Minęło ponad 400 sesji (!), od kiedy główny amerykański indeks S&P 500 zaliczył korektę powyżej 5%. Obecnie trzeba było czekać aż 112 sesji, aby indeks zanotował w ramach jednej sesji spadek choćby powyżej 1%. Gdyby nie to zdarzenie, mielibyśmy najlepsze otwarcie roku od 21 lat! Efekt stycznia na Wall Street? W żadnym razie!
Zgodnie z oczekiwaniami, jednogłośną decyzją, stopy procentowe w USA nie uległy zmianie. Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) postanowił utrzymać stopę funduszy federalnych w dotychczasowym przedziale 1,25-1,50%. Rynek przyjął tę informację bez większych impulsów, a zgodna z oczekiwaniami decyzja wyhamowała wcześniejsze spadki. Kupujący zrobili sobie wolne.
Ciśnienie w balonie jest wysokie: wszyscy wiedzą, że siedzą na bańce, niewielka dziura może uruchomić lawinę inwestorów zamykających longi. Szczególnie tych mniejszych, mających lęk wysokości i wąski margines błędu. Alan Greenspan w wywiadzie dla Bloomberg powiedział: "Mamy dwie bańki. Jest bańka na akcjach i jest bańka na obligacjach". Parkiet za oceanem jest rozpędzony niemal tak samo jak 1987 roku. Panuje tam euforyczny nastrój, niemal co dzień pojawiają się nowe rekordy.
Tempo wzrostów przez większą część ubiegłego roku wskazywało bardzo umiarkowany optymizm - niby rosło, ale tak bez przekonania, przy bardzo niewielkiej zmienności. Indeks S&P 500 galopował od jesieni (wzrost napędzany uchwalaną reformą podatkową), by w styczniu - w środku sezonu publikowania wyników kwartalnych - rosnąć w tempie nawet 8% oraz zamknąć notowania 13 razy na rekordowych poziomach. Indeks Dow Jones (NYSE: DIA) niedawno przekroczył próg 25 000 pkt, a już na horyzoncie było widać 27 000 pkt.
Wszystko było na dobrej drodze do poniedziałku, kiedy to do opinii publicznej doszła wiadomość o powołaniu prywatnej spółki zajmującą się ochroną zdrowia przez Amazon (Nasdaq: AMZN), JPMorgan (NYSE: JPM) oraz Berkshire Hathaway. Projekt jest odpowiedzią na wciąż rosnące koszty opieki zdrowotnej w Stanach Zjednoczonych. Na parkiecie zrobiło się nieprzyjemnie, a na wykresach pojawiły się pierwsze "grubsze" czerwone świece dzienne od dawna. Nie udało się osiągnąć najlepszego wyniku w styczniu od 21 lat, jednak zapas wzrostów z całego miesiąca pozwolił uzyskać wynik najlepszy od marca 2016 roku. Gdzie zatrzyma się hossa na Wall Street?
Sentyment na parkiecie w bieżącym tygodniu jest nieco skwaszony. Trzeszczą wsparcia na SPY (NYSE:SPY), a ich złamanie otworzy drogę do głębszej korekty. Czyżby efekt stycznia miał nastąpić w lutym ?