Rakietowy debiut Lemonade na NYSE. Czy inwestorzy zapomnieli już o lekcji z 2019 roku?

Akcje internetowego ubezpieczyciela Lemonade (NYSE:LMND), wzrosły w pierwszym dniu notowań w czwartek przed Dniem Niepodległości na nowojorskiej giełdzie, aż o 138%. Oferta IPO firmy wspieranej przez Softbank zakończyła się pełnym sukcesem. Ale nie to jest najbardziej istotne.

Machina IPO ruszyła w czerwcu z kopyta. Drugi kwartał obfitował w oferty małe i duże, których większość wyprzedawała się na pniu i dała jeszcze zarobić na rynku publicznym. Łącznie za ostatnie trzy miesiące przeprowadzono aż 39 ofert o łącznej wartości 15 miliardów USD.

Lemonde jest kolejną z nich. Firma technologiczna, działająca ledwo od 2016 roku, zapewnia polisy ubezpieczeniowe i obsługuje roszczenia. Wszystko za pomocą chatu i aplikacji komputerowej. W IPO sprzedała 11 milionów akcji po 29 USD za sztukę (pierwsze prognozy mówiły o widełkach 23-26 USD), pozyskując w ten sposób 319 milionów USD. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że od początku swojej działalności spółka wygenerowała deficyt rzędu 234 mln USD (do 31 marca 2020 roku). Jednak podekscytowani inwestorzy nieszczególnie zwrócili na to uwagę, skupiając się na kupowaniu szumu.

- $this->copyright_for_current_language

Kilka dni wcześniej równie mocno zadebiutowała inna spółka technologiczna Agora (NASDAQ:API) ze wzrostem o... 145% w ciagu jednego dnia. Wygląda na to, że lekcja IPO z 2019 roku, gdy masowo parły na giełdę przewartościowane nierentowne 'jednorożce', odeszła w zapomnienie. Historia się powtarza. Ledwo co zamknięty najlepszy giełdowy kwartał od dziesięcioleci i nowe rekordy Nasdaq rozbudził wyobraźnię najpewniej nowych, masowo wchodzących na giełdę, nowych niedoświadczonych inwestorów tzw. 'robinhoodów' (z nawiązaniem do platformy transakcyjnej), którzy w większości nie mają pojęcia co kupują i dlaczego. Ostatnie IPO jest kolejnym przykładem wysokiego przewartościowania, bo choć sama firma może i jest na swój sposób 'ekscytująca' i warta bliższego poznania, to jak długo jeszcze może tłumaczyć 'fazę wzrostu', tracąc rocznie sto-kilkadziesiąt milionów dolarów? Cierpliwość inwestorów najpewniej niebawem się skończy. Tych krótkoterminowych bardzo szybko. I przyjdzie rozczarowanie.

--- Przeczytaj poradnik: Wyższa szkoła jazdy, czyli jak inwestować w akcje IPO? ---

- $this->copyright_for_current_language

A co wiemy o samej 'lemoniadzie'? Spółka która buduje swój biznes od podstaw na cyfrowym fundamencie, jest nastawiona na działalność skierowaną w szczególności do milenialsów (70% klientów firmy ma mniej niż 35 lat) i jak twierdzi, chce przemodelować branżę ubezpieczeniową, ponieważ pokolenie młodych ma inne oczekiwania niż to, co proponują im standardowe firmy. Spółka wykorzystuje sztuczną inteligencję i algorytmy w celu usprawnienia procesów zakupu ubezpieczeń i zgłaszania roszczeń. Cały proces ma być maksymalnie uproszczony i trwać najkrócej jak się da. Firma zanim weszła na rynek publiczny, pozyskała w rundach prywatnych łącznie 480 milionów USD. Start up odnotował w 2019 r. przychody w wysokości 67,3 mln USD, w porównaniu z 22,5 mln USD w 2018 r. oraz stratę w wysokości 108,5 mln USD w 2019 r., a to więcej niż strata 52,9 mln USD w poprzednim roku. Do rentowności bardzo daleko.

Nie chcę, aby brzmiało to zbyt pesymistyczne. To fantastyczne, że rynek IPO wrócił do życia, a każdego tygodnia pojawiają się nowe firmy do inwestowania lub krótkoterminowej spekulacji. Kolejka chętnych podobno jest długa, z uwagi na dużą ilość zgłoszeń w minionym miesiącu. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że widziałem podobny schemat szybujących w stratosferze 'jednorożców' w ubiegłym roku. To może być ryzykowna gra w czasie globalnej pandemii i niestabilnych rynków, gdy sentyment może się szybko odwrócić.