Starannie przygotowane w zeszłym roku przez amerykańską Rezerwę Federalną przejście na politykę monetarną opartą na zasadzie "jobs-first", przedstawiane jako danie pracownikom najlepszej szansy po pandemii, jest obecnie testowane przez potencjalny wzrost inflacji i względny pośpiech polityków, którzy są zdeterminowani, by nie pozwolić wymknąć się jej spod kontroli.
Kiedy Fed zaprezentował swoje nowe ramy zaledwie 10 miesięcy temu, z poglądem, że zatrudnienie może wzrosnąć, tak długo jak ceny nie będą rosły zbyt szybko, jego ton był niejasny w kluczowych punktach, aby utrzymać jednomyślne poparcie. Granice podejścia "big tent" stają się obecnie jasne. Trzy miesiące temu zdecydowana większość decydentów nie widziała możliwości podwyżki stóp procentowych przez co najmniej trzy lata. Prognozy z zeszłego tygodnia pokazały, że mniej niż jedna trzecia pozostaje w tym obozie, a jeszcze większa grupa widzi możliwość podniesienia stóp pod koniec przyszłego roku na podstawie dwóch miesięcy silnej inflacji. Przy obiecanym wzroście zatrudnienia, analizujący tę dużą i szybką zmianę zastanawiali się, czy nowe ramy nie ustępują miejsca starej, szkolnej debacie Fedu nad poświęceniem większego wzrostu zatrudnienia na rzecz utrzymania inflacji w ryzach - kompromisowi, który bank centralny przyznał, że zbyt pochopnie zaakceptował w przeszłości. Szybsza inflacja i wolniejszy niż oczekiwano wzrost zatrudnienia poprowadziły urzędników "w kierunku, którego się nie spodziewali", powiedział Nathan Sheets, były urzędnik Ministerstwa Skarbu i główny ekonomista PGIM Fixed Income. "Ich ramy nie są zaprojektowane tak, aby zarządzać epizodami wysokiej inflacji", ale aby zwiększyć inflację, która była zbyt niska.
"Będzie to bardziej podzielona Rezerwa Federalna niż ta, którą widzieliśmy podczas pandemii. Bycie wiernym ramom i równoważenie ryzyka będzie ciężkim zadaniem". To, czy Powell i pozostali główni decydenci Fedu są przekonani, że mogą wspierać ożywienie zatrudnienia i kontrolować inflację, będzie przedmiotem intensywnego zainteresowania w nadchodzących tygodniach, począwszy od wtorku, kiedy Powell będzie zeznawał przed Kongresem.
W nowych ramach nastąpiło jedno wyraźne zerwanie z przeszłością. Wszyscy decydenci mówią, że zaakceptują okres inflacji powyżej 2% celu Fed, zanim podniosą krótkoterminowe stopy procentowe z poziomu bliskiego zeru. Ma to na celu zarówno umożliwienie większej liczbie osób podjęcia pracy - zatrudnienie rośnie, gdy stopy procentowe są niższe, a konsumenci wydają więcej pieniędzy - jak i zniwelowanie spadku inflacji w ciągu dekady. Louis, James Bullard, zaliczył się do grona siedmiu urzędników przewidujących podwyżki stóp procentowych w 2022 r. Bullard uważa, że preferowaną miarą inflacji jest 3% w 2021 r. i 2,5% w 2022 r., a "inni członkowie mają inne prognozy, które uzasadniają późniejsze podwyżki stóp." Jest to w dużej mierze debata o tym, co stanie się z inflacją w 2022 r." - powiedział. Ale jest to również debata, która zmierzy, jak głębokie jest zaangażowanie w nowe ramy, jaką skalę "przekroczenia" inflacji tolerują różni urzędnicy i jak szybko Fed zareaguje, jeśli wyższa inflacja się utrzyma. Ramy nie poruszają tych i innych kwestii, które mają kluczowe znaczenie dla kluczowych branż, takich jak motoryzacyjna czy budownictwo, gdzie sprzedaż jest wrażliwa na stopy procentowe, a także dla gospodarstw domowych zastanawiających się, jak długo ceny mogą jeszcze rosnąć.
Podwyżki te były już "odczuwalne" dla gospodarstw domowych, jednak mediana prognoz decydentów przewiduje trzy lata wzrostu cen powyżej celu, zauważył Randall Kroszner, profesor University of Chicago Booth School of Business i były gubernator Fed. Podczas gdy zeszłotygodniowa zmiana tonu nie podważyła nowych ram, pokazała ryzyko i ograniczenia ich stosowania w skomplikowanym momencie ponownego otwarcia gospodarki.
Czy Fed może "tolerować trzy lata" wyższej inflacji? "Nie były one jednoznaczne... Nic takiego nie miało miejsca wcześniej". To debata, która zaczyna również odzwierciedlać to, co nie zmieniło się w Fed w nowych ramach. Powell i inni mówią, że aby nie działać przedwcześnie, reagują na zrealizowane dane, a nie prognozy. Jednak posiedzenie w zeszłym tygodniu sprawiło, że prognozy - a zwłaszcza prognozy inflacji - znów znalazły się w centrum uwagi. W walce o kształtowanie oczekiwań rynku i gospodarstw domowych, prognozy inflacyjne Bullarda są teraz przeciwstawiane prognozom Neela Kashkariego, prezesa Fed z Minneapolis, który uważa, że inflacja będzie zanikać do punktu, w którym stopy procentowe można pozostawić na poziomie zerowym przynajmniej do 2024 r. "Dla mnie ramy oznaczają, że naprawdę musimy osiągnąć maksymalne zatrudnienie i musimy trwale osiągnąć średnio 2% w czasie, a kilka przejściowych wysokich odczytów inflacji nie spełnia dla mnie tego testu" - powiedział Kashkari agencji Reuters.
Co więcej, niektóre aspekty gospodarki, które nowe ramy miały zbagatelizować, wydają się nadal działać, na przykład krzywa Phillipsa (uznana za nieaktualną teorię), która głosi, że bezrobocie i inflacja są ze sobą ściśle powiązane. Na konferencji prasowej w zeszłym tygodniu Powell mówił tak, jakby ta krzywa była żywa i miała się dobrze, a jeśli inflacja się utrzyma, to dlatego, że rynek pracy zaszedł już tak daleko, jak to tylko możliwe. Zapytany, dlaczego inflacja może pozostać powyżej celu w nadchodzących latach, Powell powiedział, że "do 2023 roku te wzrosty są tak naprawdę związane z... rosnącym wykorzystaniem zasobów lub, mówiąc inaczej, niskim bezrobociem". Teraz to wyścig o to, jak szybko i w pełni konkurujące ze sobą cele maksymalnego zatrudnienia i stabilnych cen dotrą tam, gdzie chce tego Fed, i czy po drodze nie zostaną rozpaczliwie zsynchronizowane.