W poniedziałek rano blisko 50 000 członków związku zawodowego United Auto Workers (UAW) rozpoczęło ogólnokrajowy strajk. Każdy dzień strajku to dziesiątki milionów strat dla General Motors Company (NYSE: GM). Pracownicy walczą o wyższe płace i rezygnację z planów likwidacji zakładów produkcyjnych.
Pracownicy odeszli od linii produkcyjnych - strajk obejmuje 33 zakłady produkcyjne w dziewięciu stanach oraz 22 magazyny dystrybucji części. Jest to największy strajk ogólnokrajowy od 2007 roku, kiedy wstrzymano produkcję na dwa dni. Pracownicy żądają podwyżek przy rekordowych zyskach firmy, zachowania pakietu ubezpieczenia zdrowotnego i rezygnacji z planów likwidacji niektórych zakładów produkcyjnych. Obie strony wznowiły rozmowy w poniedziałek o godzinie 10:00 po nieudanych sobotnich negocjacjach. Do strajkujących przed zakładem Detroit-Hamtramck dołączyli członkowie związków zawodowych z pobliskich zakładów Fiata Chrystlera. Związek zawodowy UAW negocjuje warunki z trzema producentami samochodów z Detroit, czyli GM, Ford Motor Company (NYSE: F) i Fiatem Chrystlerem. Obecnie GM i Ford wydają miliard dolarów rocznie na ubezpieczenie zdrowotne pracowników, co niektórzy uważają za zbyt wysokie. Amerykański pracownik płaci około 28% kosztów opieki zdrowotnej, natomiast w GM obecnie wynosi to 3%.
Ten związek zawodowy ma 158 000 członków - jest głosem większości pracowników zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym. GM to główny negocjator - warunki porozumienia będą miały wpływ na przyszłe ustalenia związków zawodowych z dwoma producentami samochodów. Wiceprezydent UAW, Terry Dittes, jest przedstawicielem tego związku zawodowego w negocjacjach i uważa, że "strajk był ostatecznością, jednak był potrzebny, ponieważ obie strony nie mogły dojść do porozumienia w sprawie nowej czteroletniej umowy". Umowa wygasła w sobotę wieczorem. Związek UAW zrobił znaczące ustępstwa wobec GM podczas kryzysu finansowego, który odbił się także na branży motoryzacyjnej.
Przedstawiciele GM stwierdzili, że przedstawiona oferta jest atrakcyjna - uwzględnia utrzymanie tysięcy miejsc pracy i ponad 7 miliardów dolarów na inwestycje, w ramach których powstanie 5400 nowych miejsc pracy w ciągu najbliższych czterech lat. Umowa zawiera także propozycje utrzymania zakładów w Ohio i Michigan, które miały zostać zamknięte. Nieoficjalnie mówi się o uruchomieniu produkcji elektrycznego pick-upa w fabryce w Detroit-Hamtramck w Michigan i ogniw akumulatorowych w Ohio. Wcześniej GM planował wprowadzić oszczędności i wstrzymać działalność w dwóch fabrykach i zakładzie montażowym w Lordstown w Ohio, a na przyszły rok przewidziane było zamknięcie linii montażowej w Detroit.
Strajk miał wpływ na notowania akcji GM, które w poniedziałek spadły o 3%. Dan Levy z Credit Suiss twierdzi, że dzień strajku kosztuje firmę 50 milionów dolarów, natomiast analitycy z Bank of America (NYSE: BAC) wycenili strajk na 90 milionów dolarów dziennie! Nawet Prezydent USA Donald Trump zabrał głos w tej sprawie - zaapelował na Twitterze, żeby "spotkać się i porozumieć się!". Tłem dla strajku jest skandal związany z przewodniczącym związku UAW, Gary Jonesem, oraz innymi przedstawicielami związku, którzy mieli sprzeniewierzyć fundusze związkowe i przeznaczyć je na alkohol, kije golfowe i cygara. Pod koniec zeszłego miesiąca dom Jonesa został przeszukany przez FBI, IRS i Departament Pracy. Do winy przyznało się już dziesięciu przedstawicieli związków zawodowych. Strajk może mieć także wpływ na kampanię prezydencką w 2020 roku - kilku demokratycznych kandydatów na prezydenta poparło działania UAW. Przedstawiciele UAW nieoficjalnie twierdzą, że strajk może trwać od dwóch do czterech tygodni.