się nawet do tego poziomu.
Aplikacja Snapchat, na której koncentruje się firma, jest stosunkowo popularna wśród osób poniżej 30. roku życia. Cena akcji Snapa była jednak krytykowana od samego początku. Niemal każdy analityk stwierdzał, że rynek wycenia spółkę zbyt wysoko, a mimo to kurs szedł przez pewien czas w górę. Czemu zatem spadek ceny stanowi problem?
Słabe notowania Snapa nie wpływają wyłącznie na posiadaczy akcji spółki, lecz również na trzy inne grupy. Do pierwszej należą przedsiębiorstwa, które zauważyły, że istnieje popyt na akcje nieuprawniające do głosowania na walnym zgromadzeniu. Nie potrwa to jednak długo. Wszystkie spółki, które zechcą pójść w ślad Snapa, stracą, gdyż brak prawa głosu można uznać za jeden z czynników wpływających na spadek cen akcji.
Drugą grupą są właściciele mediów społecznościowych, za akcje których trzeba obecnie sporo zapłacić. Spadek ceny walorów spółki odpowiedzialnej za jedną z najpopularniejszych aplikacji tego typu sprawia, że inwestorzy zastanawiają się, czy warto utrzymywać pozycje w przesadnie wysoko wycenianym sektorze.
Ostatnią, być może najważniejszą grupę stanowią spółki o wysokiej wycenie planujące złożenie pierwszej oferty publicznej. W związku z kiepskimi wynikami Snapa osoby zainteresowane rynkami IPO zastanowią się dwa razy, nim zainwestują w kolejną debiutującą spółkę technologiczną. Ceny akcji przedsiębiorstw z tego sektora bywają mocno zawyżone. Jeśli Snap w dalszym ciągu będzie radzić sobie słabo, a związany z tym szum w mediach nie ucichnie, może być konieczna ich korekta.