Procter & Gamble (NYSE:PG) - właściciel kilkudziesięciu znanych marek, takich jak maszynki do golenia Gillette, pieluszki Pampers, proszek Vizir czy szampon Head & Shoulders, przez wiele miesięcy nie spełniał oczekiwań Wall Street, a kurs jego akcji przegrywał z szerokim rynkiem. Przełom przyszedł w połowie 2018 roku. Dzięki lepszym od oczekiwań wynikom finansowym, w ciągu ostatnich tygodni 2018 roku spółka odzyskała na giełdzie imponujące 10 proc., podczas gdy szeroki rynek (NYSE:SPY) zanurkował 14 proc. Tym samym P&G kończy rok 2018 w pobliżu historycznych szczytów. Czy dobra passa będzie kontynuowana po Nowym Roku?
Oto dlaczego akcje spółki Procter & Gamble mogą być doskonałym defensywnym aktywem w portfelu inwestora w trakcie giełdowej dekoniunktury.
Za spółką z charakterystycznym niebieskim logo stoi szereg produktów, które zawsze będą miały zastosowanie. P&G to przede wszystkim szerokie portfolio produktów konsumpcyjnych codziennego użytku, które są potrzebne bez względu na to, jaka jest koniunktura w gospodarce. P&G jest jednym z największych reklamodawców na świecie, wydał w ubiegłym roku podatkowym ponad 7 mld USD, aby zwiększyć sprzedaż. Oznacza to wzrost sprzedaży netto w wysokości 66,8 mld USD (o około 10,6 proc.) w latach 2017-18. P&G publikując tysiące nowych reklam każdego roku nie daje o sobie zapomnieć konsumentom ani na chwilę. Spółka wynagradza swoich akcjonariuszy hojną dywidendą, stale zwiększając jej wysokość. W końcu P&G to niezmiennie wydajna firma, która każdego roku zarabia mnóstwo pieniędzy.
Ostatnio P&G odzyskuje udział w rynku, który utracił w poprzednich latach, notując najszybsze tempo ekspansji (wzrost 4 proc.) w ciągu ostatnich 5 lat i to w środowisku wzrostu cen w takich markach jak Pampers, Bounty czy Tide, zdecydowanie dominując nad konkurentem Kimberly Clark (NYSE: KMB). Generalnie większość (33 z 50) segmentów firmy poprawiło swoje wyniki. To imponujące osiągnięcie wzrostu sprzedaży P&G następuje pomimo ostrej konkurencji ze strony wielu rywali. E-commerce ułatwia małym markom obejście dominacji P&G w sklepach, a sieci sprzedaży detalicznej poszerzają linie marek własnych, które generują wyższe marże niż marki zewnętrzne.
Poza presją konkurencyjną, firma musi walczyć z rosnącymi kosztami produkcji czy logistyki. Analitycy szacują, że wzrost kosztów wpłynie na zysk spółki w 2019 roku (fiskalnym) w kwocie aż 1,3 mld USD lub więcej w zależności od bieżących warunków, w porównaniu z rokiem poprzednim. Gdzieś ten koszt należy odzyskać, stąd podwyżki cen produktów w celu ochrony swoich marż. Konkurencja, w tym Kimberly Clark i Unilever (NYSE:UL), również podnosi ceny, przez co nie osłabi pozycji P&G na rynku. Jednocześnie spółka kontynuuje działania w zakresie 'programu produktywności', stąd też zarząd oczekuje, że P&G wygeneruje w tym roku nawet 1,6 mld USD oszczędności.
P&G na początku listopada bieżącego roku potwierdziło całoroczne prognozy przewidujące tempo wzrostu od 2 do 3 proc., co oznacza podwojenie, a nawet potrojenie wyniku za ubiegły rok. Teraz, gdy rynki wydają się niepewne, a lęk przed globalnym spowolnieniem gospodarczym jest uzasadniony, inwestorzy będą skupiać się na wysokiej jakości spółkach i dywidendach ze sprzedaży pieluch, ręczników papierowych czy kremów do pielęgnacji skóry. Pomysł wygląda jeszcze lepiej, jeśli okazałoby się, że firma może być na początku nowego wzrostu, którego uniknęła przez kilka ostatnich lat.