Informacje o zadłużeniu Chin ponownie wkradły się do mediów w tym tygodniu w związku z tym, że w raporcie opublikowanym przez Goldman Sachs (NYSE: GS) podano, że zależność Chin o długu "znacząco wzrosła". Autorzy raportu stwierdzili dalej, że obciążenie długiem w Państwie Środka jest większe niż nam się wydaje. Jak dużo kredytów udzielono już chińskim gospodarstwom domowym i inwestorom?
Autorzy raporty zgodzili się co do tego, że trudno to ustalić, w szczególności dlatego, że dane podawane przez chiński rząd, które często są kwestionowane, nie zapewniają transparentności, co sprawia, że modelowanie ryzyka staje się dość trudne.
Zdaniem analityków Goldman Sachs ta sytuacja jest częściowo powodowana przez chińskie banki, które starają się oszukać system regulacji. Kredyty stanowiące pozycje pozabilansowe instytucji finansowych, które Goldman Sachs nazywa "szarą strefą kredytów", stanowią część problemu, który budzi niepokój wśród ekonomistów.
Trzeba zaznaczyć, że omawiany raport, nie jest ani próbą ośmieszenia ani krzykiem sprzeciwu przeciw działaniu mieszkańców chin i chińskiego rządu. Biorąc pod uwagę to, że amerykański rząd przestał informować o tym, ile pieniędzy wydrukował lata temu, można śmiało powiedzieć, że na świecie powszechnie obserwujemy brak transparentności. Wracając jednak do raportu, trzeba zaznaczyć, że w związku z próbami ostatecznego oszacowania rzeczywistych rozmiarów długu w chińskiej gospodarce pojawiło się kilka pytań.
Goldman przyznał, że nie udało mu się odpowiedzieć na następujące pytania dotyczące chińskiego systemu kredytowego:
1.Jak duże rozmiary ma zjawisko "nieprzejrzystych kredytów" powszechnie występujących w systemie?
2.Obok "nieprzejrzystych kredytów", które wymieniane są w bilansach jako część aktywów inwestycyjnych, ilu dodatkowych kredytów, których nie wykazuje się w bilansie, udzielają banki?
3.W jakim stopniu dane rządowe zgromadzone w opublikowanych dotychczas raportach opisują rozmiary "szarej strefy kredytów" (np. czy możliwe jest oszacowanie liczby "nieprzejrzystych kredytów" wykazanych w bilansach banków, a także kredytów uwzględnionych w pozycjach pozabilansowych)?
To wszystko staje się coraz bardziej skomplikowane, nieprawdaż?
Aby uzyskać chociaż część odpowiedzi na powyższe pytania odnoście chińskiego zadłużenia, Goldman wykorzystał inżynierię finansową. Korzystając z tego podejścia, analitycy starali się podążać za pieniędzmi, które inwestują gospodarstwa domowe oraz przedsiębiorstwa, a następnie agregowali otrzymane wyniki. Jak stwierdzono w raporcie, "przypomina to śledzenie przepływu środków z perspektywy gospodarstw domowych i przedsiębiorstw".
W tym punkcie miejmy nadzieję, że Goldman się pomylił. Dane o wycenie chińskiego długu wskazują, że wartość niespłaconych kredytów wynosi nieco poniżej 20 bln USD. Jeśli zastosujemy skorygowany wskaźnik przepływów pieniężnych Goldmana, ta liczba wzrośnie jednak znacząco - analitycy sugerują, że sięgnęła ona niedawno 27 bln USD.
Jak możemy stwierdzić na podstawie tonu raportu, część wyników zdecydowanie martwi analityków Goldmana. Sugerowany wskaźnik zadłużenia zanotował ostatnio dramatyczny wzrost wartości, co wskazuje na to, że "trend chińskiej dźwigni finansowej prawdopodobnie uległ załamaniu szybciej niż się dotychczas spodziewaliśmy, chociaż myśleliśmy, że ten stosunek będzie wzrastał również w kolejnych latach".
Może to oznaczać, że kryzys w gospodarce, dla której kredyt był podporą, "znacząco się pogłębił", a pokaźny przepływ środków pochodzących z kredytu musi się utrzymać na niezmienionym poziomie, aby zapewnić stabilny poziom wzrostu gospodarczego.
Podstawowy wniosek, jaki płynie z tego rozumowania, czy się z tym zgadzamy czy nie, jest taki, że świat zmaga się z problemem długu i trudno jest przewidzieć, w jaki sposób uda mu się go rozwiązać. Wystarczy wspomnieć o starym powiedzeniu, które mówi, że "jeśli Chiny kichną, cały świat łapie przeziębienie".