W świecie piłki nożnej doszło ostatnio do wielkiego i mimo wszystko niespodziewanego transferu. Lionel Messi, powszechnie uważany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii, odszedł z Barcelony i podpisał kontrakt z potentatami z Paryża, Paris Saint-Germain. Liczby stojące za ruchem mogą przyprawiać o ból głowy, a ruch ten ma też ciekawy kontekst ekonomiczny.
Leo Messiego właściwie nikomu nie trzeba przedstawiać. Argentyńczyk od ponad 14 lat pozostaje w topie futbolowego świata, budząc zachwyt ludzi na całym globie. Wygrał prawie wszystko, co jest do wygrania - Ligę Mistrzów, Mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Hiszpanii z Barceloną, czy złoto olimpijskie i ostatnio Copa America z reprezentacją Argentyny. Całe życie związany był z jednym klubem, właśnie hiszpańską FC Barceloną, więc jego ruch do zasilanego katarskimi pieniędzmi PSG wzbudził niemałe poruszenie. Jak Messi sam wyznał na pożegnalnej konferencji prasowej, chciał zostać w klubie, jednak Barcelona nie była w stanie dalej się zadłużać, by sfinalizować nową umowę z Argentyńczykiem.
Patrząc jednak na pensję, jaką będzie dostawał, trudno się dziwić ruchowi. Messi zgodził się na dwuletnią umowę z francuskim klubem, która warta jest 48,4 miliona dolarów po opodatkowaniu i premiach, z opcją na trzeci rok o wartości 34,6 miliona dolarów. Ma otrzymać również premię za podpis w wysokości 35 milionów USD. Uwzględniając wszystkie szczegóły, transakcja zapewni Messiemu roczne wynagrodzenie brutto w wysokości około 75 milionów dolarów.
Przejście Messiego do PSG ma oczywiście nie tylko wymiar indywidualny. Firma Turnstile, zajmująca się danymi sportowymi, szacuje wzrost liczby fanów PSG o 20%, w tym znaczny wzrost wartości sponsoringu. Z drugiej strony, FC Barcelona wyjdzie na tej transakcji mocno poturbowana. Według Brand Finance kataloński klub może odnotować 11% spadek własnej wartości, co może obniżyć obecną wycenę klubu o nieco ponad 160 milionów dolarów, obniżając ją do około 1,48 miliarda dolarów. Klub straci na przychodach komercyjnych, które mogą być mierzone na wiele sposobów, jednak osobista marka Messiego jest jednoznacznie silniejsza niż jego poprzedniego zespołu. Mając to na uwadze, klub może stracić 90,3 miliona dolarów. Barcelona straci również sporo przychodów z dnia meczowego, bo bardzo wielu kibiców przychodziło na mecze specjalnie dla Argentyńczyka. Te straty Brand Finance szacuje na 20 milionów dolarów. Ucierpią także przychody ze sprzedaży - producent strojów klubu, Nike (NYSE: NKE), poniesie największą część strat, ale sam klub również może stracić około 50,4 miliona dolarów wartości marki.
Warto zauważyć, że według rankingów Forbesa opublikowanych w kwietniu 2021 roku, Barcelona jest najcenniejszym klubem w światowej piłce nożnej, nieznacznie wyprzedzając swoich odwiecznych rywali z ligi hiszpańskiej, czyli Real Madryt. PSG zajęło wtedy dziewiąte miejsce. Należy się jednak spodziewać, że podpisanie kontraktu z Messim z pewnością spowoduje pewien ruch w tych rankingach.
Szaleństwo związane z transferem można było zauważyć w Paryżu od razu. Dość powiedzieć, że koszulki z nazwiskiem Messiego wyprzedały się na pniu - sprzedało się aż 150 tysięcy sztuk w 7 minut! Licząc, że najtańsza koszulka z nazwiskiem piłkarza kosztuje 158 euro, sama sprzedaż koszulek może w teorii przynieść aż 23,7 miliona euro.
Leo Messi jest nie tylko genialnym piłkarzem, ale również wielką wartością ekonomiczną. Jego pensja jest wielka, jednak potencjalne korzyści dla PSG mogą być kolosalne. Pokazuje to potencjał i ambicje paryskiego klubu, który mocno opiera się na finansowaniu z Kataru. A Messi dołączając do innych gwiazd, Neymara czy Kyliana Mbappe, ma sprawić, że PSG stanie się maszynką nie tylko do zdobywania goli, ale również do robienia pieniędzy.