Coroczne zgromadzenie akcjonariuszy Berkshire Hathaway Warrena Buffetta (NYSE:BRK.A) (NYSE:BRK.B), odbyło się w tym roku w wyjątkowo ponurych okolicznościach - pandemia Covid-19 wymusiła odwołanie całej imprezy w tradycyjnej formule, odbyło się tylko spotkanie online, a i opublikowane wcześniej wyniki wehikułu inwestycyjnego za pierwszy kwartał nie dawały inwestorom powodu do świętowania.
Wobec przeciętnych wyników holdingu notowanych co najmniej od dekady - Berkshire osiągnęło nieznacznie słabsze wyniki od S&P500 (NYSE:SPY) pod względem całkowitego zwrotu, co obejmuje reinwestowane dywidendy, a także serię pomyłek, które przydarzyły się w ostatnim czasie - należy stwierdzić, że najlepsze czasy 'Wyrocznia z Omaha' ma już dawno za sobą. A im dłużej trwa panowanie 89-letniego pana zajadającego się na śniadanie kanapkami z McDonald's, tym bardziej Berkshire, który jest właścicielem wszystkiego od GEICO czy Coca Coli przez Fruit of the Loom po Dairy Queen, traci swój blask.
Bezkrytyczni fani postaci Buffetta parskną kontrując, że 'Buffett już nic nie musi'. Oczywiście, że nie musi. Michael Jordan też już nic nie musi, ale nie gra w koszykówkę na zawodowych parkietach wespół z młodszymi o połowę od siebie.
Ci sami bezkrytyczni zwolennicy Buffetta powinni wiedzieć, że w branży inwestycji giełdowych nikt nie mierzy cię miarą tego, co mówisz o rynku i gospodarce, piszesz w listach czy jakim zarządzasz portfelem, ale realnymi wynikami z transakcji, które wykonujesz. Dla inwestorów czy akcjonariuszy Berkshire ważne są stopy zwrotu. Twierdzenie, że 'Warren Buffett nie ściga się z rynkiem, a co najwyżej sam ze sobą, śrubując kolejne rekordy wyceny Berkshire Hathaway lub zgromadzonej na jej kontach gotówki' jak komentował w rozmowie z BI Polska Tomasz Jaroszek, bloger inwestycyjny , stanowi w mojej ocenie niezbyt udaną próbę wytłumaczenia - bądź co bądź - bardzo przeciętnych wyników holdingu Buffetta. Każdy, kto jest obecny na giełdowym parkiecie 'ściga się z rynkiem', a inwestowanie nie polega na trzymaniu pieniędzy na koncie. Kto jest pod kreską szerokiego rynku, jest zwyczajnie słaby i nic go nie tłumaczy.
Jeśli się bliżej przyjrzeć działalności holdingu, uważam, że Berkshire nie ma dziś absolutnie nic ciekawego do zaoferowania. Stos gotówki w ilości 137 mld USD (według danych za pierwszy kwartał 2020 roku), jako argument pod uprawiane od lat to samo tłumaczenie o braku okazji na rynku, a także 'zabetonowany' w gruncie rzeczy portfel firm konglomeratu, obejmujących działalność produkcyjną, nieruchomości, usługi komunalne, ubezpieczenia i bankowość, koleje, chemikalia, restauracje, samochody, żywność, odzież i obuwie, media i kilka innych branż, nie może dać wyniku ponad zwykły indeksowy ETF. Filozofia zgodna z myśleniem Buffetta, w istocie pozbawia inwestowania całej frajdy.
Dlaczego, u licha, Berkshire od lat nie wykorzystuje ogromnego potencjału w postaci dostępnych środków? Podczas ostatniej transmisji live przez pierwsze póltorej godziny Buffett odgrywał profesora historii, mówiąc o powstaniu Stanów Zjednoczonych i ewolucji gospodarczej, jednak w owym potoku słów, ze świecą szukać wskazówek dla tysięcy akcjonariuszy Berkshire oglądających go na całym świecie. Buffett wierzy w Amerykę, ale niechętnie w nią inwestuje, a rosnący stos gotówki w bilansie firmy nie wzbudza zaufania.
Świat się zmienił, poszedł do przodu, ale Buffett został ze swoim schematem na peronie XX wieku, co odzwierciedla jego szeroką niezdolność do poruszania się we współczesnych realiach ("Nie, nie jestem zainteresowany, nie po tych cenach"). Bardzo długo odrzucał możliwość zainwestowania w spółki technologiczne, a to właśnie one wiodły prym w ostatniej dekadzie. Nie inaczej jest w czasie teraźniejszym, gdy Nasdaq (NASDAQ:QQQ) po marcowym zawale, znacznie szybciej odrabia straty, podczas gdy S&P500 czy Dow Jones (NYSE:DIA) są daleko w tyle. Innymi słowy, technologia jest dziś cenniejsza od branż tradycyjnych, jednak w Berkshire bardzo długo nie chcieli tego widzieć.
Choćbym bardzo chciał, nie jestem w stanie wskazać szczególnie dobrych inwestycji publicznych funduszu Buffetta za kilka lat wstecz, może poza Apple (NASDAQ:AAPL), które Berkshire kupował (dopiero) od 2016 roku i dziś posiada ogromny pakiet ok. 5% o wartości 63 mld USD. Gdyby nie fantastyczny wynik 'sadownika' w 2019 roku, wyniki holdingu za ubiegły rok byłyby jeszcze słabsze. Łatwiej za to przywołać pomyłki, jakie zdarzyły się w ostatnich latach, a ich nie brakowało.
Jednym z największych ruchów Buffetta w minionej dekadzie było przejęcie Heinza, a następnie decyzja o połączeniu go z Kraft, przy pomocy 3G Capital, w celu stworzenia Kraft Heinz (NASDAQ:KHC). Buffett, którego firma ma 27% udziałów w Kraft Heinz, przyznaje dziś, że przepłacił za firmę, której akcje warte są ledwo trzecią część tego co jeszcze trzy lata temu. Wcześniej Berkshire potknął się na IBM (NYSE:IBM), który kupował od 2011 roku. Choć przez lata Buffett przestrzegał przed liniami lotniczymi, w końcu zmienił zdanie, aby w 2016 roku 'na grubo' zainwestować w American Airlines (NASDAQ:AAL) (co dziwne, biorąc pod uwagę wysokie zadłużenie linii lotniczej i marżę poniżej średniej), Delta Air Lines (NYSE:DAL), Southwest Airlines (NYSE:LUV) i United Airlines (NASDAQ:UAL). Długo spekulowano o możliwym przejęciu Southwest, na wzór linii kolejowej BNSF sprzed dekady. Jednak przez COVID-19 akcje przewoźników lotniczych załamały się, tracąc około dwóch trzecich wartości od połowy lutego i ku zaskoczeniu wszystkich, tydzień temu Buffett oznajmił, że sprzedał wszystkie akcje do zera (dokładne portfolio zostanie opublikowane po złożeniu przez spółkę formularza 13F w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC)).
Obok lotnictwa, które już nie jest atrakcyjne, Berkshire straciło mnóstwo pieniędzy na zeszłorocznych inwestycjach w giganta naftowo wydobywczego Occidental Petroleum (NYSE:OXY). Bardzo słaba - w rozumieniu filozofii Berkshire - też jest także zeszłoroczna inwestycja w Amazon (NASDAQ:AMZN), choć z solidną stopą zwrotu w skali roku, to jednak o dekadę za późno. Zamiast inwestycji w wartość, była to raczej próba 'skubnięcia' z trendu wzrostowego szybko rozwijającej się firmy. Sumarycznie więc, miniona dekada rozczarowuje biernością w działaniach, czekaniem w nieskończoność na 'okazję', a dysproporcja pomyłek nad sukcesami jest znacząca, bo trudno uznać za sukces utrzymywanie salda 128 mld USD w gotówce na koniec 2019 roku czy 3,97 mld USD przychodów z dywidend w skali całego minionego roku. Nie mówiąc już o 11% stopie zwrotu funduszu wobec 31% S&P500 (NYSE:SPY) za 2019 rok. Poza efektem skali, nie ma tu szczególnie czym się emocjonować. Grając 'na Buffetta' z rynkiem się nie wygra, giełdowa młodzież z grup na Facebooku powinna znaleść sobie nowy wzór do naśladowania.
Przy okazji tegorocznego listu do akcjonariuszy, doszło do szerokiej dyskusji na Twitterze zainicjowanej przez Jima Bianco z firmy analitycznej Bianco Research, który nazwał 'Wyrocznię z Omaha' przeciętniakiem, pozostającym w tyle za rynkiem i konkurencją, dodając, że zwykli zarządzający funduszami z takimi wynikami dawno utraciliby swoje stanowiska. Trudno się z tym twierdzeniem nie zgodzić. Poprzez utrzymywanie defensywnego portfolio w epoce 'obsesji na wzrost', Berkshire Hathaway (pod względem stóp zwrotu dla akcjonariuszy) gra dziś w drugiej lidze. Wykres giełdowy nie kłamie. Wypatrując przez lata wysoce niedowartościowanych firm do zakupu, w nomenklaturze Berkshire tzw. 'słonia', przespano największe okazje dekady. Pewne rzeczy się nie zmieniają, Berkshire, które powiela schemat strategii znanej od lat, też nie. Problem w tym, że zmieniło się wszystko dookoła - rynek, świat, firmy i ludzie. Koncentracja Buffetta na tradycyjnych sektorach, powoduje, że nie wykorzystuje on okazji na innych obszarach rynku akcji jak służba zdrowia, technologia czy biotechnologia. Wyniki funduszu wypracowane przez kilka dekad to oczywiście nie przypadek, jednakże w dzisiejszych czasach, Berkshire z kapitanem Buffettem na mostku wysoce niedomaga, nie ma wystarczająco szerokiej perspektywy na rynek, aby dostrzec, gdzie czai się wartość.
Buffett skończy w tym roku 90 lat, a wiceprzewodniczący Charlie Munger ma już 96 lat. Najwyższy czas na emeryturę i pokoleniową zmianę - na tegorocznym wirtualnym spotkaniu uczestniczył jeden z prawdopodobnych następców Buffetta - Greg Abel, jednakże słuchając wypowiedzi obu panów z minionego weekendu, utwierdzam się w przekonaniu, że przyszła zmiana w fotelu kierowcy Berkshire, nie wywoła znaczącej zmiany w kulturze i zarządzaniu holdingiem. Innymi słowy - przyszłość Berkshire Hathaway pozostaje jasna bez względu na wszystko. Dla drobnych akcjonariuszy to sygnał, że pieniędzy z tego (raczej) nie będzie. Na szczęście rynek oferuje nieskończoną modeli inwestycyjnych z możliwą wyższą stopą zwrotu.
Reasumując - Berkshire to kawał dobrej inwestycyjnej historii. Nic i nikt nie odbierze Buffettowi inwestycyjnego geniuszu, jednak widać jak na dłoni, że od ponad dekady formuła nie działa już jak trzeba. Nieistotne jest dziś to, co miało miejsce w latach 70-tych, 80-tych czy 90-tych, gdy Buffett robił najlepsze zakupy, większość czytelników tego artykułu jest obecna na rynku giełdowym od kilku lub kilkunastu lat i ważne jest to co 'tu i teraz'. Dekada to w mojej ocenie wystarczająca jednostka czasu, aby wyciągnąć wnioski czy ktoś robi coś dobrze czy nie.
Tekst stanowi prywatną opinię autora.